Przyszłość pola bitwy

70 lat po Hiroszimie. Świat w cieniu broni jądrowej

70 lat temu, 6 sierpnia 1945 roku po raz pierwszy użyto broni atomowej. Trzy dni później podobny los spotkał miasto Nagasaki. Wprawdzie broni jądrowej nie użyto w warunkach bojowych już nigdy później, jednak zagrożenie ze strony 10 tys. głowic zgromadzonych w arsenałach dziewięciu państw wciąż wisi nad ludzkością. Paradoksalnie, to jednak właśnie niszczycielska moc atomu pozwoliła, być może, na utrzymanie pokoju podczas Zimnej Wojny, a dziś pełni podobną rolę w konflikcie pomiędzy Indiami i Pakistanem.

70 lat temu - zagłada Hiroszimy i Nagasaki

6 sierpnia 1945 roku celem amerykańskiego nalotu, przeprowadzonego przez pojedynczy bombowiec B-29 "Enola Gay", dowodzony przez płk. Paula Tibbetsa, było japońskie miasto Hiroszima. Skutki ataku były przerażające. Eksplozja bomby "Little Boy", o stosunkowo niewielkiej mocy wybuchu ok. 16 kt (czyli takiej, jaka dziś stosowana jest w broni o przeznaczeniu taktycznym), spowodowała natychmiastową śmierć od 70 do 90 tysięcy ludzi w mieście, w którym w chwili ataku mieszkało ok. 350 tys. osób.  Kolejne tysiące zginęły z powodu odniesionych ran i wskutek choroby popromiennej. Spośród 76 tysięcy budynków znajdujących się w mieście, 70 proc. uległo całkowitemu zniszczeniu.

Reklama

Trzy dni później, 9 sierpnia 1945 roku, Amerykanie ponowili nalot atomowy na Japonię. Tym razem celem było miasto Kokura, które jednak ocalił amerykański nalot dywanowy na pobliską Yawatę. Dymy pożarów wywołanych tym atakiem zasłoniły miasto, uniemożliwiając precyzyjne celowanie. Bombowiec B-29 "Bockscar", przenoszący bombę "Fat Boy", skierował  się nad cel zapasowy - miasto Nagasaki. Wybuch jądrowy o mocy 22 kt spowodował tam śmierć ok. 40 tysięcy ludzi.

Szok, jaki w Japonii wywołał atak atomowy, doprowadził do ostatecznego zakończenia II Wojny Światowej. Wprawdzie dowództwo japońskie zakładało "walkę do ostatniego żołnierza", jednak w obliczu widma zagłady, jakie na Japończyków mogła sprowadzić nowa broń, cesarz Hirohito podjął decyzję o przerwaniu działań wojennych. W dniu 15 sierpnia 1945 roku Japonia poddała się, co potwierdzono aktem bezwarunkowej kapitulacji, podpisanym 2 września 1945 roku na pokładzie zakotwiczonego w Zatoce Tokijskiej pancernika USS Missouri.

Historycy nie są zgodni w ocenie użycia broni atomowej przeciwko Japonii. Z jednej strony podkreśla się, że mimo ogromnej liczby ofiar śmiertelnych, jakie pochłonęła za sobą decyzja o zrzuceniu bomb jądrowych na japońskie miasta, ocalono w ten sposób życie milionom żołnierzy i japońskich cywilów, którzy zginęliby podczas planowanej inwazji USA na terytorium Japonii. Z drugiej strony, być może istniały mniej krwawe sposoby pokazania wrogowi mocy nowej broni.

Amerykańska droga do broni atomowej

Bomba atomowa powstała w ramach Projektu Manhattan, zapoczątkowanego w 1942 roku przez prezydenta USA Franklina D. Roosevelta. Broń skonstruowano w laboratorium naukowym Los Alamos w stanie Nowy Meksyk, a za głównego twórcę bomby A uważany jest Robert Oppenheimer, amerykański fizyk i profesor Uniwersytetu w Berkeley, który pełnił funkcję dyrektora naukowego programu. Kulminacyjnym punktem tego projektu była pierwsza w historii wywołana przez człowieka eksplozja jądrowa, do której doszło w dniu 16 lipca 1945 roku na pustyni Jornada del Muerto (hiszp. "Droga Umarłego") w stanie Nowy Meksyk. Test o kryptonimie "Trinity", podczas którego zdetonowano ładunek "Gadget" o mocy 20 kt, otworzył drogę do użycia operacyjnego nowej broni.

Broń atomowa w okresie Zimnej Wojny

Stany Zjednoczone niedługo cieszyły się statusem jedynego mocarstwa jądrowego. Dzięki, m.in., rozbudowanej siatce szpiegowskiej działającej wśród naukowców biorących udział w Projekcie Manhattan, ZSRR przeprowadził swoją pierwszą próbną eksplozję jądrową już w dniu 29 sierpnia 1949 roku. Wkrótce do klubu państw nuklearnych dołączyły kolejne kraje: Wielka Brytania (1952 rok), Francja (1960 rok) i Chiny (1964 rok). W 1952 roku Amerykanie skonstruowali pierwszą bombę termojądrową, o znacznie większej mocy wybuchu. Podczas pierwszej próby tej broni (kryptonim"Ivy Mike") ładunek osiągnął moc wybuchu 10,4 Mt,  czyli 650 razy większą niż moc bomby zdetonowanej nad Hiroszimą. Maksymalna możliwa do osiągnięcia siła rażenia takiej bomby może być zresztą wielokrotnie większa. Dość powiedzieć, ze skonstruowana przez Rosjan "Car Bomba" miała dysponować maksymalną mocą wybuchu nawet 150 Mt. Podczas testów Rosjanie nie zdecydowali się jednak na wykorzystanie pełnych jej możliwości i próba, przeprowadzona w 1961 roku na poligonie na Nowej Ziemi, miała moc "tylko" ok. 50 Mt. Wystarczyło to jednak do zniszczenia domów w oddalonej o 55 km od epicentrum wybuchu wiosce Sewiernyj i wybicia okien w miejscowościach położonych nawet 900 km dalej. Jedna bomba o podobnej mocy mogłaby więc całkowicie zniszczyć miasto wielkości Paryża czy Londynu. W czasie Zimnej Wojny obawy budziła też przetestowana w 1962 roku bomba neutronowa, czyli specjalna odmiana bomby termojądrowej o stosunkowo małej sile wybuchu ale za to emitująca dużą ilość zabójczego dla organizmów żywych promieniowania. Atak przeprowadzony z użyciem tej broni skutkowałby zniszczeniem siły żywej przeciwnika, a jednocześnie pozostawiałby relatywnie nieuszkodzone sprzęt i infrastrukturę.

Trudno podać dokładne dane dotyczące liczby zbudowanych głowic jądrowych. Same Stany Zjednoczone wyprodukowały ich ponad 70 tysięcy. Według szacunków amerykańskich, w 1985 roku w aktywnej służbie na całym świecie mogło być 68 tys. ładunków jądrowych

Testy broni atomowej

W czasie testów broni jądrowej, przeprowadzanych od 1945 roku, zdetonowano 2474 głowice atomowe, z czego 1132 próby przeprowadziły Stany Zjednoczone, 981 prób przeprowadził Związek Radziecki, Francja - 217, Wielka Brytania - 88, Chiny - 48, Indie i Pakistan po 6, a Korea Północna trzy próby. Niewykluczone, że co najmniej jedną próbę jądrową przeprowadziły też wspólnie Izrael i Republika Południowej Afryki. Natura tajemniczej eksplozji, zarejestrowanej we wrześniu 1979 r przez amerykańskiego satelitę Vela 6911 na południowym Atlantyku, niedaleko należących do RPA wysp księcia Edwarda, nie została jednak do dziś oficjalnie potwierdzona.

Społeczność międzynarodowa dążyła jednak do zakazania szkodliwych dla środowiska prób broni jądrowych. W 1963 roku na poziomie traktatowym zabroniono prób ładunków atomowych innych niż podziemne, a w 1996 roku podpisano traktat o całkowitym zakazie prób z bronią jądrową, który jednak, jak do tej pory, nie został podpisany przez trzy posiadające ją państwa: Indie, Pakistan i Koreę Północną.

Broń atomowa dzisiaj

Pomimo wysiłków dwóch głównych mocarstw jądrowych, Stanów Zjednoczonych i ZSRR, a następnie Federacji Rosyjskiej, zmierzających do ograniczenia liczby posiadanych głowic jądrowych, na świecie wciąż znajduję się ponad 10 tys. ładunków jądrowych możliwych do użycia bojowego.

Traktat New START, podpisany w 2010 roku pomiędzy prezydentem USA Barackiem Obamą, a prezydentem Federacji Rosyjskiej Dmitrijem Miedwiediewem, ogranicza maksymalną liczbę strategicznych głowic jądrowych w arsenale obu krajów do 1550 głowic przenoszonych przez rakiety balistyczne odpalane z wyrzutni lądowych (ICBM) i okrętów podwodnych (SLBM) oraz przez bombowce strategiczne. Redukcja arsenału do poziomu traktatowego ma zakończyć się w 2018 roku. Umowa nie obejmuje jednak broni taktycznej. Rosja może dysponować co najmniej 2 tysiącami głowic przeznaczonych do użycia na polu walki. Z kolei Stany Zjednoczone mają 180 bomb jądrowych rozmieszczonych w bazach w Europie i udostępnianych sojusznikom z NATO w ramach programu Nuclear Sharing. Kolejnych kilkaset ładunków znajduje się w rezerwie, a ponad 2000 ma status broni nieoperacyjnej, oczekującej na utylizację.

Dokładna wielkość arsenału chińskiego nie jest znana. Szacuje się, że Państwo Środka posiada od 230 do 430 głowic, przenoszonych przez przez pełną triadę nuklearną: międzykontynentalne rakiety balistyczne, pociski balistyczne rozmieszczone na okrętach podwodnych oraz bombowce strategiczne. Chiny dysponują też bronią taktyczną, w którą uzbrojone są rakiety balistyczne krótkiego zasięgu, pociski samosterujące i lotnictwo.

Francuski arsenał jądrowy liczący ok. 300 głowic i opiera się na rakietach balistycznych odpalanych z okrętów podwodnych i pociskach samosterujących przenoszonych przez lotnictwo. Wielka Brytania dysponuje 225 głowicami, w które uzbrojone są rakiety balistyczne Trident II, przenoszone przez okręty podwodne.

Do grona mocarstw jądrowych w 1979 roku dołączyły Indie, a w 1998 roku ich główny antagonista w rejonie, Pakistan. Oba kraje rozwinęły rakiety balistyczne, w przypadku Indii także o zasięgu międzykontynentalnym, oraz bomby i pociski manewrujące odpalane przez wielozadaniowe samoloty bojowe. Hindusi planują także wprowadzenie - jeszcze w tym roku - pierwszego okrętu podwodnego SSBN INS Arihant, uzbrojonego w rakiety balistyczne z głowicami. Oba kraje posiadają po co najmniej 100 głowic jądrowych.

Nie wiadomo jaki jest status arsenału jądrowego Korei Północnej, która począwszy od 2006 roku przeprowadziła co najmniej trzy testy bomb jądrowych małej mocy. Prawdopodobnie kraj ten posiada kilka-kilkanaście głowic, które mogą przenosić rakiety balistyczne średniego zasięgu.

Państwem, które nigdy nie przyznało się do posiadania broni jądrowej, ani nie przeprowadziło żadnych oficjalnych jej prób, jest Izrael. Nie ma jednak większych wątpliwości, że Tel Awiw dysponuje bronią jądrową. Szacuje się, iż arsenał jądrowy Izraela może wnosić od 80 do nawet 400 głowic przenoszonych przez międzykontynentalne rakiety balistyczne, samoloty, a być może również rakiety samosterujące odpalane z okrętów podwodnych.

Kolejne cztery kraje dysponowały bronią jądrową, jednak dobrowolnie się jej zrzekły. Republika Południowej Afryki zbudowała do końca okresu apartheidu sześć bomb. Władze w Pretorii wycofały się jednak z całego projektu po demokratycznych przemianach w RPA, a cały arsenał rozmontowano do 1994 roku. W wyniku rozpadu ZSRR broń jądrowa znalazła się z kolei na terenie Kazachstanu, Białorusi i Ukrainy. Na początku lat 90. XX wieku wszystkie rozmieszczone w tych krajach głowice zostały jednak zniszczone lub zwrócono je Federacji Rosyjskiej.

W cieniu bomby atomowej

Wydarzenia sprzed 70 lat przypominają o niszczycielskiej mocy broni jądrowej. Paradoksalnie jednak to być może właśnie groźba użycia bomby atomowej zapobiegła wybuchowi III Wojny Światowej. Świadomość istnienia tej potężnej broni działała i wciąż działa hamująco na zapędy mocarstw jądrowych, ograniczając chęć rozwiązywania sporów na drodze konfliktu zbrojnego. Nie ma jednak wątpliwości, że dla krajów nią dysponujących, broń jądrowa pozostaje ważnym elementem prowadzenia polityki i nic nie wskazuje, by miało to zmienić się w przewidywalnej przyszłości.

Andrzej Hładij

Defence24
Dowiedz się więcej na temat: Broń jądrowa | broń atomowa | zimna wojna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy