Sztuczna inteligencja

Asystent Google i era sztucznej inteligencji

Sztuczna inteligencja zaklęta w niewielkim urządzeniu nie jest już wizją fantastów. Podczas Google Developers Days w Krakowie pokazano, na czym będzie opierał się kolejny etap rozwoju technologii.

- Ludzka mowa jest najbardziej oczywistym z interfejsów. Jeszcze bardziej niż dotyk" - tłumaczył podczas konferencji Google Developers Days w Krakowie Behshad Behzadi z szwajcarskiego oddziału Google. Behzadi i jego liczący 100 osób zespół pracuje nad rozwojem Google Assistant. Czym jest ta technologia? Asystent Google to - w uproszczeniu - fuzja Google Now (lub innego cyfrowego doradcy, jak Siri czy Cortana) i skomplikowanych algorytmów sztucznej inteligencji (SI). Ten drugi komponent jest w tym przypadku kluczowy.

Era cyfrowego asystenta

- Z "ery mobile" do 10 lat wejdziemy w "erę SI" - powiedział w maju Sundar Pichai, szef Google. Każdego dnia korzystamy z coraz bardziej zaawansowanych elementów sztucznej inteligencji, często nie będąc tego świadom. Google i inni giganci implementują uczenie maszynowe (machine learning) w swoich technologiach.  Za sprawą algorytmów machine learning komputery mogą samodzielnie analizować dane oraz automatycznie tworzyć i dostosowywać modele, w celu nabywania nowej wiedzy, potrzebnej do rozwiązania zadanego problemu.
Konsumenckim ucieleśnieniem, jeśli można użyć tego terminu, dążeń Google w sferze rozwoju sztucznej inteligencji ma być Google Home, niewielki głośnik, w którym znajdziemy Asystenta Google. Zaprezentowane rok temu urządzenie z czasem zajmie miejsce Google Now w naszych smartfonach. Między innymi właśnie nad tym pracuje Behzadi i jego ludzie. - Jestem przekonany, że następne pięć lat będzie początkiem Ery Asystenta - twierdzi inżynier Google, odnosząc się do tego, co potrafi, i co będzie potrafił, Google Assistant.

Reklama

Nie ma pytania bez odpowiedzi

Pytanie smartfonu o pogodę czy restaurację w pobliżu budziło podziw w czasach debiutu Siri. Asystent Google i jemu podobne rozwiązania (np. Amazon Echo) mają znać potrzeby swojego użytkownika i rozpoznać kontekst rozmowy. Rozmowa z SI ma przypominać konwersację z prawdziwym człowiekiem. Z tą różnicą, że człowiek nie ma błyskawicznego dostępu do wszystkich informacji zgromadzonych w sieci.

Po zadaniu pytania: "Jak zagrała moja drużyna?", asystent ma podać nam tabele z wynikami zawierającą pozycję ulubionego przez nas zespołu. Bez wcześniejszego kontekstu SI nie wiedziałaby, co mamy na myśli. To jeden z elementów uczenia się. Robimy zdjęcie Bazyliki Mariackiej, a potem pytamy: "Co to jest?". Asystent błyskawicznie odpowiada. Dalej możemy drążyć temat, pytając np. "Podaj datę postania" albo o "Wymień podobne zabytki w Krakowie i we Wrocławiu". To nadal, wbrew pozorom, bardzo prosty przykład. Ale od czegoś trzeba zacząć. Asystent potrafi jednak poradzić sobie z bardziej skomplikowanymi zadaniami.

Polska dusza sztucznej inteligencji

"Jak nazywa się film z Tomem Cruisem, w którym gra on w bilard i tańczy?" - pyta Asystenta Behzadi. Po sekundzie dostajemy odpowiedź: "Kolor pieniędzy". Struktura zdania, jaką posługuje się pytający, jest naturalna. Takie samo pytanie zadalibyśmy osobie, które zna się dobrze na filmach. Łatwo sobie wyobrazić, że za jakiś czas będziemy "pytać telefon", oto co można przygotować ze składników, które mamy w lodówce albo o "Jakiś fajny film na randkę, którego akcja rozgrywa się w Paryżu latem".

Dzisiaj, aby porozmawiać z Asystentem Google, musimy znać język angielski lub jeden ze wspieranych przez niego języków. Nie ma wśród nich polskiego. Behshad Behzadi odpowiada, że prace nad implementacją innych języków trwają. Nikt nie zna dokładnej daty wdrożenia, ale wcześniej czy później do tego dojdzie. Nic dziwnego, przecież era SI już się rozpoczęła.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Google | Sztuczna inteligencja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy