Kosmos

​Przed przystankiem na Marsie należy odwiedzić Wenus

Wszystkie drogi ludzkości zdają się prowadzić na Marsa. Od dziesięcioleci jest to logiczny kolejny krok w podróżach kosmicznych. Eksperci przekonują, że astronauci powinni jednak zrobić przystanek na Wenus.

Lot na Marsa mógłby być szybszy i tańszy, jeżeli astronauci przy okazji zrobiliby przystanek na Wenus. Noam Izenberg, geolog planetarny z Johns Hopkins University powiedział, że to "logiczny wybór". 

Wykorzystanie Wenus jako punktu wyjścia podróży na Marsa jest nie tylko jedną z opcji, to zasadniczo część misji załogowej na Czerwoną Planetę. Dlaczego?

Są dwa sposoby, aby dostać się z Ziemi na Marsa. Pierwsza i najprostsza to misja łączona, w której statek kosmiczny leci między dwiema planetami, gdy mają one wyrównane orbity. Po dotarciu na Czerwoną Planetę, astronauci musieliby znowu poczekać, aż oba globy ustawią się w odpowiedniej pozycji, by móc wrócić na Ziemie. To oczekiwanie może trwać nawet 1,5 roku.

Drugi wariant to misja, w której w drodze na Marsa albo z powrotem, statek kosmiczny wykorzystałby asystę grawitacyjną Wenus do zmiany trajektorii, która pozwoliłaby na obranie właściwego kursu. Przelot obok Wenus radykalnie zmniejszyłby ilość energii potrzebną do podróży, zmniejszając zarówno ilości paliwa, jak i koszty misji.

Reklama

Misja łączona jest prostsza na papierze, ale okno startowe otwiera się co 26 miesiące. W przeciwieństwie do tego, loty na Marsa z użyciem asysty grawitacyjnej Wenus mogłyby odbywać się co 19 miesięcy. Wydaje się, że 7 miesięcy to niewiele, ale w planowaniu misji kosmicznych taki okres ma ogromne znaczenie.

Dodatkowo, w przypadku, gdyby podczas misji na Marsa coś miało pójść nie tak, wizyta na Wenus dałaby możliwość szybkiej zmiany kursu i powrotu na Ziemię. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kosmos | Misja na Marsa | Czerwona planeta | Wenus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy