Medycyna przyszłości

Reset układu odpornościowego nadzieją na efektywniejsze przeszczepy

Leki immunosupresyjne są standardowo podawane pacjentom po transplantacji w celu zminimalizowania ryzyka odrzucenia przeszczepu. Ale można uniknąć inwazyjnej chemii oraz skutków ubocznych. Wystarczy zresetować układ odpornościowy.


Zespół naukowców z Emory University w Atlancie, pod kierownictwem Allana Kirka, przetestował technikę resetu układu odpornościowego na 20 osobach po przeszczepie nerki.

Zwykle pacjenci po zabiegu transplantacji muszą zażywać do 20 leków dziennie, ryzykując tym samem wystąpieniem nowotworów, uszkodzeniem wątroby czy biegunkami. Po zresetowaniu układu odpornościowego u 7 pacjentów jeden zastrzyk miesięcznie zapobiegał odrzuceniu przeszczepu, a grupa pozostałych 13 musiała zażywać oprócz tego jedną tabletkę dziennie. Chirurdzy transplantacyjni nową metodę leczniczą uznali zgodnie za przełomową.

"Myślę, że będzie to duży krok naprzód, do coraz większej tolerancji narządów litych. Przede wszystkim zwiększy się komfort życia pacjentów" - powiedział Roy Calne, pionier przeszczepów wielonarządowych.

Reklama

Jak zresetować odporność?

Opracowana przez Kirka terapia składa się z trzech elementów. Pierwszy z nich stanowi lek alemtuzumab, który jest podawany dożylnie podczas transplantacji. Niszczy on wszystkie limfocyty w organizmie, które normalnie zaatakowałyby przeszczepiony organ. Prawidłowa liczba limfocytów wraca do normy po 12-18 miesiącach, już po przeprowadzonej transplantacji, dzięki czemu traktują one nowy narząd jak swój.

Dzieje się tak dzięki iniekcji drugiego z leków - belataceptu. Początkowo jest on podawany często, ale po pół roku wystarczy jedna dawka miesięcznie. Ostatnim elementem terapii jest podawanie tabletek z łagodnym środkiem immunosupresyjnym (obniżającym odporność) zwanym sirolimus. Zadaniem leku jest zabicie starszych limfocytów, które mogły przetrwać burzę alemtuzumabu. Tak właśnie resetuje się układ odpornościowy.

Opisana metoda jest bardzo skuteczna. Rok po przeszczepie u żadnej z osób, które wzięły udział w testach klinicznych, nie wystąpiły objawy odrzucenia organu. Żaden z pacjentów nie musiał też zażywać standardowego zestawu 20 leków dziennie.

Nawet odstawienie sirolimusa nie wywołuje żadnych komplikacji narządowych. Siedem osób, które dobrowolnie zdecydowały się na taki ruch, do dziś przyjmuje tylko comiesięczną dawkę belataceptu. Od operacji minęło już 3,5 roku, a cała dwudziestka pacjentów ma się dobrze.

Od momentu pierwszej fazy testów Kirk zastosował lek wobec kolejnej grupy, tym razem 18 osób. Obecnie znajdują się one na etapie odstawiania sirolimusa, jednak lekarze nie przewidują żadnych komplikacji. W kwietniu lub maju resetowi układu odpornościowego ma zostać poddana następna, jeszcze większa grupa pacjentów.

Allan Kirk wierzy, że w przyszłości uda mu się tak zmodyfikować technikę, by osoby z przeszczepionymi narządami nie musiały przyjmować nawet belataceptu. Będzie to prawdopodobnie najłagodniejsza i najbardziej praktyczna metoda wzmocnienia tolerancji organizmu na narządy po transplantacji, jaką kiedykolwiek opracowano.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy