Włóczą się pociągami

Złote czasy trampów, włóczęgów podróżujących wzdłuż i wszerz Ameryki, przeminęły. Ale czasem można jeszcze zobaczyć, jak na małej stacyjce gdzieś w Ohio zarośnięty facet w kraciastej koszuli wyskakuje z wolno snującego się po torach towarowego pociągu.

Arystoteles twierdził, że wolność polega na możliwości pójścia tam, gdzie się chce. Texas Madman, jeden z trampów, którzy przyjechali na spotkanie do Akron w Ohio, mówi dokładnie to samo. - Doświadczam pełni wolności: wolności przemieszczania się, jak mi się podoba. Wstaję rano i idę, gdzie chcę - tłumaczy, dlaczego pokochał ten styl życia.

Texas spędził ponad czterdzieści lat "żyjąc i pracując w drodze" aż do czasu, gdy w wieku 46 lat "przeszedł na emeryturę". Wraz z przyjacielem, Collinwoodem Kidem, mieszka w Cleveland, gdzie pracuje w lokalnym parku poświęconym trampom.

Reklama

Bycie trampem na sprzedaż

Gdy w 1957 Jack Kerouac pisał "W drodze", apoteozę stylu życia trampów, nikomu nie przychodziło do głowy, by zrobić muzeum im poświęcone. Byli wyrzutkami, żyli na marginesie, nigdzie nie zagrzewali miejsca.

Kultura trampów narodziła się w czasach Wielkiego Kryzysu, gdy tysiące mężczyzn decydowało się na to, by jeździć od miasta do miasta w poszukiwaniu jakiejkolwiek wolnej pracy.

Amerykańscy beatnicy, a za nimi hipisi, fascynowali się życiem w drodze. Podobało im się błądzenie bez celu kontrastujące z mieszczańskim zasiedzeniem i wykonywaniem kolejnych zadań. Motywy wybrania tramperskiego życia zmieniły się na bardziej ideologiczne. Dziś trampowie stają się turystyczną atrakcją.

Park ma sporą kolekcję rzeczy należących do trampów i regularnie organizuje wystawy na takie tematy jak używanie blaszanych puszek do gotowania czy zakładanie obozu.

- Trampowie sprzedają swoje sprzęty turystom, by zarobić na życie w drodze - mówi Hobo Santa, facet z długą, siwą brodą, mąż Mama Jo, królowej trampów z czasów ich świetności. - Nie są żebrakami. Jeżdżą stopem w naczepach pustych ciężarówek czy wagonach pociągów, wysiadają w jakimś miejscu, pracują kilka tygodni lub miesięcy w polu czy przy stolarce, a potem jadą dalej - tłumaczy.

Kiedyś było inaczej

Od czasu, gdy Texas został trampem w 1960 roku, wiele się zmieniło. Pociągi zostały wyparte przez ciężarówki, a po atakach 11 września ludzie stali się jeszcze bardziej nieufni. Trampowie częściej lądują w lokalnych więzieniach za włóczęgostwo. - Kiedyś było o wiele bardziej przyjaźnie - twierdzi Texas. Choć nigdy bycie trampem nie było bezpieczne. Sam Texas kilka razy musiał walczyć o życie, przeżył dwa wykolejenia pociągów i atak serca. Ma sztuczne udo i wiele śrub, które trzymają jego zużyte kości razem. Jego przydomek pochodzi od zdarzenia, gdy w Bristolu (Tennesee) okładał przyłapanego złodzieja wężem gumowym przez trzy kwadranse.

- Jest ciemna strona takiego stylu życia, którą trzeba zaakceptować, gdy chce się korzystać z wolności, którą ono daje - tłumaczy.

Współcześni trampowie piszą maile

Świat się zmienia, ale nie tylko na gorsze. - Gdy nie masz stałego miejsca zamieszkania, adres mailowy bardzo się przydaje - mówi Texas.

Dziś trampa spotkać trudniej niż w latach Wielkiego Kryzysu. Ale ludzie dalej decydują się na ucieczkę od życia w metropolii w wielkie przestrzenie równin środkowych stanów.

INTERIA.PL/AFP
Dowiedz się więcej na temat: facet | pociąg | pociagi | ohio | pociągi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy