Jest pierwszy potwierdzony przypadek transmisji Covid-19 na wielkie małpy

Co najmniej dwa goryle z San Diego Zoo zaraziły się koronawirusem i jest to pierwszy znany nam przypadek jego naturalnej transmisji na wielkie małpy.

Jak informują osoby zarządzające tą placówką, w ubiegłym tygodniu goryle zaczęły kaszleć, więc postanowiono o wykonaniu im testu w kierunku Covid-19 - szybko okazało się, że ten jest pozytywny, a co więcej objawy zaczął wykazywać również trzeci osobnik. Na ten moment trudno powiedzieć coś więcej, ale wiele wskazuje na to, że mogły zarazić się od zakażonego bezobjawowo pracownika zoo, ale minie jeszcze trochę czasu, zanim będzie można w 100% potwierdzić lub wykluczyć tę teorię. Na szczęście goryle, poza zmęczeniem i kaszlem, radzą sobie dobrze. Są razem w kwarantannie, piją i jedzą. Jesteśmy pełni nadziei na pełen powrót do zdrowia - twierdzi dyrektor wykonawczy zoo, Lisa Peterson. 

Reklama

Goryle dzielą z nami aż 98% DNA, a wcześniejsze badania sugerowały, że naczelne mogą być podatne na infekcję Covid-19, więc nie powinno być to dla nas dużym zaskoczeniem. Pracownicy zoo również zdawali sobie z tego sprawę, bo już wcześniej zostali poinstruowani, że muszą nosić odzież ochronna, kiedy zajmują się gorylami, ale pierwsze udokumentowane przypadki pokazują, że to nie zawsze wystarczy. Trudno też powiedzieć, co z resztą stada - czy też została zarażona, ale przechodzi infekcję bezobjawowo? Na ten moment objawy obserwowane są u wspomnianej trójki, ale w przypadku Covid-19 sytuacja potrafi zmienić się drastycznie z godziny na godzinę, więc trzymamy kciuki za goryle. 

Przypominamy też, że wcześniej docierały do nas podobne informacje o zachorowaniach pośród dużych kotów. W kwietniu ubiegłego roku w Stanach Zjednoczonych pozytywny wynik uzyskała 4-letnia tygrysica, a 7 innych dzikich kotów wykazywało podobne objawy - tam również był wtedy asymptomatyczny pracownik z potwierdzonym później Covid-19. Później zaś testy wykonano u 4 lwów w Ogrodzie Zoologicznym w Barcelonie i choć weterynarze nie są w stanie na ten moment powiedzieć, w jaki sposób zwierzęta zostały zarażone, to wnioski nasuwają się same, bo w każdej z tych sytuacji pojawiają się zainfekowani pracownicy. 

Źródło: GeekWeek.pl/sciencedaily

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy