Microsoft: Nie jesteśmy imperium zła!

Przedstawiciele Microsoft ponownie podkreślili, że nie zależy im na oskarżaniu twórców open source naruszających patenty, dodając, że nie chcą, aby ich firma była postrzegana jako "imperium zła".

Zapewniają ponadto, że zależy im również na "budowaniu mostów" między oprogramowaniem wolnym i zamkniętym.

W ostatnim czasie Microsoft dość intensywnie zapewnia o swoim dobrym nastawieniu do oprogramowania otwartego. W ubiegłym miesiącu firma deklarowała wprowadzenie zmian w zakresie technologii i procedur biznesowych, które mają na celu m.in. zwiększenie otwartości i zgodności operacyjnej jej produktów. Microsoft zobowiązał się wtedy nie wytaczać procesów sądowych twórcom oprogramowania z otwartym dostępem do kodu źródłowego.

Reklama

Deklaracje z ubiegłego miesiąca wszyscy potraktowali jako gest mający ułagodzić Komisję Europejską. Mimo to okazało się, że Microsoft nie przestał wyciągać ręki w kierunku twórców otwartego oprogramowania. Na konferencji Open Source Business o przyjaznym nastawieniu Microsoftu zapewniał Brad Smith, wiceprezes odpowiedzialny za kwestie prawne.

Z ust Smitha padło wiele mądrych zdań. Stwierdził np. że "dwóch inżynierów w pokoju rozwiąże problem o wiele lepiej niż tysiąc prawników". Przyznał, że Microsoft mógł być w przeszłości postrzegany jako "imperium zła" ale dodał też, że ludzie się zmieniają, stają się mądrzejsi i wcale nie muszą pozostawać swoimi "karykaturami".

W ocenie Smitha programiści tworzący wolne i zamknięte oprogramowanie powinni teraz współpracować i mieć świadomość tego, że uczestniczą wspólnie w rynku oprogramowania.

Trudno tym słowom odmówić słuszności, ale nie należy się też spodziewać, że od razu wywołają pokojowe nastawienie do Microsoft u twórców i fanów wolnego oprogramowania. W przeszłości Bill Gates i Steve Ballmer zbyt często wygłaszali niepochlebne opinie o oprogramowaniu open source. Podważali również prawne znaczenie licencji GNU GPL. Sam Brad Smith mówił w wywiadzie dla Fortune o tym, że Linux narusza 235 patentów Microsoftu (do tej pory nie wymieniono tych patentów z nazwy).

Warto też zauważyć, że Microsoft w przeszłości już kilkakrotnie deklarował zmianę swojego podejścia do oprogramowania otwartego. Jak dotychczas wszelkie tego typu deklaracje i wstępne gesty nie miały przełożenia na dalsze działania giganta.

Przykładowo w roku 2006 została udostępniona witryna Microsoftu poświęcona programom otwartym. Nie stała się ona hitem, bowiem w późniejszym okresie Microsoft chętnie atakował twórców open source mówiąc o rzekomych naruszeniach. Gigant potrafił również wyrażać poparcie dla formatu ODF i niedługo później walczyć o standaryzację swojego formatu podejmując kroki kontrowersyjne.

W czasie swojego wystąpienia Brad Smith przyznał też z rozbrajającą szczerością, że patentowanie oprogramowania sprawia problemy również Microsoftowi. "Mamy więcej pozwów o naruszenia patentów niż każde inne przedsiębiorstwo w tym przemyśle" - mówił. Mimo to stwierdził, że dobrze funkcjonujący system patentowania może przynieść ogromne korzyści. Rodzi się w tym momencie pytanie: kogo miał na myśli?

Źródło: Dziennik Internautów
Dowiedz się więcej na temat: firma | brad | open-source | Microsoft
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy