W pierwszej czwórce rajdu Tunezji

Polska załoga Łukasz Komornicki-Rafał Marton (SMG buggy) z Diverse Extreme Team pokonała szósty etap rajdu Tunezji Nekrif - Matmata, zajmując, 4. pozycję i awansując w klasyfikacji generalnej maratonu na 14. miejsce.

Zwycięzcą etapu został jak dotąd niepokonany Jean-Louis Schlesser (Schlesser buggy). W kategorii motocyklistów kolejny etapowy sukces odnotował lider, Marc Coma. Jacek Czachor był 9., a Marek Dąbrowski 12. W klasyfikacji generalnej polscy motocykliści zajmują odpowiednio 9. i 11. miejsce.

Gratulacje od lidera

Odcinek Nekrif-Matmata był niezwykle emocjonujący. Czołówka tasowała się podczas odcinka, było wiele awarii i wiele problemów z nawigacją. Polski zespół Diverse Extreme Team pomimo przeciwności losu, wyszedł z rywalizacji obronną ręką. Na mecie Polacy odebrali gratulacje od samego Jean-Louis Schlessera, którego dogonili na odcinku.

Reklama

Łukasz Komornicki z Rafałem Martonem wystartowali w ścisłej czołówce, jako piąta załoga. Na bardzo szybkiej pierwszej części odcinka dogonili i wyprzedzili dwóch konkurentów. Potem zaczęły się ponowne problemy z elektryką w ich buggy.

Ponad 200 km/h

- Dzisiaj działo się wiele - opowiadał po skończonym odcinku Rafał Marton, pilot Diverse Extreme Team. - Na początku była bardzo trudna nawigacja. Gdy szukaliśmy drogi, dogonił nas Monterde. Po chwili, gdy już byliśmy pewni kierunku jazdy, wyprzedziliśmy go i zostawiliśmy z tyłu. Potem dogoniliśmy Lavieille, a nastepnie Schlessera. Po 20 kilometrach wspólnej jazdy, gdy byliśmy już pewni drogi, przyspieszyliśmy. Następne 30 km utrzymywaliśmy się tuż za Schlesserem, bardzo odchodząc od Lavieille. Dopiero gdy wyjechaliśmy na bardzo szybką partię, Schlesser nam odjechał. My jechaliśmy wtedy maksymalną prędkością wynoszącą 187 km/h, a szybkość, z jaką zaczął nas zostawiać z tyłu, wskazywałaby, że jego buggy musi jechać powyżej 200 km/h.

Przerywający silnik

- Wtedy odnowił się problem z elektryką - dodał pilot Diverse Extreme Team. - Co chwilę wszystko w aucie gasło. Im było więcej nierówności, tym problem występował coraz częściej, aż w końcu silnik całkiem zgasł. Wtedy wyprzedzili nas Lavieille i Monterde. Gdy udało się odpalić silnik, zaczęliśmy odrabiać straty. Znów ich wyprzedziliśmy, a także minęliśmy stojącego Vigoureux i Nobre. Na 16 km przed metą zatrzymaliśmy się, żeby pomóc motocykliście, który miał wypadek. Na metę dotarliśmy z przerywającym silnikiem, a mimo to okazało się, że mamy bardzo dobry czas.

Trudna nawigacja

W efekcie 4-ty czas odcinka pozwolił Polakom przesunąć się na 14 miejsce w klasyfikacji rajdu. Na mecie odcinka do Polaków podszedł Jean-Louis Schlesser, który pogratulował im szybkiej jazdy i dopytywał się o przyczyny, dla których w pewnym momencie Polacy zostali z tyłu. Tłumaczył się również, że nie przepuszczał Komornickiego przez około 20 kilometrów, gdyż trasa była trudna nawigacyjnie i chciał poprowadzić peleton w tych warunkach.

Odcinek pełen napraw

- Schlessera dogoniliśmy na fragmencie bardzo trudnym nawigacyjnie - tłumaczył Łukasz Komornicki, kierowca Diverse Extreme Team. - Natomiast, gdy znaleźliśmy właściwą drogę i wszyscy przyspieszyliśmy, okazało się, że udaje nam się utrzymywać jego tempo, zostawiając pozostałych konkurentów z tyłu. Niestety, wtedy znów zaczęły się problemy z elektryką. Cały odcinek był pod kątem naprawy i przez to nie mogliśmy utrzymać równego i szybkiego tempa. Droga dziś była bardzo śliska z powodu drobnych kamyczków, które pokrywały górskie drogi, po których się ścigaliśmy. Kilka razy było gorąco, ale przyjemność z jazdy, gdy auto jechało sprawnie, była duża...

Awaria przed metą

Problemy nawigacyjne nie dokuczały jednak tylko Polakom - skarżyły się na nie wszystkie załogi. Jak się okazało, wynikały one z błędów w książce drogowej. Wielokrotnie odległości między zmianami kierunków jazdy były źle opisane. W takich warunkach znów najszybszy był Schlesser, który przyjechał na metę ponad minutę szybciej od Lavieille. Trzeci był Thomasse. Taka też jest kolejność w klasyfikacji generalnej rajdu, która utrzymuje się już od kilku dni. Awarie nie oszczędziły dziś kilku załóg z czołówki. Bardzo szybko jadący przez większość odcinka Vigoureux, znów stanął kilka kilometrów przed metą z powodu awarii. Nobre uszkodził zawieszenie i wciąż nie ma go na mecie. Monterde dojechał dopiero na 15 pozycji.

Kłopoty z GPS

Dwuosobowy zespół polskich motocyklistów kontynuował wspólne działania. Czachorowi udało się w klasie 450 ccm odrobić do drugiego w klasie Polliego prawie osiem minut. Szanse na dogonienie go są wciąż realne. Czachor zajął 9 miejsce na odcinku i przesunął się na taką samą pozycję w klasyfikacji generalnej. Marek Dąbrowski miał zaś problemy z GPS. Najpierw urwała się antena, którą naprawiono na strefie serwisowej w połowie odcinka. Potem urwało się mocowanie odbiornika. 12-ty czas na odcinku zepchnął go w klasyfikacji rajdu na 11. pozycję.

materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: Tunezja | odcinek | silnik | załoga | problemy | jean | Łukasz | team
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy