Zabawy z Google

Coraz bardziej powszechną rozrywką internautów staje się tzw. "Google Bombing". Polega ona na wyszukiwaniu stron, które są - powiedzmy średnio związane z danym tematem, a potem wyszydzanie wyników na stronach humorystycznych lub listach dyskusyjnych. Do zabawy włączają się także Polacy.

Coraz bardziej powszechną rozrywką internautów staje się tzw. "Google Bombing". Polega ona na wyszukiwaniu stron, które są - powiedzmy średnio związane z danym tematem, a potem wyszydzanie wyników na stronach humorystycznych lub listach dyskusyjnych. Do zabawy włączają się także Polacy.

Najnowszym rodzimym pomysłem jest wpisanie do wyszukiwarki Google tematu "google.pl". Link do strony zostanie oczywiście wyświetlony, ale z rutynowym nagłówkiem "Google nie jest w żaden sposób związane z autorami tej strony, ani nie odpowiada za zawarte na niej treści". Taki zrzut ekranu powoduje dziką radość internautów. Na zachodzie "celem" takiej zabawy są najczęściej "Microsoft" oraz Francuzi (zwłaszcza po odmowie udziału w wojnie w Iraku). Przykładowo wpisanie hasła "francuskie bohaterstwo" do niedawna powodowało komunikat, że nie znaleziono żadnej strony omawiającej taki temat, co też radowało amerykańskich internautów. Podobnie - wielu miało uciechę z tego, ze wpisanie słowa "rzępoła" prowadziło do biografii francuskiego prezydenta. Czasami internauci "pomagają" rozrywce - tworząc śmieszne strony i podlinkowując je do różnych tematów, co wyszukiwarka zaindeksuje po swojemu. Tak było m.in. ze sławetną stroną "Broń masowego rażenia". A może Wy znacie jakieś śmieszne przykłady tej zabawy? Jeśli tak - to podzielcie się w komentarzach z innymi Czytelnikami. Niech i oni się pośmieją

Reklama
Dowiedz się więcej na temat: zabawy | Google
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy