TP SA - kto za to zapłaci?

Problemy spowodowane reorganizacjami w TP S.A. są uciążliwe nie tylko dla klientów indywidualnych ale również dla firm. Co gorsze monopolista (według nie tylko klientów ale również Najwyższej Izby Kontroli) nie tylko nie poprawia swoich relacji z klientami ale wręcz je pogarsza, nie pomagają kolejne kary nakładane na telekom.

Problemy spowodowane reorganizacjami w TP S.A. są uciążliwe nie tylko dla klientów indywidualnych ale również dla firm. Co gorsze monopolista (według nie tylko klientów ale również Najwyższej Izby Kontroli) nie tylko nie poprawia swoich relacji z klientami ale wręcz je pogarsza, nie pomagają kolejne kary nakładane na telekom.

Wprowadzenie scentralizowanego systemu zarządzani relacjami z klientem Błękitna Linia skończyło się blamażem, a także ogromnymi problemami organizacyjnymi. Co gorsze odbiło się to na klientach, na samej spółce, a z pewnością odbije się na akcjonariuszach.

Problemy związane z bałaganem w spółce, które dotknęły abonentów, doprowadziły niejednokrotnie do paraliżu ich życia i funkcjonowania. Nagminne było wyłączanie telefonów klientom, którzy regularnie opłacali swoje zobowiązania. Dodatkowo wobec wielu z nich TP S.A. rozpoczęła bezmyślną i niekontrolowaną krucjatę.

Reklama

Wobec klientów, zarówno indywidualnych, jak i instytucjonalnych, spółka podjęła działania windykacyjne. Na początku - skoro telefony już nie działały - klienci otrzymywali wezwania do zapłaty, ponaglenia. Podjęto również faktyczne kroki windykacyjne - klientów TP S.A., którzy korzystali z usług dostępowych do Internetu odwiedzali w domach i siedzibach przedstawiciele firmy z żądaniem wydania np. modemów. Co gorsza w żadnej z sytuacji nie pomagało dokumentowanie wniesionych wpłat na rzecz spółki, ponieważ w niej samej nikt nie potrafił tych środków zidentyfikować lub jeśli takie osoby były, nie można się było z nimi skontaktować. Przedsiębiorca z Poznania, który prowadząc firmę handlową próbował wyjaśnić "sprawę" przez Błękitną Linię, zrezygnował jednak po 57 telefonie, ponieważ odcięto mu linię telefoniczną - niestety takich klientów było tysiące.

Co gorsza, zarówno dla klientów, jak i dla spółki, nieistniejące wierzytelności TP S.A. przekazuje do windykacji firmom zewnętrznym. Zatem dane klientów - dobrych klientów - trafiły w ogromnej liczbie do firm prawniczych i egzekucyjnych, które na własną rękę podjęły działania odzyskania nieistniejących długów. Pierwsze pytanie brzmi, jakim prawem TP S.A. ujawniła bezpodstawnie z wyłącznej własnej winy dane swoich klientów?

A dla przedsiębiorców istotne jest to, kto zrekompensuje im poniesione szkody "odcięcia od świata". Jak wycenić wiarygodność partnera, do którego nie można się dodzwonić, jak można w obecnych czasach prowadzić działalność gospodarczą bez kontaktu ze światem? TP S.A. nie widzi w tym problemu, a warto, żeby wszyscy ci klienci zgłosili swoje prawdziwe roszczenia w stosunku do podmiotu, który nie tylko nie spełnił swojego świadczenia, ale naraził ich na realną szkodę.

Inny aspekt prawny bałaganu w TP S.A. to kwestie finansowe samej spółki. Wystawiała ona prawdopodobnie setki tysięcy nieprawdziwych, niepotrzebnych dokumentów i pomijam tu koszty operacyjne (wydruków, administrowania wysyłkami i przygotowaniem korespondencji, opłat pocztowych), ale w wyniku swoich działań rodzimy telekom stracił tysiące zdesperowanych klientów. Mimo tego, ze ci rozwiązali z nim umowy o świadczenie usług telekomunikacyjnych nadal otrzymują faktury, ponaglenia i wezwania do zapłaty, mimo tego, ze od miesięcy nie są już klientami TP S.A. A skoro faktura została wystawiona, należy odprowadzić stosowne podatki - więc pytanie do akcjonariuszy, co się dzieje z Waszymi pieniędzmi?, może warto rozliczyć z tego kogo trzeba?

Właścicielka firmy prawniczej z Wrocławia, po próbach wyjaśnienia przez z Błękitną Linią nieporozumień, które wyniknęły z winy TP S.A., kontaktowała się z lokalnym oddziałem. Żadne te działania nie przyniosły rezultatu, była tym szczęśliwcem, który miał alternatywę. W październiku 2003 r. rozwiązała umowę z TP S.A. i zawarła na to miejsce umowę z konkurencyjnym Dialogiem. Do dzisiaj otrzymuje faktury i wezwania do zapłaty od monopolisty. Sama ocenia to jako próbę wyłudzenia, gdyż usługa nie jest świadczona, a firma domaga się zapłaty. Co więcej wskazuje, że takie działania spółki mogą mieć charakter przestępstwa skarbowego, gdyż spółka wystawia fałszywe faktury, za nie świadczone usługi.

Czy ktoś rozliczy odpowiedzialnych za to?

Tomasz Horoszkiewicz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: faktura | wezwania | problemy | Orange Polska S.A.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy