Świat za 10 lat

Smartfony przyszłości - nadchodzi technologiczna (r)ewolucja

Już nie wyobrażamy sobie bez nich życia, a co dopiero za 10 lat - smartfony to nieodłączny element naszych codziennych aktywności, zastąpiły nam wiele innych urządzeń, a ich nowe możliwości i zastosowania ciągle nas zaskakują.

Już nie wyobrażamy sobie bez nich życia, a co dopiero za 10 lat - smartfony to nieodłączny element naszych codziennych aktywności, zastąpiły nam wiele innych urządzeń, a ich nowe możliwości i zastosowania ciągle nas zaskakują.
Smartfony przyszłości - nadchodzi technologiczna (r)ewolucja /123RF/PICSEL

Telefony zaczynały od bardzo ograniczonych możliwości, bo chodziło tylko i wyłącznie o komunikację, później dodaliśmy do nich wiadomości tekstowe, a z czasem zmieniliśmy w małe przenośne komputery, za pomocą których pracujemy, uczymy się i cieszymy ulubioną rozrywką. Wydaje się więc, że rozwój leży w naturze smartfonów i nieustannie będziemy je poprawiać, dostosowując do swoich aktualnych potrzeb. I choć nie należy się spodziewać, że w ciągu najbliższych 10 lat zmienią się one w futurystyczne konstrukcje zdolne do generowania interaktywnych obiektów czy inne rozwiązania znane z filmów science fiction, to nadchodząca dekada może przynieść kilka przełomowych technologii. Jakich? 

Reklama

Fizyczna karta SIM idzie do kosza

Zaczynamy od rozwiązania, które ma szansę stać się rzeczywistością najszybciej, bo w sumie już się trochę dzieje, a mowa wirtualnych kartach SIM. Obecnie dostępne są one w mocno ograniczonym zakresie i większość z nas wciąż korzysta z kart w formie fizycznej, ale coraz więcej producentów smartfonów i dostawców usług zaczyna oferować eSIM (w naszym kraju wszyscy najwięksi gracze, tj. Orange, T-Mobile, Plus). Jak to działa?

Co do zasady jak fizyczna karta SIM, tyle że wszystko odbywa się drogą cyfrową, tj. smartfony mają wbudowany specjalny moduł, w którym zapisywane są dane elektronicznej karty. Tę abonent otrzymuje zaś od operatora, w praktyce jest to często np. mail z kodem QR, który skanujemy smartfonem i gotowe. Nie trzeba już przekładać karty, kiedy chcemy zmienić urządzenie, udawać się do punktu operatora, kiedy chcemy kupić nowy SIM, a przy wymianie smartfona nie martwimy się, czy jego rozmiar jest odpowiedni. Operatorzy nie muszą wydawać pieniędzy na fizyczne karty, a producenci mogą z kolei zrezygnować z szuflady na karty, która zajmuje sporo miejsca.

Design - składane, rozwijane a może modułowe?

Czy składane smartfony z elastycznymi wyświetlaczami, które coraz częściej trafiają na rynek, będą najpopularniejszym designem za 10 lat? Trudno powiedzieć, bo chociaż większość branżowych specjalistów spodziewała się ogromnego zainteresowania ze strony użytkowników, to popularność tego typu rozwiązań rośnie dość wolno. Co prawda wynika to również z pewnych problemów wieku dziecięcego, które zniechęciły część odbiorców (patrz: marszczący i bardzo podatny na uszkodzenia ekran Galaxy Fold pierwszej generacji) i bardzo wysokiej ceny.

Może się więc okazać, że za kilka lat technologia zostanie tak dopracowana, że wszyscy będziemy chcieli z niej korzystać, szczególnie jeśli cena spadnie do bardziej rozsądnego poziomu. Jeśli tak się stanie, to otworzy się również droga do innych form smartfonowych, bo elastyczne panele to podstawa także dla zwijanych smartfonów, jak choćby zaprezentowany jakiś czas temu prototypowy Oppo X 2021, który zapowiada się fenomenalnie.

A co z modułowymi konstrukcjami? Swego czasu kilku producentów miało takie ambicje i nawet wprowadziło na rynek takie rozwiązania, a mowa choćby o Motoroli i jej doczepianych modułach, w ramach których można było rozszerzyć swój model Moto o projektor, głośniki czy dodatkową baterię. Było też słynne Project Ara od Google, które nie wyszło jednak poza fazę testów, a szkoda, bo zapowiadało się bardzo ciekawie - ten pomysł zakładał bowiem praktycznie pełną modułowość, tj. z możliwością składania smartfona dosłownie z wybranych “kostek". A może było po prostu za wcześnie na taką technologię? Kto wie, szczególnie że podobny wniosek patentowy złożyło w tym roku również Xiaomi, więc może przyszłość będzie należeć do takich właśnie smartfonów.

Grafenowe akumulatory i ładowanie na odległość

Jak pisałem już wielokrotnie, jednym z największych problemów współczesnych smartfonów są ich akumulatory, które nie są w stanie dotrzymać kroku coraz większym wyświetlaczom i energożernym podzespołom. W efekcie większość użytkowników codziennie ładuje swoje urządzenie i często doświadcza nieprzyjemnej sytuacji smartfona nagle rozładowującego się w najmniej pożądanym momencie. Oczywiście, nieco ratuje nas tu technologia szybkiego ładowania, która coraz częściej pozwala naładować baterię do 100% w dosłownie pół godziny, ale nie pozostaje ona bez wpływu na żywotność akumulatora. 

Liczymy więc na zapowiadany od lat przełom w zakresie baterii (swego czasu dużo mówiło się o grafenie, ale ostatnio w temacie panuje cisza) lub zupełnie nowe technologie ładowania, jak choćby zwiastowane ostatnio przez Xiaomi bezprzewodowe ładowanie... na odległość. Mi Charge, bo o nim właśnie mowa, polegać ma na zdalnym wyszukaniu urządzenia w przestrzeni i przesyłaniu do niego energii - oznacza to ładowarkę umieszczoną gdzieś w domu, która automatycznie ładuje wszystkie urządzenia tego wymagające. Technologia przyszłości? Zdecydowanie, ale mam nadzieję, że szybko stanie się rzeczywistością.

Aparaty na miarę profesjonalnych rozwiązań?

Kiedy decydujemy się na flagowy model smartfona, najczęściej możemy liczyć na bardzo przyzwoite możliwości fotograficzne (nie bez przyczyny przecież duża część z nas nie korzysta już z klasycznych aparatów). Sytuacja wygląda jednak dużo gorzej w przypadku tańszych smartfonów, gdzie możliwości fotograficzne pozostawiają wiele do życzenia. Wydaje się jednak, że ten element doczeka się w niedalekiej przyszłości dużego upgrade’u, dzięki któremu smartfony faktycznie będą mogły zastąpić aparaty i to nawet w bardziej profesjonalnych zastosowaniach. 

I nie chodzi tu tylko o liczbę obiektywów, bo w tym przypadku więcej nie znaczy wcale lepiej, co bardzo dobrze pokazują iPhone’y od Apple, ale i wprowadzenie do smartfonowej fotografii rozwiązań znanych z klasycznych aparatów. Xiaomi od jakiegoś czasu pracuje choćby nad teleskopowym obiektywem i jeśli mu się uda, to możemy dostać pierwszy smartfon z ruchomą optyką, wysuwaną w razie potrzeby, co przyniesie drastyczną poprawę jakości mobilnej fotografii.

A jeśli w nadchodzących latach przyjmie się pomysł modułowych smartfonów, o których już wspominałem, to bardzo możliwe, że aparaty dostępne będą właśnie w takiej formie “rozszerzeń", które w razie potrzeby będzie można podłączyć do urządzenia. Oznacza to więcej miejsca na optykę, której nie trzeba już będzie upychać w smukłej obudowie, a to automatycznie oznacza znaczącą poprawę jakości zdjęć - może to dobra droga?

6G, czyli kolejna generacja technologii mobilnej

Było 2G, 3G, 4G, a obecnie po początkowych trudnościach na całym świecie trwa coraz sprawniejsza implementacja 5G, więc wydaje się naturalne, że za kilka, może kilkanaście lat, doczekamy się kolejnej generacji łączności mobilnej. Czy jej potrzebujemy? Przy każdej nowej generacji pojawiało się takie pytanie i za każdym razem odpowiedź wyglądała podobnie - tak, może nie od razu po jej ogłoszeniu, ale w końcu okazywało się, że nasze wymagania względem łączności rosną, a stara generacja nie jest w stanie im sprostać.

Wystarczy spojrzeć na obecną sytuację - do zastosowań prywatnych jeszcze przez jakiś czas moglibyśmy korzystać z 4G, ale kiedy zaczynamy myśleć o rozwiązaniach dla inteligentnych domów, szkół czy całych miast, włączając w to autonomiczne pojazdy, to 5G - poprawiające szybkość transferu danych i stabilność sieci - a za jakiś czas również 6G, będzie niezbędne.

Bardziej eko

Można się też spodziewać, że producenci smartfonów zostaną w niedalekiej przyszłości zmuszeni do przejścia na bardziej ekologiczny proces produkcji - może oznaczać to materiały z recyklingu, materiały pochodzenia naturalnego (wystarczy spojrzeć na realme, które przy modelu GT sięgnęło po skórę ekologiczną stworzoną z odpadów ananasowych), pozbycie się plastiku z opakowań czy w końcu przejście na jeden standard ładowania, co umożliwi redukcję liczby ładowarek w każdym gospodarstwie domowym, a co za tym idzie elektronicznych śmieci. A może ktoś zdecyduje się pójść o krok dalej i sięgnąć choćby po panele fotowoltaiczne w ekranach, dzięki którym możliwe będzie “zielone" ładowanie baterii? O takich planach też słyszeliśmy, więc smartfonowa przyszłość zapowiada się naprawdę ciekawie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Smartfon | nowe technologie | Ładowanie indukcyjne | eSIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy