Medycyna przyszłości

Kąpiel w gorącym źródle kosztowała go życie

Pewien chłopiec zmarł w wyniku infekcji groźnej ameby, której nabawił się podczas kąpieli w gorącym źródle.

Chłopiec postanowił popływać w naturalnym zbiorniku wodnym ze słodką wodą w obszarze znanym jako Hot Ditch w Kalifornii. Jest to popularne miejsce, często odwiedzane zarówno przez lokalnych mieszkańców, jak i turystów. Do zdarzenia doszło w październiku 2018 r.

Dwanaście dni po feralnej kąpieli, pojawiły się pierwsze objawy. Gorączka, bóle głowy i wymioty skierowały chłopca do szpitala. Szybko trafił na oddział intensywnej opieki medycznej w Kalifornii Południowej, gdzie doszło do niewydolności oddechowej.

Tomografia komputerowa ujawniła obrzęk mózgu. Gdy lekarze pobrali płyn mózgowo-rdzeniowy do przeprowadzenia dalszych testów, odkryli w nim pierwotniaki znane jako Naegleria fowleri. Rzadka infekcja z ich udziałem ma wskaźnik śmiertelności 97 proc.

Naegleria fowleri to jednokomórkowy organizm występujący w ciepłych wodach. Według CDC może dostać się on do mózgu jedynie przez nos. Tam namnaża się poprzez rozkład tkanki mózgowej, powodując śmiertelną chorobę zwaną negleriozą, czyli ostre pierwotne zapalenie mózgu i opon mózgowo-rdzeniowych. W wyniku niszczenia tkanki mózgowe, cały narząd puchnie. Spośród 145 znanych osób, które doznały infekcji Naegleria fowleri w latach 1962-2018, przeżyły tylko cztery. Jest to pierwotniak charakterystyczny dla tego regionu świata.

Chłopiec z Kalifornii zmarł po trzech dniach pobytu w szpitalu. Jest to już trzeci przypadek u pacjenta kąpiącego się w wodzie źródlanej. Bardziej narażeni na infekcję są młodzi chłopcy. Ale w USA odnotowano kolejny przypadek negleriozy. 10-letnia zaraziła się pierwotniakiem podczas kąpieli w jeziorze Whitney w pobliżu Waco. Lily Mae, niestety, zmarła.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ameba | neglerioza | zapalenie opon mózgowych | kąpiel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama