Wróg na radarze
Dla każdego adepta sztuki nawigacyjnej pierwsza samodzielna wachta na mostku to wielkie przeżycie.
Odczucia są podobne jak w czasie debiutu za kierownicą auta, tylko skala działania jest większa. Dla nowicjusza każdy pojawiający się na radarze punkt, materializujący się na widnokręgu w postaci mniejszego lub większego statku, to niemal wróg śmiertelny.
Dopiero z biegiem czasu, w miarę zdobywania doświadczenia, próg "czułości" na odległość od innych jednostek pływających się zmienia. Zasada na morzu jest zawsze taka, że unika się nadmiernego zbliżenia. Kiedy do niego dojdzie, jeden nieopatrzny ruch może wywołać ciąg nieprzewidzianych reakcji, a w efekcie doprowadzić do zderzenia. Niestety, czasami takie przypadki się zdarzają. Jeszcze gorzej, gdy nastąpi bezpośredni kontakt uzbrojonych jednostek. Wtedy może dojść nawet do konfliktu międzynarodowego, ponieważ pokład okrętu stanowi integralną część terytorium państwa.