Gry obalają komunę?

Chińskie władze zapowiadają zaostrzenie kontroli gier sieciowych. Manuel Castells, jeden z najwybitniejszych współczesnych socjologów, za kluczową przyczynę upadku komunizmu w Europie Wschodniej uważa popularyzację nowych technologii, umożliwiających wymianę informacji pomiędzy obywatelami - np. kserokopiarek czy komputerów. Taki niekontrolowany przepływ danych zagraża funkcjonowaniu statycznego, centralnie sterowanego państwa.

Chińskie władze zapowiadają zaostrzenie kontroli gier sieciowych. Manuel Castells, jeden z najwybitniejszych współczesnych socjologów, za kluczową przyczynę upadku komunizmu w Europie Wschodniej uważa popularyzację nowych technologii, umożliwiających wymianę informacji pomiędzy obywatelami - np. kserokopiarek czy komputerów. Taki niekontrolowany przepływ danych zagraża funkcjonowaniu statycznego, centralnie sterowanego państwa.

Chińscy politycy chyba z uwagą przestudiowali prace Castellsa, ponieważ kierowany przez nich kraj, jak żaden inny na świecie, cenzuruje niemal wszystko, co jest związane z Internetem. Najnowszym celem chińskich szykan stały się gry sieciowe.

W minionych tygodniach głośno było o wzburzeniu przedstawicieli chińskiej partii, jakie wywołały dwie gry - "Hearts of Iron" oraz "Project IGI2: Covert Strike". Pierwsza z nich - strategia z okresu II wojny światowej - przedstawia Mandżurię, Tybet i Sinciang, będące dziś prowincjami ChRL, jako niezależne państwa. Druga pozwala wziąć udział w akcji sabotażowej i walkach z chińskimi żołnierzami. Uznano, że takie tytuły zagrażają chińskiej jedności narodowej i porządkowi publicznemu. W związku z tym w poniedziałek w Pekinie przy chińskim Ministerstwie Kultury powołany został specjalny komitet, który będzie cenzurować gry, a w szczególności gry sieciowe. Nowa instytucja zajmie się filtrowaniem treści, jakie docierają do chińskiej młodzieży.

Reklama

Gry komputerowe są w chińskich miastach bardzo popularne - choć dochody większości Chińczyków nie są zbyt wysokie, to dzieci i młodzież mają do dyspozycji wiele "zachodnich" rozrywek. Jest to bowiem kolejne pokolenie tzw. małych cesarzy, powstałe wskutek restrykcji, jakimi od 20 lat objęte są w Chinach rodziny posiadające więcej niż jedno dziecko. Jak nietrudno się domyślić, w kraju "jedynaków" dzieci są rozpieszczane przez rodziców i dziadków. W połączeniu z legendarnym już piractwem panującym w Kraju Środka, służy to rozwojowi dużego, choć oczywiście nielegalnego, rynku gier. Szacuje się, że obecnie w chińskich kafejkach internetowych dostępnych jest około 140 gier sieciowych, z czego 80% to tytuły zagraniczne. Teraz te tytuły mają zostać przed 1 września zgłoszone do akceptacji w Ministerstwie Kultury. Wyeliminowane w ten sposób treści mają zostać zastąpione nowymi, bardziej "odpowiednimi".

"Ministerstwo Kultury będzie importować zagraniczne gry sieciowe, których zawartość odpowiada chińskiej specyfice i wywiera pozytywny wpływ na psychikę młodzieży" - zapowiedział przedstawiciel ministerstwa, Tuo Zuhai.

W przyszłości będzie możliwe wyłącznie importowanie kopii gier autoryzowanych przez chińskie Ministerstwo Kultury. Dowcip polega jednak na tym, że zachodnie gry w praktyce nie są oficjalnie dystrybuowane na terenie Chin. Dzięki temu władze zyskają pretekst, by zamknąć kolejnych kilka tysięcy kafejek internetowych.

(4D)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: gry sieciowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy