Kim jest Łukasz Kubot?

Do niedawna anonimowy zawodnik z drugiej setki światowego rankingu, wyglądający bardziej jak surfer niż profesjonalny sportowiec. Dzisiaj, przy raczej dołującej Agnieszce Radwańskiej - twarz polskiego tenisa. Kim jest Łukasz Kubot?

W tegorocznym Wimbledonie Łukasz Kubot odniósł swój życiowy sukces w grze pojedynczej, skończył turniej na czwartej rundzie. Do tego samego poziomu rozgrywek doszedł już w zeszłym roku w Australian Open, ale to właśnie brytyjski turniej cieszy się największą estymą w tenisowym świecie.

W trzeciej rundzie Kubot odprawił z kwitkiem rozstawionego z numerem 9 Francuza, Gaela Monfilsa. Sam rywal porównał po tym meczu Polaka do Rogera Federera.

O Kubocie w samych superlatywach wyraża się legenda polskiego tenisa, Wojciech Fibak. W końcu po trzydziestu latach posuchy, to właśnie Kubot jako pierwszy Polak od jego czasów, zaszedł tak daleko w turnieju Wielkiego Szlema.

Reklama

W 1/8 finału po zaciętym boju nie dał rady Hiszpanowi, Feliciano Lopezowi. Po tym meczu wyszedł zadziorny charakter Łukasza, który wyznając zasadę, że nie ma pięknych porażek, był po prostu wściekły. Warto zaznaczyć, że Polak musiał przebrnąć przez kwalifikacje, miał więc za sobą trzy mecze więcej niż jego turniejowi przeciwnicy. Gdyby zaczynał rozgrywki od pierwszej rundy to siódmy mecz grałby już w finale.

Ze sportem od dziecka

Łukasz Kubot urodził się 16 maja 1982 roku w Bolesławcu. Kojarzony jest jednak bardziej z Lubinem, z którym związany jest do dziś i do którego po każdej porażce wraca na kilka dni, żeby naładować akumulatory. Sport był obecny w jego życiu od najmłodszych lat, jego ojciec był piłkarzem, a teraz jest trenerem.

Tenis Łukasz zaczął trenować jako siedmiolatek. Pierwsze sukcesy odnosił już jako junior, m.in. wygrywając międzynarodowe mistrzostwa polski do lat 16 (w singlu i w deblu). Dzięki temu mógł uczyć się fachu w Akademii Tenisowej Johna Newcombe'a w Stanach Zjednoczonych. Potem był ćwierćfinał juniorskiego Wimbledonu i pierwsze mini-sukcesy wśród seniorów.

Łukasz długo i ciężko pracował na swój sukces. Ma etykietkę gracza, który nie boi się ciężko trenować, byle tylko osiągnąć to, co sobie założył. Zdaje sobie jednak sprawę, że równie ważne jak trening są odpoczynek i regeneracja. Dobrze się prowadzi, zdrowo odżywia i uwielbia spać, co nie jest bez znaczenia przy obciążeniach organizmu zawodowego sportowca.

Podglądanie najlepszych

Kubot jest tenisistą raczej ambitnym niż utalentowanym i na podobnych zawodnikach się wzorował. Jak przyznaje, nie miał nigdy szczególnego idola, a raczej grupę graczy, których po prostu lubił oglądać. W grupie tej wymienia Jewgienija Kafielnikowa, Stefana Edberga, Jima Couriera czy Radka Stepanka.

Wszyscy mają podobny styl gry, ofensywny i bezkompromisowy, podobający się kibicom. Taki też jest tenis Polaka, co docenili podczas tego turnieju nawet brytyjscy, wybredni, dziennikarze.

Tenisowej społeczności Łukasz Kubot jest znany bardziej z gry podwójnej, gdzie od lat tworzy zgraną parę z Austriakiem, Oliverem Marachem. Wspólnie wygrali pięć turniejów ATP (Casablanca, Belgrad, Wiedeń, Santiago, Acapulco), dwa razy grali także w kończących sezon finałach Masters. Sezon 2009 polsko-austriacka para zakończyła najwyżej w karierze, na 7. miejscu w rankingu światowym. Obecnie są na 19. miejscu.

Polak docenia to, co daje mu debel, mówi, że bez niego nie osiągnąłby tyle w grze pojedynczej. Silne elementy jego gry, czyli dobry serwis i gra przy siatce (tzw. serve & volley) są charakterystyczne właśnie dla gry podwójnej.

Najlepszy polski tenisista w trakcie sezonu przebywa w Pradze. Kubot wyjechał do Czech na początku swojej kariery. Spowodowane to było fatalnym stanem infrastruktury w Polsce i lepszą kadrą trenerską u naszych południowych sąsiadów. Stan krajowych kortów pozostawia wiele do życzenia, ciężko też o kompetentnych trenerów. Pojedyncze "wyskoki" jak Łukasz Kubot czy Agnieszka Radwańska niewiele w tym względzie zmieniają. W Pradze Polak dysponuje profesjonalną bazą treningową, sztabem trenerskim i grupą "odbijaczy" (partnerów treningowych).

Sukces goni sukces

Jego największym jak do tej pory sukcesem, oprócz zwycięstw deblowych było pokonanie szóstej rakiety świata, Amerykanina Andy'ego Roddicka podczas singlowego turnieju w Pekinie, w 2009 roku. W światowym rankingu sklasyfikowany był w 2010 roku na 41. pozycji - jako najlepszy Polak od czasów Wojciecha Fibaka, który największe sukcesy odnosił na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku... Obecnie po kilku pechowych kontuzjach i przegranych turniejach mozolnie odbudowuje swoją pozycję i aktualnie jest 93. Po Wimbledonie ma pewny awans w okolice 70. miejsca.

Prywatnie Łukasz jest bardzo sympatycznym człowiekiem, ma świetny kontakt z kibicami. Jego profil na facebooku śledzi ponad 2,5 tys. osób, a na swojej stronie internetowej regularnie odpowiada na pytania nadsyłane przez fanów. Do niedawna prowadził na niej także bloga, ale ostatni wpis pochodzi sprzed kilku miesięcy. Zna pięć języków (polski, czeski, angielski, niemiecki i rosyjski), dzięki czemu nie ma problemu w kontaktach z innymi zawodnikami. Na kortach utrzymuje przyjacielskie relacje z wszystkimi polskimi tenisistami, bo jak sam przyznaje, po prostu lubi sobie pogadać po polsku.

Nie zaplanował jeszcze co będzie robił po zakończeniu kariery. Przede wszystkim chce skończyć studia, żeby zdobyć wykształcenie, a także... założyć rodzinę i wychowywać dzieci. W odpowiedzi na jedno z pytań fanów podkreślił, że to jego największe marzenie i bardzo żałuje, że tryb życia zawodowego tenisisty mu na to nie pozwala.

Filip Nowicki

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama