Już lecą do Lizbony

Precyzyjnie rozkładamy siły na cały Dakar, najważniejsze żeby pokonać "marokańskie piekło"!

Polska załoga Łukasz Komornicki- Rafał Marton wyleciała do Lizbony by w dniach 3-4 stycznia przejść badania techniczne i administracyjne przed rozpoczynającym się 5 stycznia Rajdem Dakar.

Dziesięć tysięcy kilometrów. Trzy tygodnie morderczych zmagań. Sześć państw. Dakar to najtrudniejszy na świecie maraton pustynny, gdzie jeździ się 180 km na godzinę, dziennie śpi trzy godziny i marzy o prysznicu. O Dakarze mówią, że to matka rajdów, a legenda Dakaru z roku na rok przyciąga coraz więcej śmiałków. Tegoroczna jubileuszowa 30. edycja Rajdu Dakar już na starcie odnotowała na swoim koncie rekord frekwencji - na liście zgłoszeń znalazło się 570 pojazdów, w tym 265 motocyklistów, 205 załóg samochodowych i 100 załóg ciężarówek. Uczestnicy będą mieli do pokonania 15 etapów o łącznej długości 9273 kilometrów, w tym 5736 km odcinków specjalnych i 3537 km dojazdów między nimi. Trasa będzie wiodła z Portugalii przez Hiszpanię, Maroko, Saharę Zachodnią i Mauretanię do Senegalu. W Rajdzie wezmą udział zawodnicy z krajów całego świata, m.in. z Indii, Namibii, Gwatemali i Kazachstanu- w sumie 50 narodowości. Polskę reprezentować będzie m.in. załoga Diverse Extreme Team Łukasz Komornicki-Rafał Marton startująca w Buggy SMG, która dzisiaj wyleciała do Lizbony. Duet, który w 2004 roku ustanowił rekord w historii startów polskich załóg samochodowych uzyskując 14. miejsce w klasyfikacji generalnej tej spektakularnej imprezy, plasując się tuż za zespołami fabrycznymi.

Reklama

Łukasz Komornicki, Diverse Extreme Team: - Najważniejsza jest dla nas oczywiście meta w Dakarze, chociaż apetyty mamy duże i będziemy walczyć o jak najwyższe pozycje. Wg założeń precyzyjnie rozkładamy siły na cały Dakar, to ciężki rajd, dobre pozycje na poszczególnych etapach nie gwarantują sukcesu - zwycięzcą można czuć się dopiero na mecie. W związku z tym planujemy rozważnie i dość spokojnie, oczywiście w wymiarze sportowym, przejechać Europę i Maroko. Rajd tak naprawdę rozegra się w Mauretanii. Będzie to najcięższa próba, te odcinki często nazywane są "marokańskim piekłem" - wiele załóg właśnie tam zakończy swoją rywalizację. Osiem etapów w tym dwa maratońskie bez możliwości korzystania z serwisu, które są szczególnie trudne dla załóg samochodowych. Jeżeli uda się nam pokonać Mauretanię na dobrych miejscach to do końca rajdu będziemy się już starali utrzymać naszą pozycję, chociaż w tym rajdzie wszystko może się zdarzyć, więc do końca trzeba być maksymalnie skoncentrowanym, najmniejszy błąd i koniec marzeń o upragnionej mecie. W Senegalu raczej mało się już będzie zmieniało w klasyfikacji, a jak dojedziemy do plaży pod Dakarem to meta już naprawdę będzie blisko..

materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: załoga | Łukasz | Dakar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama