Symbole seksu

Wzrok przedwojennego dżentelmena na ulicy przyciągały wąskie talie, wąskie usta i szczupłe łydki. Więcej "zalet" ówczesnych symboli seksu zobaczyć nie mógł, bo zakazywały obyczaje.

Za to w nocnych klubach królowały długie (ale nie tak długie jak dziś) nogi i dekolty odsłaniające niewielkie piersi. Potem narodziły się symbole seksu o pełnych kształtach. Kiedy pojawiła się Twiggy, jak na zawołanie kobiety wyszczuplały i urosły. Z czasem są coraz wyższe i coraz szczuplejsze.

Skąd spadają gwiazdy

Fenomen powstania symbolu piękna jest złożony. Pojawia się nieoczekiwanie, jak Norma Jeane Baker, brunetka o miłej dziewczęcej twarzy, z głęboko ukrytym potencjałem dostrzeżonym jedynie przez znawców. Sztab fachowców myśli nad jej nowym imieniem, kolorem włosów, ubiorem, pieprzykiem koło ust i wreszcie po wielu godzinach pracy powstaje... Marilyn Monroe. Jeden z większych symboli seksu.

Reklama

Od początku ma w sobie to coś, ale cała reszta zostaje wydobyta przez... specjalistów od potrzeb tłumu. Bo na kształtowanie się kierunków w modzie i kanonów piękna ma wpływ szereg czynników również społecznych i historycznych.

Gwiazdy bez głosu

Tancerka Moulin Rouge - zdjęcie z 1910 roku, fot. arch. AFPTancerka Moulin Rouge - zdjęcie z 1945 roku, fot. arch. AFP

W kreowaniu symboli seksu decydującą rolę pełni kino. Kiedyś najbardziej pożądane kobiety przechadzały się po pałacach, dworach, zamkach i dostęp do nich miała ograniczona ilość panów. Ale kiedy kino odkryło, że jego najmocniejszą stroną jest kobieta, od tego czasu każde dziesięciolecie miało co najmniej kilka symboli seksu.

Pierwsze obiekty męskich westchnień wykreowane jeszcze w epoce kina niemego były tak delikatne i eteryczne, że trudno uznać je za symbole seksu. Raczej były to symbole niewinności. Lilian Gish, Gloria Swanson czy Pola Negri stały się idolkami kobiet i mężczyzn. Wąskie usta, szczupłe talie, oczy wyraziste, podkreślone dodatkowo grubą, czarną kreską.

Dużo mnie delikatna, wręcz zimna i męska była Marlena Dietrich. Uwielbiana przez żołnierzy II wojny światowej, nazywana była błękitnym aniołem. Uznano ją za posiadaczkę najpiękniejszych nóg świata.

Hollywood przejmuje władzę

Rita Hayworth, fot. arch. AFPBrigitte Bardot, fot. arch. AFP

Od lat 40. głos decydujący przejęło Hollywood. Odtąd będzie to prawdziwa fabryka nie tylko snów, ale i symboli seksu. Rita Hayworth, szalenie kobieca, elegancka, zmysłowa miała pięknie falowane rude włosy i długie rzęsy, spod których rzucała w stronę mężczyzn przeciągłe spojrzenia. Przylegające do ciała kostiumy i lśniące suknie uwydatniały jej nienaganne kształty i smukłą sylwetkę.

Ale kiedy pojawiła się Marilyn Monroe, świat męskich pragnień zmienił się i nigdy nie był już taki jak wcześniej. Biodra wcale niewąskie w przeciwieństwie do wąskiej talii, wydatny biust, blond włosy i czerwona usta. Marilyn stała się symbolem symboli seksu. I jako jedna z nielicznych wzbudza zachwyt do dziś. Jej konkurencją niedługo potem była równie fascynująca Brigitte Bardot, kobieta-dziecko o długich rzęsach i obfitym biuście.

Mimo wszechpanującego hasła, że mężczyźni wolą blondynki, ich serca rozpalała też ognista włoszka Sophie Loren i Elizabeth Taylor, zmysłowa brunetka. Wszystkie panie były zdecydowanie niewysokie, o krągłych kształtach. Ale do czasu...

Gałązka, czyli Twiggy

Twiggy, fot. arch. AFPClaudia Schiffer, fot. AFP

Angielska modelka Twiggy przy wzroście 169 cm ważyła 41 kg. W 1966 roku mając włosy krótsze niż John Lennon została okrzyknięta "twarzą roku", rok później zarobiła więcej niż cały zespół The Beatles. Jej wymiary 77-61-84 stały się wymarzonym ideałem kobiet. Ale czy mężczyzn także? Twiggy wszystko miała inne niż Bardotka czy Marilyn. Drobna, filigranowa kobieta stała się piękna.

I tak moda na szczupłą została do dziś. Jednak mężczyźni nie są takimi zwolennikami szczupłych kobiet, jak one same. Owszem, Claudia Schiffer czy Naomi Campbell - pierwsze supermodelki, są wysokie i smukłe, ale nie przesadnie chude, jak współczesne modelki przemierzające wybiegi. Tych nie można uznać za symbole seksu.

Kto zatem?

Angelina Jolie, fot. AFPCatherine Zeta-Jones, fot. AFP

Dla jednych niewysokie Pamela Anderson i Carmen Electra będące raczej przykładem ponadczasowego zmysłowego kociaka, którego każdy mężczyzna chętnie przygarnie przynajmniej na jakiś czas. Dla innych klasyczne piękności - ideały, jak Catherine Zeta-Jones, Angelina Jolie, Sharon Stone czy Shania Twain.

Boginie współczesnych mężczyzn są szczupłe (ale nie chude), mają długie nogi, wąską talię, krągłe, niezbyt obfite biodra i piersi, długie włosy, pełne usta, opaloną skórę. Nie przypominają tancerek kabaretowych z lat 30. ubiegłego wieku, nie przypominają Bardotki ani Twiggy. Podobne są tylko emocje, które wyzwalają - u panów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: włosy | AFP | symbole
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy