Afera ze zdjęciami umieszczanymi w serwisie Instagram

Serwis Instagram, za którego Facebook zapłacił miliard dolarów, zapowiedział, że będzie mógł sprzedać umieszczane przez użytkowników zdjęcia. Wywołało to burzę w internecie. Teraz Instagram zmienia swoją retorykę.

Instagram w przeciągu kilkunastu miesięcy stał się jednym z najpopularniejszych, nowych serwisów. Z aplikacji umożliwiającej dzielenie się zdjęciami modyfikowanymi przy pomocy filtrów i wykorzystującej modę na lomografię, Instagram stał się najbardziej rozchwytywanym start-upem 2012 roku, w końcu trafiając pod skrzydła Facebooka. Swoje zdjęcia umieszcza tam ponad 100 mln użytkowników, w tym firmy i artyści. Wczoraj serwis zapowiedział, że przy styczniowej zmianie regulaminu, uzyska prawa do zarządzania wrzucanymi przez nas zdjęciami, internet zawrzał.  

Reklama

Swoje konto zawiesił m.in. National Geographic, zabezpieczając się przed ewentualnym wykorzystaniem swoich zdjęć przez serwis. Także niektórzy twórcy przymierzali się do podobnego rozwiązania. Powód? Wszystko wskazywało na to, że Instagram stanie się gigantyczną agencją z milionami zdjęć do kupienia.


Dyrektor zarządzający serwisu, Kevin Systrom, po kilkunastu godzinach powiedział, że “to był nasz błąd, a język, z którego skorzystaliśmy, mógł być źle odczytany". Potem dodał, że "firma pracuje nad zmianą sposobu dyskursu".  Systrom tłumaczył także, że Instagram chce stworzyć model biznesowy, w którym użytkownicy umieszczający swoje zdjęcia będą mogli na nich zarabiać, a serwis będzie pośrednikiem między użytkownikiem a firmą chcącą skorzystać ze zdjęć. Szczegółów jednak na razie nie ujawniono.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Instagram | Facebook
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy