Chavs: Brytyjska odpowiedź na dresiarzy i blokersów

Są młodzi, niewykształceni, agresywni i wulgarni. Nie mają pracy, ani zbyt ciekawych perspektyw. Prawdopodobnie na zawsze skazani są na pobyt na marginesie społeczeństwa. W Polsce nazwałbyś ich dresiarzami, bądź blokersami. Jednak w Wielkiej Brytanii mówią na nich "Chavs".

Chav to stereotypowe określenie na brytyjskich nastolatków pochodzących z nizin społecznych. Chav rzadko kiedy chodzi do szkoły, nie ma pracy, a wolny czas spędza na piciu alkoholu, paleniu papierosów i terroryzowaniu okolicy.

Istnieje kilka teorii dotyczących pochodzenia słowa Chav. Przypuszcza się, że pochodzi ono od romskiego słowa chavi oznaczającego dziecko, lub że jest to akronim Council Housed And Violent, znaczący ni mniej, ni więcej a: mieszkający w budynku socjalnym i agresywny. Co wydaje się najbardziej trafne.

"Przeważnie młody chłopiec, który porusza się między restauracją McDonald's, a sklepem monopolowym, próbując wszczynać bójki z tymi, którzy najbardziej się tego nie spodziewają. Najczęściej jest to osoba o połowę młodsza i o połowę niższa, niż Chav. To wiele wyjaśnia, bo typowy przedstawiciel tego gatunku mierzy nie więcej, niż 120 centymetrów" - żartobliwie definiuje zjawisko niezawodna encyklopedia "Urban Dictionary".

Termin ten oficjalnie używany jest od niedawna. Po raz pierwszy pojawił się około 1998 roku, a cztery lata później został użyty w artykule jednej z gazet. Nacechowane jest pejoratywnie, więc radzimy używać go ostrożnie. Nazwanie kogoś Chav raczej nie zostanie odebrane za komplement. Żeńska wersja Chava, to Chavette.

Reklama

Dres wetknięty w skarpetki


Jak wygląda zatem typowy Chav? Oczywiście konfiguracje są przeróżne, ale kreując typowy obraz, najlepiej wyobrazić sobie młodzieńca ubranego w białe sportowe buty (np. Reebok Classic), jasny dres (może być McKenzie, czy Le Coq Sportif), pseudohiphopowy łańcuch i obowiązkową czapeczkę z daszkiem. Ikoną stylu wśród Chav już dawno stała się luksusowa marka Burberry, więc idealnie byłoby, gdyby kraciasta odzież tej firmy stanowiła większość garderoby. Jednak z uwagi na to, że Chavs i Chavettes utrzymują się głównie z zasiłków,  często muszą zadowolić się wyłącznie nakryciem głowy od Burberry'ego.

"Chavs uwielbiają obwieszać się odzieżą dużych marek, albo przynajmniej podróbkami. Przeważnie są to dresy, których spodnie wetknięte są głęboko w skarpetki, czapka Burberry zatknięta na głowie pod dziwnym kątem i mnóstwo biżuterii" - precyzuje dalej "Urban Dictionary".



Strój Chavette jest nieco podobny. Dresy, sportowe obuwie i jak najwięcej kratki od Burberry'ego. A do tego specjalna bielizna - stringi, albo damskie bokserki oraz stanik typu "push up". Wszystko najlepiej w fosforyzujących, jaskrawych kolorach. Wisienką na torcie stereotypowego wizerunku Chavette jest zaawansowana ciąża. Dobrze by było, gdyby na brzuchu widoczny był tatuaż, a w dłoni pojawił się nieodłączny papieros.

I strasznie. I śmiesznie


Co jeszcze wyróżnia Chavs? W internecie znajdziemy wiele porad na ten temat. Oto kilka rad, jak rozpoznać rasowego przedstawiciela gatunku:

- nie myją włosów. Nigdy. Najlepsze są tłuste i lśniące. Dla lepszego efektu wcierają w nie żel. Ale rzadko. Przeważnie i tak noszą przecież czapki
- słuchają R'n'B, rapu i hip-hopu. Nie przeszkadza im w tym fakt, że przeważnie są rasistami i nienawidzą kolorowych
- swoją muzyką dzielą się z otoczeniem. Często swoje boomboksy noszą na ramieniu, z głośnością podkręconą na full. Boomboksa równie dobrze zastąpić może telefon komórkowy
- szacunek na "dzielni" zyskują spędzając długie godziny w galeriach handlowych. Wydaje im się wówczas, że "kontrolują" terytorium
- jeśli nie stać ich na czapkę z logo Burberry, kupują tymczasowo inną. Koniecznie jak najbardziej jaskrawą
- uwielbiają odzież od znanych projektantów. Ich eklektyczny styl jest nie do podrobienia. Budy Adidas + torba Louis Vuitton? Idealnie! Dres Nike i kurtka od Armaniego? Jeszcze lepiej!
- noszą złotą biżuterię. Niekoniecznie wykonaną ze złota, ale w podobnym kolorze
- jeśli mają dzieci (a przeważnie mają je w bardzo wczesnym wieku) nie idą do pracy, lecz biorą zasiłek socjalny. Większość z niego przepijają. Dziećmi zbytnio się nie przejmują
- nie uznają edukacji. Za punkt honoru stawiają sobie przerwanie jej jeszcze w szkole średniej
- mówią bełkotliwym slangiem. Niezbyt zrozumiałym dla otoczenia

Chavs czasem niosą zagrożenie dla społeczeństwa, ale niektórych prostu śmieszą swoim specyficznym, pozerskim zachowaniem. Nic więc dziwnego, że w ostatnich latach pojawiły się całe serie dowcipów o tej specyficznej klasie społecznej. Są mało wybredne, ale niektóre nawet śmieszne. Kilka udało nam się znaleźć w sieci:

Pytanie: Jak nazywa się Chavette w białym dresie?

Odpowiedź: Panna młoda.

Pytanie: Kto prowadzi samochód, w którym siedzi dwóch Chavs i nie leci żadna muzyka?

Odpowiedź: Policjant

Pytanie: Jak nazywa się 30-letnia chavette?

Odpowiedź: Babcia.

Pytanie: Jak upokorzyć Chava?

Odpowiedź: Poprosić, żeby powiedział cały alfabet

Chavs pojawiają się również w kulturze popularnej i w filmie. Za każdym razem potwierdzane są stereotypy dotyczące tej subkultury. W telewizyjnym serialu BBC pod tytułem "Doctor Who" pojawiają się nawiązania do dresów i wielkich pozłacanych naszyjników. Podobnie było w Catherine Tate Show, gdzie naigrywano się ze sposobu bycia Chavs. Najsłynniejszą kreację Chavette wypromowali jednak twórcy komediowego serialu "Little Britain". Występuje w nim niejaka Vicky Pollard. Fanom serii nie trzeba jej przedstawiać. Tym zaś, którzy jej jeszcze nie znają, polecamy poniższy filmik.

Żarty żartami, ale tak naprawdę osobom, którym leży na sercu dobro Wielkiej Brytanii wcale nie jest do śmiechu. Nauczyciele i politycy alarmują, że powiększające się rzesze Chavs przynoszą krajowi wstyd i kosztują podatek fortunę.

"Tysiące osób, żyjących na marginesie społeczeństwa nie robi ze swoim życiem zupełnie nic. Tym ludziom brakuje także etyki, kwalifikacji i wykształcenia" - przestrzega Ralph Surman z brytyjskiego stowarzyszenia nauczycieli.

Czy może być gorzej? Socjologowie twierdzą, że tak. I ostrzegają, że gdy dorośnie obecne pokolenie brytyjskiego marginesu, przeobrazi się w "Uber Chavs". A bezradne społeczeństwo w pocie czoła zarabiać będzie na ich zasiłki, by bezrobotnych stać było na butelkę cydru i markowy dres.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: patologia | kostium
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy