Medycyna przyszłości

Po 18 latach wyciągnięto mu narkotyki z nosa

Więźniowie wykazują się dużą kreatywnością, jeżeli chodzi o przemyt kontrabandy. Jeden z nich wypełnił balon marihuaną i ukrył go w jamie nosowej, skutecznie unikając wykrycia. Narkotyk pozostał na miejscu przez prawie dwie dekady.

Pewien 48-letni mężczyzna zaczął miewać poważne bóle głowy. Udał się do neurologa w celu wykrycia przyczyny. Podczas wywiadu lekarskiego przyznał, że od lat miał zatkany nos po prawej stronie, a także doznawał nawracających infekcji.

Wyniki badań ujawniły "twardą szarą masę" w prawej jamie nosowej mężczyzny, więc specjaliści wykonali endoskopię w znieczuleniu ogólnym, aby ją usunąć. Okazało się, że w nosie mężczyzny znajdowała się "gumowa kapsułka zawierająca zdegenerowane warzywa/materię roślinną".

W końcu personel medyczny poznał całą prawdę. Mężczyzna w wieku 30 lat był w więzieniu. Pewnego dnia, odwiedziła go dziewczyna z małym prezentem. Aby przemycić niewielki pakunek marihuany, więzień wsunął go do prawego nozdrza.

W celi okazało się, że wydostanie kontrabandy jest trudniejsze niż mogło się wydawać. Próbując wyłowić pakunek, mężczyzna wepchnął go jeszcze głębiej. Poczuł jak kontrabanda ześlizguje mu się do gardła i znika na dobre. Okazało się jednak, że pakunek został w jamie nosowej. O całej historii mężczyzna przypomniał sobie dopiero 18 lat później.

Ciała obce usuwane z nosów określa się mianem rhinolitów. Tego typu zabiegi zdarzają się średnio u około 1 osoby na 10 000 pacjentów.

W literaturze odnotowano do tej pory tylko jeden rhinolit bazujący na przemycanych narkotykach, który okazał się być kodeiną i opium owiniętymi w kawałek nylonu. Przytoczony przypadek jest drugim dotyczącym kontrabandy w nosie i pierwszym, w którym przemycaną substancją była marihuana.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nos
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy