Dadbag: Tłusty brzuch, który wypada mieć

Dadbag to całkiem pojemny "bandzioch" /thedadbag.com /materiały prasowe
Reklama

W branży męskich akcesoriów bardzo trudno wymyślić coś nowego. Ten gadżet jednak pojawił się znikąd i zrobił błyskawiczną karierę. Choć nie jest piękny i nawet nie wszedł jeszcze do sprzedaży, to zupełnie irracjonalną potrzebę posiadania go odczuły nagle tysiące mężczyzn na świecie. Poznajcie "Dadbag".

Czym jest dadbag? To potocznie mówiąc "nerka", "saszeta", "kołczan prawilności" - jak zwał tak zwał. Od całej reszty konkurencji odróżnia ją za to ultramęski, tryskający testosteronem nadruk - tłusty, owłosiony męski brzuch.

Projektantem i sprawcą całego zamieszania jest Londyńczyk, Albert Pukies, który po stworzeniu sześciu prototypów gadżetu założył stronę internetową i promujące go konto na Instagramie. Nie przewidział jednak, jak gigantyczną popularność zdobędzie w rekordowo krótkim czasie jego wynalazek i ile zamówień otrzyma.

"Dadbag nie jest jeszcze dostępny, ponieważ szukam partnerów do jego produkcji. Jeśli macie jakieś pytania, proszę o kontakt" - napisał na swojej stronie Albert, ku wielkiej rozpaczy dobijającej się do niego z gotówką w ręku klientów.

Jak wyjaśnić fenomen tego z pozoru niezbyt estetycznego dodatku do męskiej garderoby? Niektórzy twierdzą, że to tęsknota fit-mężczyzn, za czasami ich ojców, gdy panom wypadało nosić brzuszek. Inni zaś, że to po prostu gadżet, który pozwoli się wyróżnić.

Sam twórca, dość mizernej postury jegomość, stwierdził, że "Dadbag" to spełnienie jego marzeń w bezpieczny sposób. Może teraz jednocześnie mieć tłuściutki brzuch, ale bez narażania zdrowia. Niby racja, ale nam większą frajdę sprawiłoby wyciągnięcie puszki piwa z głębokich wnętrzności i obserwowanie reakcji kolegów...

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy