Niemcy chronią dzieci

Jutro, 1 kwietnia (i to wcale nie jest Prima Aprilis) w Niemczech wchodzi w życie nowa ustawa w bardzo restrykcyjny sposób chroniąca "prawa dzieci", Jej przepisy dotyczą głównie gier komputerowych i sieciowych. Między innymi wolno będzie rozpowszechniac wylącznie te gry, które mają nalepkę z certyfikatem, na którym wyraźnie określony jest wiek odbiorcy.

Jutro, 1 kwietnia (i to wcale nie jest Prima Aprilis) w Niemczech wchodzi w życie nowa ustawa w bardzo restrykcyjny sposób chroniąca "prawa dzieci", Jej przepisy dotyczą głównie gier komputerowych i sieciowych. Między innymi wolno będzie rozpowszechniac wylącznie te gry, które mają nalepkę z certyfikatem, na którym wyraźnie określony jest wiek odbiorcy.

W tej chwili takie certyfikaty ma ok. 19 proc. gier znajdujacych się w sprzedaży u naszych zachodnich sąsiadów. Analitycy zastanawiają się też nad tym, że ustawa nie precyzuje co robić w przypadku gier "sieciowych" dostępnych przez sieć. "Nalepić certyfikat na ekran?" - zapytuje dziennikarz serwisu Golem.de, zauważając jednoczesnie, że certyfikowane gry to prawie wyłącznie gry dla Windows, a zatem ustawa taka może (przynajmniej chwilowo) wyeliminować z niemieckiego rynku oprogramowanie na inne platformy, zwłaszcza, że w niektorych przypadkach nie będzie miał kto załatwić "nalepki" gdyż producenci tych gier albo juz nie istnieją (np. linuxowe Loki), albo zmienili platformę (np. amigowe BlueBytes), albo nie mają swoich oddziałów w Niemczech (część producentów na Maca). Oprogramowanie "niegrowe" (w tym Windows) certyfikatu nie wymaga - złośliwie konkluduje Golem.de

Reklama

Do wydawania certyfikatów i sprawdzania tego, czy gry nadają sie dla nieletnich powołano w myśl tej ustawy aż dwie rządowe organizacje: VUD (Verband der Unterhaltungssoftware Deutschland) oraz USK (Unterhaltungssoftware Selbstkontrolle). Nieprzestrzeganie przepisów ustawy grozi bardzo wysoką grzywną pieniężną

Jutro, 1 kwietnia (i to wcale nie jest Prima Aprilis) w Niemczech wchodzi w życie nowa ustawa w bardzo restrykcyjny sposób chroniąca "prawa dzieci", Jej przepisy dotyczą głównie gier komputerowych i sieciowych. Między innymi wolno będzie rozpowszechniac wylącznie te gry, ktore mają nalepkę z certyfikatem, na ktorym wytraźnie określony jest wiek odbiorcy. W tej chwili takie certyfikaty ma ok. 9 proc. gier znajdujacych się w sprzedazy u naszych zachodnich sąsiadów. Analitycy zastanawiaja sie też nad tym, że ustawa nie precyzuje co robić w przypadku gier "sieciowych" dostępnych przez sieć. "Nalepić certyfikat na ekran?" - złośliwie zapytuje dziennikarz serwisu Golem.de, zauważając jednoczesnie, że certyfikowane gry to prawie wyłącznie gry dla Windows, a zatem ustawa taka moze (przynajmniej chwilowo) wyeliminować z niemieckiego rynku oprogramowanie na inne platformy, zwłaszcza, ze w niektorych przypadkach nie będzie miał kto załatwić "nalepki" gdyż producenci tych gier albo juz nie istnieją (np. linuxowe Loki), albo zmienili platformę (np. amigowe BlueBytes), albo nie mają swoich oddziałów w Niemczech (część producentow na Maca). Oprogramowanie "niegrowe" (w tym Windows) certyfikatu nie wymaga - złośliwie konkluduje Golem.de

Dowiedz się więcej na temat: certyfikaty | prima aprilis | Oprogramowanie | Niemcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy