One wiedzą, co to spalony!

Gdzie kobiety znają się na piłce lepiej od mężczyzn? Gdzie chcą kibicować, a nie mogą? Gdzie rezerwuje się im oddzielne sektory? Jak radzą sobie z pseudokibicami? Kim jest kobieta-kibic?

Zdaniem socjolog Teresy Sochy, autorki książki "Sport kobiet" na przełomie XX i XXI wieku mogliśmy zaobserwować wśród pań rosnące zainteresowanie sportem, nawet dyscyplinami uznawanymi za męskie.

Kobieta-kibic w islamie

W Iranie obowiązywał kobiety zakaz wstępu na stadiony piłkarskie od czasów rewolucji islamskiej. Nie znaczyło to nigdy, że kobiety sportem się nie interesują. Wręcz przeciwnie. Kiedy w 1998 roku reprezentacja Iranu wywalczyła awans na Mundial, trzy tysiące kobiet - mimo istniejącego zakazu i oporu policji - weszło na stadion, aby świętować sukces narodowej drużyny. Dopiero w kwietniu zeszłego roku feministki wywalczyły możliwość uczestniczenia w ważnych wydarzeniach sportowych.

Reklama

Perspektywa kobiety-kibica w miejscu publicznym oburzyła jednak szyickich duchownych. Prezydent pod ich naciskiem zdecydował się przywrócić zakaz już w maju, czyli w niecały miesiąc po jego zniesieniu. W niezmienionej formie obowiązuje do dziś.

Kobiece trybuny

Przeciwieństwem rządzonego przez fundamentalistów Iranu niewątpliwie była i jest Australia. O tym, jak dużym zainteresowaniem wśród kobiet cieszy się piłka nożna, władze Australii przekonały się na początku XX w. Dostrzeżono wówczas fakt, że kobiety - oglądając sportowe widowiska - reagują inaczej niż mężczyźni, dlatego stworzono sektory tylko dla pań (ewentualnie towarzyszących im dzieci). Na stadionie w Melbourne rezerwowano paniom zarówno sektor przy bandzie, jak też sektor centralny, aby mogły wybrać zgodnie z oczekiwaniami.

Groźne Brytyjki

O kibicach z Wysp pisano wiele i to zazwyczaj nie najlepiej. Mecze w Anglii również nie należały do najbezpieczniejszych, policja zazwyczaj przegrywała nierówną walkę z rozszalałym tłumem (pseudo)kibiców. Czy to, że dziś stadiony są nazywane rodzinnym parkiem rozrywki jest zasługą pań porządkowych?

- Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle - pisze Agnieszka Dale. I coś w tym jest. Mający niegdyś złą sławę londyński Selhurst Park mieści na trybunach 26 tys. kibiców, nad którymi pieczę sprawuje 250 stewardów. Aż 20 proc. stanowią kobiety.

W Wielkiej Brytanii przeprowadzono także badania, w których proszono ankietowanych o wyjaśnienie, na czym polega zasada spalonego. Jak się okazało, niespełna połowa mężczyzn potrafiła zrobić to zrozumiale i aż 2/3 kobiet. Czy zatem anegdoty o kobietach, które pod koniec meczu pytają: "A którzy to nasi?", to dowcipy ze zbyt długą brodą? Chyba tak :)

Cudze chwalicie, swego

-Jak się rozejrzysz po trybunach, to 1/3 kibiców stanowią kobiety. Kiedyś tak nie było, ale teraz przychodzą i to wcale nie dla towarzystwa facetowi - mówi Magda, która jest świetnym przykładem kobiety-kibica. Tak, jak ojciec i dziadek, kibicuje Wiśle. - Na ich pierwszy mecz weszłam, gdy miałam 12 lat, wślizgnęłam się bez legitymacji, miałam ze sobą tylko kartę klubu kibica taty - wspomina. Stara się nie przegapić żadnego meczu. Nawet gdy była na wakacjach w Hiszpanii, tata nagrywał dla niej spotkania Wisły.

Podobnie jest w Warszawie. Jak pisze Tomasz Sahaj, 30proc. widowni na stadionie Legii to kobiety. Przychodzą zarówno na rozgrywki ligowe, jak też na mecze towarzyskie.

Mundialowe szaleństwo

Nie wszystkie kobiety są tak wiernymi kibicami, ale jedno jest pewne - raz na cztery lata większość ogarnia sportowa gorączka. Zapełniając trybuny natychmiast przyciągają uwagę fotoreporterów. Przyjął się nawet zwyczaj wybierania najseksowniejszej kibicki mistrzostw. I w sumie czemu się dziwić - laureatka takiego konkursu jest marzeniem każdego faceta.

Magdalena Szot

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy