Wpędzamy się do grobu

Być może nad tobą też wisi już groźba karoshi - śmierci z przepracowania.

Pierwszy przypadek karoshi w Japonii odnotowano w 1969 roku, kiedy 29-letni mężczyzna zmarł nagle na wylew. Jego śmierć powiązano z nadmiarem pracy. Później, w związku z boomem gospodarczym lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy japońskie firmy zaczęły odnosić sukcesy na światowym rynku, karoshi zaczęło zbierać coraz większe żniwo...

Tajemnicza liczba ofiar

Hiroshi Kawahito z Narodowej Rady Obrony Ofiar Karoshi szacuje, że nagła śmierć z przepracowania rocznie dotyka od 30 -50 tysięcy Japończyków. Rząd w statystykach jest dużo ostrożniejszy, zwłaszcza, że śmierć z nadmiaru pracy jest podstawą do niebagatelnego odszkodowania. W oficjalnych danych rządowych roczna liczba ofiar karoshi nie przekracza nawet 500. Najczęstszą przyczyną śmierci pracoholików jest zawał lub wylew. Czasami jednak karoshi przybiera inną formę...

Reklama

Karo-jisatsu: samobójcy w pracy

Mrocznym bratem karoshi jest karo-jisatsu, czyli samobójcza śmierć pod wpływem przemęczenia. Japonia jest krajem o najwyższym wskaźniku samobójstw. Jak do tego dochodzi? Nadmiar pracy, bardzo często stresującej, presja społeczna wywierana w stosunku do osób zajmujących wysokie stanowiska zwiększa szansę wystąpienia choroby psychicznej. W zeszłym roku 819 japońskich obywateli wystąpiło do rządu o odszkodowanie, motywując prośbę faktem, że w skutek przepracowywania się zaobserwowano u nich chorobę psychiczną (w 205 przypadkach roszczenia uznano za zasadne). To psychozy zwiększając prawdopodobieństwo targnięcia się na własne życie, sprawiają, że pracownikom po wielu godzinach pracy zaczynają mieszać się zmysły i decydują się skoczyć z okna biurowca.

Drugi etat - nadgodziny

We wszystkich zbadanych przypadkach karoshi z lat 1974-1990, ofiarami były osoby pracujące nawet więcej niż 60 godzin tygodniowo! Ostrzeżenia przed pracoholizmem na niewiele się jednak zdają - ze statystyk wynika, że wielu Japończyków wciąż przepracowuje nawet 160 nadgodzin miesięcznie, co jest równe drugiemu etatowi. Większość Japończyków wykorzystuje połowę przysługujących im urlopów.

Polacy też do beztroskiego wypoczynku się nie palą. Ponad połowa Polaków przyznaje, że spędza w pracy więcej niż planowane osiem godzin. Statystyczny Polak pracuje 41,6 godzin tygodniowo, co jest najwyższym wskaźnikiem wśród krajów na naszym kontynencie! Z badań przeprowadzonych wśród internautów wynika, że tylko 11 proc. po powrocie do domu ma jeszcze energię. Ponad 50 proc. zmusza się do wykonywania najprostszych czynności domowych. Blisko 20 proc. stwierdza, jedyna na co ma siłę to oglądanie telewizji, a 16 proc. kładzie się prosto do łóżka i zasypia.

Moda na pracoholizm

Jako, że najczęściej w wyniku karoshi umierają ludzie młodzi (bardzo często nieco ponad 20 lat), dobrze wykształceni, ambitni i na wysokich stanowiskach (ofiarą karoshi padł nawet jeden z premierów Japonii), śmierć z przepracowania zaczęła być utożsamiana z sukcesem. Posiadanie w rodzinie ofiary karoshi stało się w Japonii powodem do dumy.

Ten fakt, podobnie jak anegdoty o Japończykach, którzy nocują w biurach, żeby nie tracić czasu na dojazdy do pracy, kiedyś mogły nas śmieszyć. Dziś wygląda jednak na to, że podążamy podobną drogą. Próbujemy ciągle się dokształcać, dorabiać na boku, a w pracy chcąc odnieść sukces jesteśmy w stanie poświęcić się bez reszty. Pracoholików z podziwem uznajemy za osoby żyjące na wysokich obrotach i świetnie zarządzające własnym czasem. Sami w efekcie staramy się z(a)robić jak najwięcej, wydłużając sobie dobę za pomocą wszelkich dostępnych pobudzaczy. A zatem, kiedy następnym razem wybierzesz napój energetyzujący lub kawę zamiast snu, przypomnij sobie to słowo - karoshi.

Magdalena Szot

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy