Udusił je i wyrwał zęby

Morderca mówił, że lubi patrzeć. Udusił je i wyrwał trzonowe zęby - ten dowód zbrodni był mu potrzebny, by wstąpić do tajnego towarzystwa mizantropów.

Kto zabił? Wszystkie dowody wskazują na Eberharda Mocka, nadwachmistrza policji obyczajowej i człowieka o kiepskiej reputacji znanego z zamiłowania do alkoholu, kobiet lekkich obyczajów i brutalnych metod działania. Ale sprawa nie jest prosta - wokół śledztwa pojawia się wątek tajemniczego stowarzyszenia mizantropów skupiającego zbrodniarzy, którzy za cel wzięli sobie "oczyszczanie" świata z ludzi-śmieci.

W poprzedniej części przygód detektywa Mocka, 'Festung Breslau", poznaliśmy kulisy sprawy, którą Eberhard Mock prowadził w ruinach miasta szykującego się do obrony przed Armią Czerwoną. W "Dżumie w Breslau" przenosimy się do śledczych początków Mocka - w czasy tuż po I wojnie światowej. Mock jest nadwachmistrzem policji obyczajowej i dopiero marzy o stanowisku w sekcji kryminalnej. Tak jak w poprzednich częściach cyklu autorstwa Marka Krajewskiego, czytelnik znajdzie tu dużo seksu, przemocy i łacińskich sentencji na tle inspirującej wizji miasta, które zginęło - przedwojennego Breslau.

Reklama

A jeśli lubi kryminały, to na pewno się nie zawiedzie. Satysfakcja gwarantowana.

ML

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy