Ułańska dusza Polaka

Araby, mustangi, hucuły, lekkie, zaprzęgowe, skokowe, angielskie, francuskie czy nawet te robocze - Polacy kochają wszystkie konie.

Andrzej Wajda pała do koni gorącą miłością. Wystarczy spojrzeć na jego filmy. W prawie wszystkich pojawia się motyw białego konia. Skoro Wajda tak kocha te zwierzęta, to na pewno nikogo nie zdziwi uczucie, jakim darzy je Daniel Olbrychski. Podobno pierwszy szlachcic Rzeczpospolitej miał w zwyczaju po kieliszku wjeżdżać konno do knajp w Kazimierzu Dolnym, wprawiając w zachwyt żeńską część klienteli.

W czasach gdy wyścigi konne na Służewcu nie narzekały na brak publiczności, ich stałymi bywalcami byli: Jan Englert, wspomniany Olbrychski, Maciej i Damian Damięccy oraz Adrianna Biedrzyńska. Marek Siudym nie dość, że konie miłuje, to jeszcze je hoduje. Zresztą w rubryce "zawód" obok "aktor" wpisuje "trener jazdy konnej". Wie podobno o nich prawie wszystko.

Reklama

Jak tu nie kochać...

Młodsi aktorzy też rozkochali się w tych zwierzętach. Wystarczy wspomnieć Mateusza Damięckiego, Pawła Delaga, Annę Powierzę, Piotra Adamczyka, bliźniaków Mroczków. Czemu tak się dzieje, że jazda konna w świecie artystów jest tak popularna?

- Aktorzy - tłumaczy Katarzyna Dowbor, wielka miłośniczka koni - uczą się jeździć konno jeszcze w szkole teatralnej. Rzeczywiście w Akademii Teatralnej w Warszawie organizuje się specjalne obozy letnie. - Obozy te wystarczą jedynie do tego, aby jako tako utrzymać się na koniu - śmieje się Michał Żebrowski. - Jeżeli ktoś chce naprawdę jeździć konno, to musi sam się uczyć. Ja jeżdżę konno i to znacznie lepiej niż na potrzeby filmu. Dlaczego? Bo sprawia mi to ogromną przyjemność.

Ludzie sceny mają nawet swoje Jeździeckie Mistrzostwa Polski Środowisk Twórczych Art Cup organizowane przez klub jeździecki Lewada w Zakrzowie na Opolszczyźnie. W tym roku będzie już IX edycja tego konkursu. Pomysłodawcami są prezes klubu oraz Katarzyna Dowbor. - Impreza ma na celu jeszcze bardziej przybliżyć artystom konie - wyjaśnia Katarzyna Dowbor. Patrząc na listę uczestników, trudno zaprzeczyć, że pomysł to strzał w dziesiątkę. Artyści konie kochają. - A jakżeby inaczej - miał powiedzieć reżyser Adam Hanuszkiewicz. - Araby to baby zaklęte w konie. Jak tu ich nie kochać?

Dlaczego dopiero teraz

Jeździectwo od dawna należy na Zachodzie do ekskluzywnych, drogich sportów. - Na taką rozrywkę stać mnie tylko w Polsce - mówi Susane Neal, mieszkanka Norymbergi. - Czterdzieści euro za godzinę to spory wydatek. W Polsce dopiero staje się popularne i jest stosunkowo tanie.

- Można to tłumaczyć tym - opowiada Bohdan Sas-Jaworski, trener i zawodnik w skokach przez przeszkody - że w Polsce konie dopiero teraz przestają być postrzegane jako zwierzęta pracujące. Do tej pory, zwłaszcza na wsi, były wykorzystywane i traktowane jak przedmioty. Na szczęście to się zmienia.

W dodatku na Zachodzie zobaczenie konia na ulicy jest prawdziwym wydarzeniem, a w Polsce są one jeszcze dość powszechne. Z kolei ekonomiści tłumaczą to zjawisko rosnącymi potrzebami kształtującej się klasy średniej. Z roku na rok jest więcej miłośników koni, bo ich stać na taką rozrywkę.

Swoje robią też tradycje, zwłaszcza te hodowlane. Wystarczy wymienić stajnie w Janowie Podlaskim: pochodzące stamtąd araby zna cały świat. - Nasze sukcesy zawdzięczamy stałej regule hodowlanej - tłumaczy Marek Trela, prezes stajni w Janowie. - Wyniki są imponujące. Ostatnio sprzedaliśmy dwa ogiery za 900 tys. dolarów, a w naszej historii za największe pieniądze sprzedana została klacz Penicylina, która poszła za 1,5 mln dolarów.

Koszty i amazonki

W Polsce jak grzyby po deszczu powstają nowe stajnie, oferujące naukę jazdy konnej, czy oferty wędrownych obozów konnych. - Jazda konna - wyjaśnia Małgorzata Jakońska, właścicielka warszawskiego klubu jeździeckiego "Stangret" - jest dość drogim hobby. Utrzymanie zwierzęcia to kwota rzędu 600 zł miesięcznie. Dodatkowe koszty to weterynarz i kowal. Godzina przejażdżki w naszej stadninie to 35 zł.

Chętnych jednak nie brakuje. Trzeba dodać, że najwięcej chętnych jest wśród kobiet. Dlaczego? - Bo są bardziej delikatne, cierpliwe, no i przede wszystkim wrażliwe - tłumaczy Krzysztof Rafalek, olimpijczyk i trener w klasie WKKW.

Stefan Wroński

Dzień Dobry
Dowiedz się więcej na temat: konie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy