​Thule Revolve: Walizka dla biznesmenów i do zadań specjalnych [test]

Thule Revolve - walizka, z którą pojedziesz na koniec świata. I to nie tylko na delegację... /materiały prasowe
Reklama

Element podróży, o którym najczęściej zapominamy. Ubezpieczenie? Sprawdzenie daty ważności naszego paszportu? Szczepienia? Często zupełnie nie przykładamy uwagi do tego, do czego się spakujemy. Odpowiednia walizka może zaoszczędzić wielu zmartwień, zwłaszcza kiedy znajdujemy się za granicą. Dlatego już w tym miejscu mogę polecić "pancerny" model Thule Revolve.

Thule to szwedzka firma od lat słynąca słynąca z niezawodności swoich produktów. Jedną z najnowszych rynkowych propozycji tego producenta toreb, plecaków i bagażników jest seria walizek Revolve. W jej skład wchodzą zarówno "kabinówki" (33 litry), jak i większe egzemplarze do przewozu bagażu rejestrowanego o pojemnościach 39 l, 67 l i 97 l. W moje ręce trafiła ta ostatnia, którą przetestowałem podczas dwutygodniowej podróży do Azji.

"Jak czołg!"

Taka była reakcja mojego kompana, kiedy zjawiłem się na lotnisku z plecakiem oraz ogromną - trudno o inne określenie - walizką Thule Revolve. Jej gabaryty potrafią onieśmielić, ale jednocześnie pozwalają na spakowanie do środka wszystkich potrzebnych rzeczy. Żeby nie być gołosłownym - w walizce poza ubraniami na najbliższych kilkanaście dni zmieściłem nawet parasol! 

Reklama

Dwie wyłożone filcem komory zapewniły wystarczająco dużo przestrzeni i świetnie wyciszyły wnętrze przez co przewożone przeze mnie twardsze przedmioty nie gruchotały i były dobrze zabezpieczone przed uszkodzeniem. 

Bezpieczeństwo przewożonych rzeczy było dla projektantów walizki nadrzędną wartością. Widać po nie tylko po materiałach, którymi wykończono jej środek oraz warstwą zewnętrzną, dla której nie ma "trudnych warunków". Zadbano także wysokiej jakości paski, którymi można spiąć spakowany bagaż, nie zacinające się zamki błyskawiczne służące do zamykania wewnętrznych kieszeni oraz niezawodny system zamykania walizki na trzycyfrowy kod. Ten ostatni jest prosty do ustawienia, ale trudny do złamania przez kogoś, kto przypadkiem mógłby przejąć nasz bagaż.

Do środka naprawdę można schować laptopa lub cenną pamiątkę bez obaw o to, że po powrocie wyciągniemy je w częściach.

Z zewnątrz całość prezentuje się równie imponująco, co stylowo. O ile pod względem rozmiaru faktycznie jest to "czołg", tak wykończenie przywodzi na myśl równie potężny, ale luksusowy samochód. Ciągnąc za sobą Revolve nie czujemy się jakbyśmy prowadzili hummera, tylko bentleya. A to spora różnica.

Pozostając przy samochodowych analogiach - Revolve świetnie się prowadzi. Kółka walizki zostały zaprojektowane tak, aby zachować stabilność nawet na wertepach. Teleskopowe rączki są tak solidne, że nie sposób ich wygiąć lub uszkodzić, co jest zmorą chyba wszystkich tanich walizek. Naprawdę czuć, że komuś zależało, aby zakup tego modelu był inwestycją "na lata".

Na co trzeba uważać?

Podczas wakacji, na które zabrałem ze sobą Revolve, miałem okazję dobrze poznać wszystkie dobre i złe strony tej walizki. Wytrzymałość, jakość wykonania, pojemność i uniwersalność - to niebywałe plusy opisywanego modelu. Wspomniana przeze mnie "pancerność" ma jednak drugą stronę medalu. 

Nadając bagaż i rozstając się z nim na kilka tysięcy kilometrów można mieć pewność, że naszym rzeczom nic się nie stanie. Trzeba jednak pamiętać o tym, że tak odporna konstrukcja waży swoje. W przypadku największego modelu Revolve to prawie sześć kilogramów. Ciężar daje się we znaki, kiedy z regulaminowych 23 kilogramów przysługujących na nasz bagaż robi się ich tylko 17. 

Druga kwestia to zadrapania i otarcia. Revolve zbiera je dość łatwo, więc już po pierwszej podróży walizka będzie wyglądała z zewnątrz, jakby przeżyła już niejedno. Nie oceniajcie jednak książki po okładce - w końcu liczy się nienaruszone wnętrze. 

Thule Revolve nadaje się do zwyczajnych podróży z rodziną, jak i zadań specjalnych pokroju dostania się na drugą stronę świata ze drogocennym sprzętem. Jeśli cenicie sobie bezpieczeństwo waszego bagażu, to propozycja od Thule jest jedną z najlepszych na rynku. Walizka sporo kosztuje, ale da wam coś więcej, niż przestrzeń na rzeczy w czasie podróży - wakacyjny święty spokój. To coś, czego nie da się wycenić, ale jest nie do przecenienia...

Plusy:

+ jakość wykonania

+ pojemność

+ kółka i rączka dają radę w każdych warunkach

+ zapewnia faktyczne bezpieczeństwo włożonym do niej przedmiotom

+ system zabezpieczeń

Minusy :

- waga samej walizki

- warstwa zewnętrzna łatwo zbiera otarcia

MO

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: walizka | test | recenzja | Podróże | bagaż
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy