MEDIA: TEGO O NICH NIE WIECIE

Aktorów, prezenterów i dziennikarzy zastąpią roboty i sztuczna inteligencja

Media za kilka lat nie będą przypominały tych dzisiejszych. Prezenterów, dziennikarzy i korespondentów zastąpią roboty, a potężne algorytmy sztucznej inteligencji będą pisały wiadomości w globalnej sieci i w mgnieniu oka informowały nas o tym, co naprawdę ważne.

Media za kilka lat nie będą przypominały tych dzisiejszych. Prezenterów, dziennikarzy i korespondentów zastąpią roboty, a potężne algorytmy sztucznej inteligencji będą pisały wiadomości w globalnej sieci i w mgnieniu oka informowały nas o tym, co naprawdę ważne.
Roboty i sztuczna inteligencja zastąpią dziennikarzy i redaktorów /123RF/PICSEL

Wizja dziennikarzy zastąpionych robotami i wiadomości pojawiających się na serwisach internetowych, pisanych przez sztuczną inteligencję, może przerażać, ale taki scenariusz już zaczął się realizować. Wstępem do tego są wyrastające jak grzyby po deszczu coraz to bardziej zaawansowane roboty i nowe serwisy internetowe, w których pojawiają się wiadomości pisane przez algorytmy uczenia maszynowego.

Sztuczna inteligencja poinformuje nas o ważnych wydarzeniach

Już teraz wielu z nas na co dzień korzysta z asystentów głosowych w swoich smartfonach czy inteligentnych głośników. Możemy im zadać najróżniejsze pytania, a one szybko znajdą dla nas potrzebne informacje. Mogą one również dostarczać bardzo ważnych dla nas wiadomości o tym, co aktualnie dzieje się na świecie, dzięki czemu zapewniają nam stały dostęp do wiedzy.

Reklama

Powoli jednak zacznie się to zmieniać w kierunku wykorzystania sztucznej inteligencji do bardziej skomplikowanych działań. Będą służyły nie tylko do przekazywania informacji, ale również tworzenia wiadomości od podstaw. W globalnej sieci już powstało wiele takich serwisów. Co ciekawe, niedawno Microsoft chwalił się, że zaawansowane algorytmy zastąpiły dziennikarzy i władają popularnym serwisem MSN.

Tworzone przez nie wiadomości są dobrej jakości, ale daleko im do ideału. Największym problemem jest tłumaczenie tekstów z innych języków. Algorytmy z każdym dniem się doskonalą, ale na razie w tworzonych przez nich wiadomościach można doszukać się pewnych prozaicznych błędów. Tak czy inaczej, nie przeszkadzają one w przekazaniu esencji wiadomości i ich odbiorze.

Nadchodzi GPT-3 od OpenAI, który zastąpi redaktorów

W przyszłości może być tylko lepiej. Od kilku lat firma OpenAI, w których niegdyś zaangażowany był sam Elon Musk, z powodzeniem rozwija algorytm o nazwie Generative Pre-trained Transformer 3 (GPT-3) to autoregresyjny model języka, który wykorzystuje głębokie uczenie do tworzenia tekstu podobnego do ludzkiego. To obecnie najpotężniejsze tego typu narzędzie do tworzenia, redagowania i rozpowszechniania wiadomości w globalnej sieci.

System GPT-3 może działać na mediach społecznościowych i w redakcjach serwisów internetowych. Obecnie w OpenAI trwają zaawansowane eksperymenty mające na celu zastąpienie redaktorów właśnie tym algorytmem. Do tego jeszcze daleka droga, ale już teraz ta SI tworzy teksty, które są łudząco podobne do tych przygotowanych przez ludzi.

Bardzo pomocne w rozwoju takich technologii jest samo społeczeństwo. Młode pokolenie bardzo często posługuje się językiem angielskim i używa bardzo prostych słów czy sformułowań, dzięki czemu algorytmy bez problemu mogą tworzyć wiadomości dla takich grup.

Jeśli nawet będą pojawiały się w nich błędy, to młodzi nie będą na nie zwracali zbytniej uwagi, gdyż sami często robią błędy ortograficzne czy gramatyczne w wysyłanych sms-ach lub wiadomościach w aplikacji Messenger i WhatsApp.

Dziennikarze i prezenterzy zostaną zastąpieni robotami

Taka wizja zaczęła realizować się już kilka lat temu, gdy pierwsze prezenterki-avatary zaczęły prowadzić programy w koreańskiej telewizji MBN i Państwowej Agencji Prasowej Xinhua. Na razie odbyło się to w ramach testów, by sprawdzić, czy takie futurystyczne rozwiązanie sprawdzi się. Okazuje się, że jak najbardziej zostało ono zaakceptowane.

Państwowej Agencji Prasowej Xinhua oraz koreańska telewizja MBN. Witamy w świecie, w którym nie odróżnicie już fikcji od rzeczywistości. Sztucznie wygenerowany avatar o nazwie AI Kim powstał na bazie wizerunku prawdziwej koreańskiej prezenterki Jim Ju-ha. System sztucznej inteligencji uczył się jej ruchów i mimiki na podstawie 10 godzin materiałów filmowych z jej udziałem.

Projekt zakłada docelowo stworzenie całego oddziału fikcyjnych prezenterów, którzy będą pełnić rolę korespondentów, znajdujących się w różnych krajach świata i przekazujących wiadomości w wielu językach. Celem jest ograniczenie kosztów, ale też sianie propagandy, jak najdalej się da. Teraz będzie to łatwiejsze jak nigdy wcześniej.

Avatary i roboty mają też zastąpić aktorów. Na razie Hollywood widzi ogromny potencjał w technologii DeepFake, ale w niedalekiej przyszłości zaczniemy w filmach widzieć roboty i avatary najpopularniejszych aktorów. Taki trend będzie powiązany też z tworzonym przez Facebooka/Meta i największe koncerny wirtualnym światem Metaverse, w którym będziemy prowadzili drugie życie.

Wtedy świat rzeczywisty i wirtualny zaczną się przenikać w taki sposób, że przestaniemy dostrzegać między nimi granicę. Może taka wizja wielu przerażać, ale koncerny technologiczne właśnie tak chcą urządzić życie na naszej planecie za 10 lat.

Interfejsy mózg-komputer, czyli media w naszej głowie

W dalszej przyszłości przekazywanie wiadomości będzie odbywać się bezpośrednio do naszych mózgów. Umożliwią to interfejsy mózg-komputer, które będą połączone z komputerami, chmurami obliczeniowymi, sztuczną inteligencją i globalną siecią.

Nie tylko zwiększą one nasze możliwości intelektualne, ale również pozwolą nam wykorzystać zdobytą wiedzę w o wiele bardziej efektywny sposób, co może pozytywnie przełożyć się na szybszy rozwój technologiczny całej cywilizacji.

Takie technologie na pewno będą miały swoich zwolenników i przeciwników. Ci drudzy będą obawiali się permanentnej kontroli nad umysłami, inwigilacji i manipulacji. I będą to obawy uzasadnione, patrząc przez pryzmat coraz większej propagandy w mediach, fake newsów i cyberataków.

Jednak bez względu na to, czy takie technologie teraz nam się podobają czy nie, musimy przygotować się na ich masowe wdrożenie, ponieważ tak naprawdę cały rozwój zmierza właśnie w takim kierunku i raczej nie da się już tego procesu powstrzymać.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy