Dokładnie 10 lat temu w sklepach pojawił się iPhone. Nawet samo Apple i wielki Steve Jobs nie zdawali sobie sprawy z tego, jak jego, niepozorne urządzenie, zmieni otaczający nas świat.
"Absolutnie rewolucyjne urządzenie mobilne" - tak w styczniu 2007 roku, podczas pierwszej na świecie prezentacji iPhone’a, podsumował nowy produkt firmy Apple, Steve Jobs. Kiedy dzisiaj słyszymy takie frazesy z ust kolejnego szefa kolejnej firmy, która pokazuje kolejny taki sam telefon, od razu przestajemy traktować rozmówcę poważnie. Wtedy trudno było o bardziej prawdziwe stwierdzenie. Kiedy 29 czerwca iPhone trafił do sprzedaży, rozpoczęła się kolejna technologiczna rewolucja.
Nie jest tak, że iPhone był pierwszym smartfonem na rynku. Ale, jak to było w przypadku produktów Apple, po raz pierwszy z taką maestrią połączono kilka fantastycznych rozwiązań, zadbano o rewelacyjny design i interfejs użytkownika, a także dodano kilka robiących wrażenie "bajerów". Pierwsze generacja miała 3,5-calowy ekran o rozdzielczości 320 na 480 pikseli. Specyfikacja, która dzisiaj budziłaby politowanie. Do tego dołożono 128 MB RAM-u i procesor 412 MHz. Aparat? Raptem 2 megapiksele. Ale tyle wystarczyło. Dlaczego?
Odpowiedź jest prosta: system iPhone OS i ekran multitouch. Wcześniejsze smartfony nie miały dobrze działającego interfejsu dotykowego, nie mówiąc już o systemie mobilnym z prawdziwego zdarzenia. iPhone dostarczył te rozwiązania, i były one absolutnym majstersztykiem, jak na tamte lata. Precyzja z jaką Steve Jobs i jego zespół opracowali interfejs, technologie i wygląd iPhone’a onieśmielała. Kilka minut po prezentacji było wiadomo, że iPhone będzie czymś więcej niż gadżetem.
W marcu, dwa miesiące po MacWorld, na którym zaprezentowano iPhone’a, miałem szansę odwiedzić siedzibę Nokii w Espoo. Ponad 10 lat temu Finowie byli absolutną potęgą świata telefonów, a na ryku właśnie debiutowała Nokia N95 - niektórzy do dzisiaj uważają, że był to ostatni wielki telefon (na swój sposób smartfon) tego ówczesnego giganta. Jeden z wysoko postawionych przedstawicieli firmy, zapytamy, co sądzi o iPhonie i jego interfejsie dotykowym, odpowiedział: "Nikt z tego nie będzie korzystał, ludzie wolą przyciski".
Nie wiemy, co dzisiaj robi ten pan, ale Nokia, którą znaliśmy z tamtych lat już nie istnieje. Apple, a potem kolejni producenci smartfonów, dzięki Androidowi, zmienili oblicze rynku mobilnego. Debiutujący 29 czerwca na kilku rynkach iPhone kosztował 499 dolarów ( tańszy model, w USA). W Polsce nie był on, rzecz jasna, oficjalnie dostępny. Osoby, które pragnęły mieć swój egzemplarz, musiały ściągnąć go z zagranicy za bajońskie sumy.
Kto przesiadł się na iPhone’a, ten nie chciał już wracać do innego telefonu.
Warto przypomnieć, że pierwszy model iPhone’a nie miał App Store’a, wsparcia dla 3G, kamerki z przodu czy GPS-a. Z czasem uległo to zmianie, ale na starcie - było tak naprawdę bez znaczenia. Wystarczyło raz przybliżyć i oddalić zrobione aparatem zdjęcie, aby zrozumieć, na czym polega rewolucja napędzana systemem iPhone OS. Slogan reklamowy iPhone brzmiał "To dopiero początek". Trudno było o bardziej prorocze hasło.
Pierwszy iPhone sprzedał się w ponad 6 mln egzemplarzy, każdy, kto kupił telefon Apple, miał w kieszeni mobilną wersję komputera, ale w przeciwieństwie do dostępnych wtedy na rynku urządzeń, był to smartfon rzeczywiście stworzony od podstaw, projektowany z myślą o każdym użytkowniku, a nie o wąskiej grupie odbiorców. Najzwyczajniej w świecie, był to "fajny gadżet". Mało kto mógł oprzeć się jego magii.
"Czekałem dwa i pół roku, aby wam to pokazać" - powiedział podczas pierwszej prezentacji Jobs. Dwa i pół roku później - w połowie 2009 roku - nikt nie mógł polemizować ze stwierdzeniem, że "Absolutnie rewolucyjne urządzenie mobilne".