Przebranżowienie się na programistę - co jest do tego potrzebne?

Bootcampy stały się popularne m.in. w USA, potem trafiły do Polski /123RF/PICSEL
Reklama

O tym, czy osoby bez wykształcenia informatycznego mogą myśleć o rozpoczęciu pracy jako programista, o zarobkach początkujących deweloperów i o tym, co jest potrzebne, aby zmierzyć się z programowaniem, rozmawiamy z Marcinem Kosedowskim, szefem marketingu w szkole programowania Kodilla.com.

Interia: Jeszcze trzy, cztery lata temu profesjonalne kursy programowania online w Polsce były rzadkością, usługą zarezerwowaną raczej dla działających w branży programistów. Co sprawiło, że kursy stały się popularne?

Marcin Kosedowski: Jest to bezpośrednia odpowiedź na potrzeby rynku pracy. Na pewno na popularność bootcampów programistycznych ma wpływ rosnące zapotrzebowanie na programistów w Polsce, jak i na całym świecie. Komisja Europejska szacuje, że do 2020 roku zabraknie w Europie ok. 825 tys. specjalistów IT. Do tego wiele osób jest po prostu niezadowolonych z wybranej ścieżki edukacji, z obecnej pracy czy zarobków.

Reklama

Skoro przebranżowienie się na programistę jest możliwe, to dlaczego z niego nie skorzystać? Oferta bootcampów programistycznych jest coraz lepsza. Są na rynku mało wymagające, krótkie kursy online, ale są też szkolenia o zakresie materiału dostosowanym do wymagań obecnego rynku pracy, dzięki którym można dostać pierwszą pracę w IT.

Jakiego typu szkolenia oferujecie, ile trwają i co do nich potrzeba? Załóżmy, że jestem przysłowiowym Kowalskim, który w szkole był niezły z matematyki, komputery i aplikacje biurowe nie są mu obce, ale programowanie zakończył na średniej jakości lekcjach w liceum - jakie szkolenie powinienem wybrać?

- To może być zaskakujące, ale większość kursantów Kodilli nigdy nie miała do czynienia z programowaniem. Są po studiach nietechnicznych, np. z muzykologii, socjologii, geologii, lingwistyki. Decyzją o wyborze bootcampu programistycznego podjęli, bo byli niezadowoleni z obecnej pracy lub trudności z jej znalezieniem.

- W ofercie mamy dwa szkolenia półroczne: Java Developer i Web Developer oraz dwa 3-miesięczne: Front-end Developer i Rozszerzony JavaScript. Do dłuższych szkoleń oferujemy dokupienie pakietu Pierwsza Praca w IT, który zawiera rozszerzoną pomoc naszych Doradców ds. HR. Uczymy od podstaw, więc nie wymagamy wiedzy z zakresu programowania. Wyjątkiem jest bootcamp Rozszerzony JavaScript - on jest przeznaczony dla osób znających już HTML, CSS i podstawy JavaScriptu i chcących poznać aktualne technologie powiązane z tym językiem. Dla ciekawych, są to Node.js, React, ExpressMongoDB.

- Który z tych kursów wybrać? Wszystko zależy od wyboru ścieżki kariery jako programista. Przed zakupem szkolenia trzeba zadać sobie pytanie: gdzie widzę siebie jako specjalista IT? Jeżeli w dużej firmie/korporacji, to zalecamy wybór bootcampu Java Developer. Wtedy będziesz pracował nad rozbudowanymi aplikacjami serwerowymi z obsługą baz danych. Z kolei jeśli widzisz siebie jako pracownik mniejszej firmy, software house’u, startupu, to najlepszym wyborem jest bootcamp Web Developer. Po nim możesz pracować nad aplikacjami webowymi jako junior JavaScript Developer.

Ile kosztują przykładowe kursy?

- Kursy półroczne są oczywiście droższe od tych 3-miesięcznych. Kosz bootcampu Java Developer to 10 800 zł + VAT, a Web Developer 9 300 zł + VAT. Krótszy bootcamp Front-end Developer kosztuje 4 200 zł + VAT, a JavaScript Developer 6 000 zł + VAT. Wszystkie płatności można rozłożyć na raty.

- Przy analizie ceny bootcampów warto zwrócić uwagę na koszt za jedną godzinę szkolenia, np. Na bootcampie Web Developer kursant płaci 23 zł brutto/1 godz. I w tej cenie otrzymuje pomoc dedykowanego Mentora i Doradcy ds. HR.

- Ciekawostką jest, że większość kursantów wybiera właśnie najdłuższe szkolenia ze względu na większy zakres technologii potrzebny na bieżącym rynku pracy u każdego junior programisty. Najpopularniejszym bootcampem Kodilli w 2017 roku był bootcamp Web Developer.

Są uczestnicy, którzy rezygnują ze szkoleń w trakcie jego trwania? Co wtedy?

- Jasne, że są! Każdy kursant ma możliwość zrezygnowania z bootcampa w ciągu 14 dni od jego startu. Zdarza się, że ktoś przeliczy się z ilością wolnego czasu albo po prostu coś mu się nie spodoba. W takiej sytuacji po prostu robimy zwrot całej wpłaconej kwoty i każdy jest zadowolony - kursant za darmo przekonał się czy to dla niego. Sporadycznie zdarza się, że ktoś rezygnuje z bootcampu w dalszych etapach nauki - wtedy ustalamy indywidualnie z kursantem rozwiązanie takiej sytuacji. Jak do tej pory zawsze wszyscy byli usatysfakcjonowani takim sposobem rozwiązywania sprawy rezygnacji.

Należy chyba obalić jeden, istotny mit - po zakończeniu szkolenia, w magiczny sposób, nie zostaje się doświadczonym programistą zarabiającym duże pieniądze, tak często przypisywane wszystkim pracującym w branży IT. Czyż nie?

- Są dwie skrajne opinie.

- Wśród części osób oczekiwanie kokosów bez doświadczenia to rzeczywiście powszechny sposób myślenia i my stanowczo podkreślamy, że jest to mit. Wspominaliśmy już o tym na naszym blogu w wpisie “10 tys. Dla juniora programisty i inne bajki", przypominamy o tym na naszym profilu na Facebooku i w mediach społecznościowych. Mówimy otwarcie, że w swojej pierwszej pracy w branży IT żaden programista nie otrzyma na start wielokrotności średniej krajowej. Wspomniane 10 tys. jest możliwe, ale takie wynagrodzenia przychodzą wraz z doświadczeniem i wzrostem kompetencji. Niektórym programistom zajmuje to 5 lat, innym kilkanaście.

- Druga grupa to osoby, które nie dowierzają, że można znaleźć pracę w IT po pół roku nauki, skoro na studiach trzeba się uczyć kilka lat. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że po pierwsze na studiach informatycznych jest masa nadmiarowej wiedzy, a po drugie absolwentów uczelni technicznych praktycznie nie ma na rynku, więc rekruterzy zmieniają myślenie i szkolenia poparte paroma projektami wielu z nich wystarczają. 

Pytanie, z jakim może zmierzyć się każdy potencjalny kursant brzmi: Pracuję, mam życie prywatne, czy uda się połączyć z tym wszystkim uczestnictwo w kursie?

- To jest właśnie jednym z naszych głównych celów. Dlatego prowadzimy naukę programowania w 100 procentach zdalnie, aby dać naszym kursantom elastyczność. To kursanci ustalają z Mentorem termin cotygodniowej rozmowy, uczą się w dogodnym dla siebie czasie i mogą to robić z każdego miejsca na świecie - wystarczy mieć dostęp do internetu.

- Ponadto rozłożyliśmy materiał tak, żeby student poświęcał 15 do 20 godzin tygodniowo na nasz bootcamp. Większość z nich to osoby pracujące na etacie lub studiujące, mające rodziny i z powodzeniem łączą wszystkie obowiązki z nauką programowania. Większa liczba godzin tygodniowo byłaby już nie tylko zbyt ciężka do pogodzenia z życiem, ale też nieefektywna - po pięciu czy sześciu godzinach nauki "głowa już paruje".

Co z tak zwanymi “umiejętnościami miękkimi", które z nich mogą być przydatne przy podjęciu nauki programowania?

- Stereotypowy, gburowaty informatyk we flanelowej koszuli w kratę, siedzący w piwnicy i zajadający się pizzą, to kolejny mit, z którym ciężko się mierzyć. W rzeczywistości branża z miesiąca na miesiąc się cywilizuje, a umiejętności miękkie są coraz bardziej cenione przez pracodawców w branży IT (więcej danych do znalezienia w tym materiale, przyp. redakcji). Często to właśnie one przesądzają o znalezieniu pracy.

- Szczególnie przydatne są chęci do samorozwoju, motywacja i zainteresowanie programowaniem. Jeśli ktoś chce tylko dużo zarabiać, a brakuje pasji, szybko odpadnie. Ponadto w pracy w zespole IT ceni się umiejętność nauki od innych (jest takie ładne angielskie słowo "couchability") i samodzielność, ale jednocześnie komunikatywność. Wszystkie osoby chcące przebranżowić się na programistę muszą też wziąć pod uwagę, że to nieustanna ścieżka doskonalenia się. Co chwilę pojawiają się nowe narzędzia, biblioteki, itp. Każdy programista powinien być na bieżąco z trendami i nowymi rozwiązaniami.

- Dla rekruterów idealny kandydat to taki, który posiada odpowiednie umiejętności z zakresu programowania, ale i wyżej wymienione kompetencje miękkie.

Jak wygląda kwestia wieku kursantów? Czy osoby po 40. roku życia, które nie miały wcześniej wiele wspólnego z programowaniem, nie powinny się obawiać, że zwyczajnie “nie dadzą rady"?

- Nasi kursanci po 40. roku życia udowadniają, że dojrzały wiek jest wyłącznie ich zaletą. Jak się okazuje, z nauką radzą sobie bardzo dobrze. Oczywiście, jeśli dana osoba nie widziała nigdy wcześniej na oczy komputera, nie potrafi go sprawnie obsługiwać, to z nauką jak i znalezieniem pracy na pewno będzie mieć problem. Ale to niekoniecznie jest związane z wiekiem. Zanim kursant kupi nasz kurs, wypełnia test predyspozycji, a w wyniku otrzymuje rzetelną informację na temat swoich kwalifikacji do nauki programowania. Jeśli ktoś nadal się waha, może skorzystać z darmowych kursów wstępnych, żeby zobaczyć jak będzie wyglądało programowanie.

- Ponadto w dużych firmach, korporacjach rekruterzy poszukują osób dojrzałych emocjonalnie, które nie zmienią pracy po trzech miesiącach, są odpowiedzialni i chcą się uczyć. Wiek można bardzo łatwo przekuć na plus.

- Trzeba cały czas pamiętać, że rekruterzy mają ograniczony wybór kandydatów, a studentów informatyki jest z roku na rok coraz mniej, co wynika z niżu demograficznego (aż 30 proc. mniej studentów niż 10 lat temu). Sprytni rekruterzy widzą już, że w grupie 30-45-latków jest mnóstwo zdolnych osób z wielkim potencjałem. 

Powszechne domniemanie, że w kilka tygodni można zostać programistą zarabiającym 10 tys. zł, zapewne doprowadzi w Polsce do rozkwitu wszelakiego rodzaju kursów programowania online. Zresztą, już to powoli widać. Czy nie boicie się, że niektórzy zwyczajnie “zepsują rynek"?

Wydaje mi się, że to już mamy za sobą. Na przełomie 2016 i 2017 wiele firm postanowiło stworzyć oferty nauki programowania, jednak zwykle na ofertach się skończyło. Czas pokazał, że na rynku trzyma się dosłownie kilka szkół programowania, z czego prawie wszyscy uczą stacjonarnie.

Krótkie kursy online pewnie nadal będą powstawać, ale ludzie nie wierzą, że w trzy tygodnie można zostać programistą (i słusznie). Śledzimy sytuację na rynku i byli tacy, którzy wprost obiecywali pracę zdalną za 15 tys. zł po miesiącu nauki. Zainteresowanie było marne, na ich webinarze było obecnych kilka osób, a na naszych przeważnie jest kilkaset. To było parę miesięcy temu, a dziś strona już nie istnieje, tak jak wielu podobnych inicjatyw.

Warto tu zauważyć, że wymagania techniczne stawiane początkujacym programistom stale wzrastają, więc czas nauki musi rosnąć, a nie spadać. W Kodilli największą popularnością cieszą się najdłuższe kursy, bo ludzie nie kupują w ciemno - jeszcze przed podjęciem szkolenia analizują zakres technologii i porównują to z wymogami na rynku pracy.

Załóżmy, że skończyłem jeden z kursów i,... no właśnie, co dalej? Szukać dorywczej, zdalnej pracy, a przy okazji rozpocząć kolejny kurs? A jeśli tak, to jaki? Ta decyzja to przecież kluczowy moment na ścieżce dalszego rozwoju.

- W Kodilli każdy kursant na początku szkolenia ustala swoją ścieżkę kariery z doradcą ds. HR. W późniejszych etapach nasz doradca pomaga w szukaniu pracy biorąc pod uwagę oczekiwania i plany kursanta. Ta usługa jest szerzej rozbudowana w Pakiecie Pierwsza Praca w IT.

- Kursant po skończonym bootcampie Kodilli nie powinien mieć problemu ze znalezieniem pracy jako junior programista w technologii, w której się szkolił. Nauka u nas to 90 proc. praktyki, więc kursant ma za sobą pierwsze projekty do portfolio. Oczywiście kontynuowanie nauki zawsze w przypadku programistów się sprawdza. Im większe kompetencje, tym lepsze wynagrodzenie i możliwości.

- Tu może pojawić się kolejna niespodzianka, ale będąc początkującym lub początkującą, zdecydowanie łatwiej znaleźć pracę na pełen etat niż zdalnie na pojedyncze godziny. Pracę zdalną polecamy osobom mającym kilka lat doświadczenia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: programowanie | html
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy