Geniusz w szponach KGB

Rosjanie, w latach 40. i 50., stworzyli i utrzymywali w Stanach Zjednoczonych misterną siatkę. Prowadzili ją najwytrawniejsi oficerowie wywiadu KGB.

Zarówno Waszyngton jak i Moskwa, wiele na ten temat ujawniły. Ale zawsze budziły się wątpliwości, czy wszystko i do końca zostało wyświetlone. Najnowsze "odkrycia" zdają się potwierdzać stanowisko sceptyków: ciągle na mapie operacji szpiegowskich KGB tamtego czasu na terenie USA są białe plamy... Jedna z nich, właśnie wypełniona, jest tego przykładem. A jest sensacyjna, bo dotyczy wielkiego uczonego Alberta Einsteina. Zresztą, czy może dziwić, że uczony tej miary jest przedmiotem inwigilacji?

Budziła powszechny podziw

Sprawa jest jak gdyby żywcem wyjęta z taniej powieści sensacyjnej w której narzędziem zła jest - to ewidentne - piękna kobieta-szpieg. Ta, którą "skierowano" do wielkiego uczonego w ośrodku uniwersyteckim Princeton, była piękna, błyskotliwa intelektualnie i cyniczna. Nazywała się Margarita Konienkowa. Była kobietą wysoką, zgrabną, o opadających kruczych włosach i niebieskich oczach. Nosiła się jak arystokratka (chętnie opowiadała o swoich arystokratycznych korzeniach, o rodzinie ponoć związanej z dworem carskim), zadziwiała wiedzą o sztuce i wyrafinowanym smakiem. Z łatwością wypowiadała się o malarstwie, filmie czy architekturze. Znała świat i jego ówczesne determinanty, uczestniczyła w dyskusjach na równi z wytrawnymi ludźmi polityki. Znała wiele języków. Nie dziwi więc, że budziła podziw jednych, zachwyt innych.

Reklama

Zapłonął jak młodzieniec

Do tych ostatnich należał Albert Einstein, do którego obrotna, obecna na wszystkich liczących się salonach towarzyskich Nowego Jorku i Waszyngtonu, Margarita łatwo dotarła, znając już zresztą wielu innych czołowych fizyków amerykańskich, włącznie z "ojcem bomby atomowej" Robertem Oppenheimerem. Rychło więc twórca teorii względności, znalazł się w orszaku adoratorów fascynującej Rosjanki.

Z biegiem czasu ta fascynacja przerodziła się w uczucie głębsze. Wielki fizyk po prostu zakochał się z Margaricie Konienkowej. Choć na zewnątrz starał się zachować pozory dystansu i pewnego chłodu, zdawałoby się obcy światu wzruszeń i uczuć - zapłonął jak młodzieniec ledwie wkraczający w dojrzałe życie.

Ujawniły to listy, jakie pisywał do pięknej Rosjanki, i jakie od niej otrzymywał w latach 1945-46. Listy te niedawno pojawiły się w niezbyt jasnych okolicznościach na rynku antykwarycznym w USA. Lecz co do ich autentyczności nie ma żadnych wątpliwości. Takiego zdania są eksperci.

Agenturalny charakter egzystencji

W listach Albert Einstein jest wylewny, ujawnia swoją miłość do Konienkowej, uczucie spontaniczne, ale kontrolowane. Uczony wie przecież, że Margarita nie jest kobietą wolną. To żona wybitnego radzieckiego rzeźbiarza Siergieja Konienkowa. Nota bene stan małżeński bardzo ułatwia Margaricie poruszanie się w świecie ją (i KGB) interesującym - bo stwarza zrozumiałe granice etycznego dystansu, poza które każdy jej partner (czy obiekt zainteresowania) nie może się w swoich uczuciach posunąć. To wystarcza by kusić, ale też pozwala w odpowiednim momencie powiedzieć: nie...

Agenturalny charakter egzystencji Margarity Konienkowej w USA został potwierdzony przez niektórych wysokich przedstawicieli KGB, przerywających milczenie. Ta piękna kobieta naprawdę miała za zadanie penetrować środowiska intelektualne i naukowe (głównie powiązane z bombą atomową), rozpoznać ludzi interesujących KGB, określić ich zainteresowania i słabostki, tym samym ułatwiając oficerom sowieckiego wywiadu dotarcie i rozpracowywanie.

Mata Hari, a nawet więcej...

Czy Margarita poza uwikłaniem uczuciowym wykorzystała w jakiś sposób Einsteina pod względem wywiadowczym? Tego nie udało się - jak dotąd - stwierdzić. Sam uczony, nie mający wtedy bezpośredniego dojścia do tajemnic atomowych, mógł jednakże bezwiednie ułatwiać swojej sympatii docieranie do innych fizyków, tych właściwych już, z których większość przecież była albo uczniami Einsteina, jego współpracownikami w różnym czasie, albo znajdowała się pod jego wpływem czy urokiem "Mistrza". Pewnym potwierdzeniem tego może być fakt teraz ujawniony, właśnie w listach Einsteina, że to Konienkowa zapoznała ówczesnego wicekonsula radzieckiego w Nowym Jorku, Pawła Michajłowa, de facto wysokiego oficera wywiadu, z wielkim uczonym...

Tajemnicza postać pięknej Margarity i jej działalność na rzecz KGB stanie się z pewnością, jak się oczekuje, tematem niejednej jeszcze publikacji czy książki. I nie jedna jeszcze ujawniona przy tej okazji tajemnica zelektryzuje opinię publiczną. Bo to postać na miarę Mata Hari, a nawet więcej...

Bolesław Zamczewski

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy