Medycyna przyszłości

Na Madagaskarze wybuchnie epidemia dżumy?

Dżuma, która w średniowieczu zabiła ponad 25 mln Europejczyków, dzisiaj jest niezwykle rzadką chorobą. Ale nie na Madagaskarze, gdzie wkrótce może rozrosnąć się do rozmiarów prawdziwej epidemii.

Zachorowaniem na dżumę szczególnie zagrożeni są więźniowie w przepełnionych zakładach karnych. Nie bez znaczenia jest także duża ilość przebywających z nimi szczurów, które przyczyniają się do rozprzestrzeniania choroby. W miesiącach takich jak październik, kiedy na Madagaskarze jest wilgotno i gorąco, zwiększa się populacja pcheł, które przenoszą pałeczkę dżumy (Yersinia pestis) między szczurami a ludźmi.

Statystyki są niepokojące. W 2012 r. na dżumę zachorowało 256 mieszkańców Madagaskaru, z czego 60 osób zmarło. Madagaskar wraz z Demokratyczną Republiką Konga to kraje, w których odnotowuje się aż 90 proc. wszystkich przypadków zachorowań na dżumę.

Dżuma dymienicza rozwija się w ciągu 2-7 dni od ukąszenia przez zakażoną pchłę. Zaczyna się od gorączki, dreszczy, potów, bólów głowy i ogólnego osłabienia. Następna faza to charakterystyczne powiększenie węzłów chłonnych (nawet 10 cm) oraz objawy ich zapalenia. Zawartość węzłów chłonnych, ze zmianami ropnymi, może przecieknąć na inne narządy.

W postaci posocznicowej stwierdza się mikrozatory bakteryjne w końcówkach naczyń krwionośnych palców rąk i nóg, a także nosa. W postaci płucnej dżuma powoduje ciężkie, wysiękowe zapalenie płuc z krwiopluciem, dusznością i sinicą.

W przypadkach nieleczonych, na podstawie danych z różnych epidemii, śmiertelność z powodu postaci dymieniczej szacuje się na kilkanaście do nawet 80 proc.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Madagaskar | dżuma | epidemia | pandemia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy