Dzieci mogą wymieniać się nagimi zdjęciami

Głośny ostatnio w Ameryce sexting nie jest gorszy niż gra w butelkę - twierdzą uczestnicy konferencji naukowej w Toronto.

Temat sextingu, czyli wymieniania się przez nastolatki nagimi lub cześciowo nagimi zdjęciami, jeszcze nie dotarł do naszego kraju, ale tak jak na zachodzie, powinien wywołać gorące dyskusje. Tym gorętsze, że w naszym kraju ludzka nagość dalej dla wielu osób jest tematem tabu lub nawet, sferą grzechu.

Dzieci wysyłają sobie nagie zdjęcia

W Stanach to temat narodowej debaty po tym, jak w marcu tego roku trzy nastolatki z Pensylwanii zostały oskarżone przez swojego szkolnego nauczyciela o rozpowszechnianie "dziecięcej pornografii". Były nią dla niego dwa zdjęcia ukazujące górę dziewcząt ubranych tylko w biustonosze i jedno zdjęcie topless.

Reklama

Prokurator okręgowy George Skumanik w oficjalnym piśmie wezwał wówczas rodziców do wysłania swoich córek na pięciotygodniowe kursy wychowawcze i wykonania u nich testów na obecność narkotyków. W przeciwnym razie groził dalszym postępowaniem w sprawie.

Rodziców wsparło Amerykańskie Stowarzyszenie Praw Obywatela (ACLU), które wystosowało wraz z nimi skargę na działalność Skumanika. Ich zdaniem prokurator pogwałcił w tym przypadku prawa zapisane w konstytucji.

Obrońcy dziewcząt argumentowali też, że postępowanie mogłoby skończyć się wyrokiem. Dziewczęta wpisane zostałyby w rejestr przestępców seksualnych, co w znacznym stopniu uniemożliwiłoby im jakąkolwiek karierę zawodową w przyszłości.

Głośne stały się też inne przypadki sextingu. "Znudzony" nastoletni mieszkaniec Florydy wysłał fotografię swoich genitaliów koleżance z klasy. Inny został wpisany na listę przestępców seksualnych, gdy wysłał rodzicom byłej dziewczyny jej nagie zdjęcia.

Według badania zleconego grudniu przez jedną z amerykańskich organizacji skupiających się na problemach planowania rodziny, 20 proc. amerykańskich nastolatków uprawia sexting.

Sexting to forma niewinnej gry w butelkę

W kontekście tych zdarzeń na 78. Kongresie Nauk Humanistycznych i Społecznych Peter Cumming, profesor York University w Toronto zajmujący się problemami dziecięcej seksualności, przedstawił wykład, w którym argumentuje, że sexting to współczesna forma "niewinnej zabawy w doktora lub butelkę".

- Technologia zmienia nasze życie i czasem może mieć to poważne konsekwencje - mówił Cumming. - Ale w całej dyskusji dotyczącej sextingu pomija się fakt, że dzieci i nastolatki mają swoją płeć i seksualność, a podobnego typu aktywności zaobserwowano we wszystkich kulturach, w każdym czasie historycznym i w każdym miejscu świata - tłumaczył.

Kanadyjski naukowiec stwierdził też, że przypinanie nastolatkom, które mają za sobą taki incydent etykietki seksualnego przestępcy, jest nie tylko zupełnie nieadekwatne, co po prostu uwłacza poczuciu zdrowego rozsądku. - Trzeba rozróżniać nagość od dziecięcej pornografii - dodał.

Jego zdaniem wiele głośnych przypadków opisanych w prasie w ostatnich miesiącach to po prostu wersje gry w butelkę online. - Mam nadzieję, że nie będziemy czytać nowych historii o dzieciach złapanych na graniu w butelkę, zabawie w doktora czy graniu w rozbieranego pokera i traktowanych jak seksualni przestępcy - powiedział.

Michel Comte, tłum. i opr. ML

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nastolatki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy