15 pomysłów na niesamowity weekend: Polska - Niemcy

​Jeśli chcesz zaimponować swojej kobiecie i podzielić się z nią swoją pasją, zabierz ją na mecz. Ale nie byle jaki. Najlepiej na elektryzujący cały naród piłkarski szlagier, na który wszystkie bilety już dawno wyprzedano.

Już w sobotę, 11 października nadarzy się okazja, która nieprędko może się powtórzyć. Biało-czerwoni na własnym terenie zagrają ze swoim odwiecznym rywalem - drużyną Niemiec.

Bij Niemca - ta niezbyt poprawna politycznie zasada obowiązuje polskich piłkarzy aż do późnych sobotnich godzin wieczornych. W drużynie Adama Nawałki trwa bowiem wielka mobilizacja przed eliminacyjnym meczem Euro 2016, w którym na Stadionie Narodowym podejmą aktualnych mistrzów świata z Brazylii.

Natchnięci sukcesem siatkarzy, którzy podczas mistrzostw odprawili Niemców, wierzymy że i tym razem uda się utrzeć nosa naszym sąsiadom. Racjonalnych przesłanek ku temu nie ma może zbyt wiele, ale nasza ułańska fantazja każe wierzyć, że być może tym razem zryw kopiącej piłkę husarii okaże się skuteczny...

Tak, czy inaczej - nie można sobie pozwolić, aby przespać możliwość śledzenia takiego widowiska na żywo. Historia uczy przecież, że wiele razy Dawidowi udawało się pokonać Goliata. Nasi dziadkowie i ojcowie opowiadali nam przecież, jak kiedyś sprawiliśmy lanie Związkowi Radzieckiemu, być może teraz na własne oczy dane nam będzie ujrzeć coś, o czym sami będziemy opowiadać naszym potomkom?

Zadanie dostania się na trybuny Stadionu Narodowego w sobotni wieczór komplikuje fakt, że biletów na to spotkanie oficjalnie brak. Za to w tak zwanym "drugim obiegu" możemy w nich przebierać i wybierać do woli. G20, C01, D3, D18, a nawet sektor VIP. Ceny? Od sześciuset do nawet kilku tysięcy za dwie wejściówki. Ale jeśli nie zdążyłeś kupić ich wcześniej - cóż, trzeba swoje odcierpieć.

Gdy już uda nam się położyć łapę na wymarzonych biletach i jakimś cudem wejść na stadion (pamiętajcie, że bilety są imienne i teoretycznie nie wolno ich odsprzedawać), pozostaje już tylko ściskać kciuki za naszych. Pamiętaj, żeby w ferworze dopingu nie zapominać o towarzyszce. Jeśli nie jest wielką fanką, dobrze wytłumaczyć jej kilka obowiązujących na stadionach zasad i zadbać, aby wśród rozkrzyczanego tłumu czuła się "zaopiekowana".  Kto wie, może przy sprzyjających wiatrach uda ci się przekonać ją, że piłka wcale nie jest taka zła i wychować stadionową towarzyszkę na lata?

Reklama



INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy