Komiksy z Centrali: Mądra lektura!

Stuck Rubber Baby - słusznie uważany za arcydzieło - to tylko jeden z komiksów w ofercie wydawnictwa Centrala /INTERIA.PL
Reklama

W nasze ręce wpadło kilka albumów wydanych przez Centralę, która to specjalizuje się w "mądrych komiksach". Po ich lekturze możemy potwierdzić, że nie są to słowa rzucane na wiatr!

Miller i Pynchon

Trochę Pythona (nie mylić z tytułowym Pynchonem), trochę slapsticku, garść przemyśleń i tematyki damsko-męskiej. Trudno jest napisać o czym konkretnie traktuje komiks Leopolda Mauera. Z jednej strony to prześmieszna opowieść o dwóch mężczyznach próbujących... wyznaczyć linię demarkacyjną.

Ich faktyczną wędrówkę autor wykorzystuje do filozoficznych wycieczek i stawiania pytań o męskość, bycie rodzicem - i maminsynkiem - oraz kwestie związane z życiem zawodowym.

Nigdy jednak nie robi się zbyt poważnie, dzięki czemu to wywołująca uśmiech na twarzy lektura. Dopiero po jej odłożeniu do gry wkraczają przemyślenia.

Reklama

Dzięki lekkiemu tonowi całości do Pynchona i Millera chce się wracać. Sam wiem, że po komiks sięgnę raz jeszcze za kilka lat, bo podejrzewam, że część historii odbiorę inaczej po tym, jak stuknie mi trzydziestka.

Czy wspomniałem już o krokodylu Hoffmanie, kompanie tytułowego duetu? Nieprzepadający za kanałami gad to w mojej skromnej opinii najlepszy element komiksu, który gorąco polecam.

Stuck Rubber Baby

Komiks Howarda Cruse'a to nie tylko najbardziej nagradzany, ale i najcięższy gatunkowo album z całego zestawienia. Lata 60-te, południe Stanów Zjednoczonych. Toland Polk to młody chłopak dorastający wśród rasizmu i homofobii. Na jego oczach dochodzi do rewolucji obyczajowej oraz jego własnej - akceptuje fakt, że jest gejem.

Autor dokłada wszelkich starań, zarówno w warstwie graficznej i scenariuszowej, aby czytelnik faktycznie wszedł do głowy głównego bohatera. Razem z nim przeżyjemy chwilę radości, jak i zwątpienia. To na "naszych" oczach dobrze znany nam świat legnie w gruzach, by na jego miejscu pojawił się zupełnie nowy. Razem z Polkiem doświadczymy trudnego procesu akceptacji własnej inności.

Lektura "Stuck Rubber Baby" nie pozostawia obojętnym. To komiks, którego nie czyta się "na raz", ale często odkłada, by przemyśleć to, co przed chwilą się zobaczyło. Dla koneserów tej formy sztuki jest to pozycja bardziej niż obowiązkowa. Zwłaszcza że wreszcie możemy poznać je w rodzimym języku.

Przyjaciele

Przyjaciele to najkrótszy i jednocześnie najprościej narysowany komiks z przedstawionych tu albumów. Lektura przygód dwóch przyjaciół chcących dołączyć do Ku Klux Klanu (całość oparta jest na faktach!) to zajęcie na niewiele więcej niż kwadrans. Dzieło Jana Soekena jest przy tym tak absurdalne, że chociażby z tego względu należy mu się przynajmniej odrobina uwagi. Nie zmienia to jednak faktu, że "Przyjaciele" są komiksem, który w lekko skróconej formie z powodzeniem mógłby trafić do "Przekroju" lub stać się częścią wydania zbiorczego.

W pojedynkę za cenę okładkową wynoszącą prawie 35 złotych trudno jest mi go polecić, mimo że całość wydobyła ze mnie głośny śmiech.

Maczużnik

Komiks duetu Daniel Gutowski i Michał Rzecznik to nie tylko jeden z najlepszych, ale i najbardziej oryginalnych komiksów ostatnich lat. "Maczużnik" urzeka nie tylko swoim unikalnym stylem graficznym i historią, dla której punktem zapalnym jest polskie wesele. Wyobraźcie sobie, że podczas lektury napotykacie się na strony, do których przyklejone są koperty z listami miłosnymi głównych bohaterów - nie bójmy się tego słowa - dramatu lub życzenia gości składane młodej parze. Kapitalne! Na tym nie kończy się zabawa autorów formą. Na wspomnianych "przerywnikach" umieszczone są odnośniki do wersetów z Biblii dodatkowo urozmaicające dość eksperymentalne obcowanie z komiksem.

"Maczużnika" mimo swojskiej tematyki nie polecę jednak osobom nie zaznajomionym z samym medium. Trzeba mieć na swoim koncie trochę przeczytanych komiksów, aby odpowiednio "rozgryźć" ten album, a odważna forma i kreska wcale nie ułatwiają tego zadania. Miłośnicy opowieści obrazkowych będą nim jednak zachwyceni. To prawdziwie dorosła historia, w której - jak to często bywa w realu - nie ma happy endu. Mimo to, chce się ją poznać więcej niż jeden raz.

Cudowny chłopak Billy

Mieliście kiedyś w rękach komiks będący odpowiednikiem filmu dokumentalnego? Tym właśnie jest "Cudowny chłopak Billy", którego tematem przewodni jest jeden z "ojców założycieli" instytucji jaką jest postać Batmana. Smaczku całości dodaje fakt, że mowa o Billu Fingerze, który - w przeciwieństwie do Boba Kane'a - przez kilkadziesiąt lat nie był uznawany za twórcę Człowieka Nietoperza.

W "Cudownym chłopaku Billym" poznajemy historię Fingera od czasów jego młodości aż po sam koniec kariery w branży komiksowej. Całość może przypominać książki dla najmłodszych, gdzie ilustracjom na całe strony towarzyszą krótkie bloki tekstu. Nie oznacza to jednak, że publikacja nie jest bogata w informacje. To po prostu znacznie przyjemniejsza w "konsumpcji" forma materiału o charakterze biograficznym.

Albumem o Fingerze w pierwszej kolejności powinni zainteresować się fani Mrocznego Rycerza. Bez twórcy żydowskiego pochodzenia mściciel w pelerynie nie byłby tak popularną postacią, a z całą pewnością pozbawiony byłby on tak ikonicznych elementów tożsamości jak Gotham City, batmobil czy batjaskinia. To tylko niektóre z nieodłącznych atrybutów Batmana, które wymyślił Finger. Jak myślicie, kto tak naprawdę uśmiercił rodziców młodego Bruce'a Wayne'a?

Mark Tyler Nobleman wykonał tytaniczną wręcz pracę próbując odszukać informacje o prawdziwym ojcu najsłynniejszej komiksowej postaci. Świetny album, do którego ilustracje wykonał Ty Templeton to najlepszy możliwy hołd dla tytułowego "cudownego chłopaka" i przy okazji wzruszająca historia o tym, że nawet zapomniani bohaterowie mogą liczyć na prawdziwe uznanie.

Michał Ostasz



INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy