Salpausselkä - bardzo ciężko się wymawia. Ale ten kompleks narciarski jest dla naszych Orłów szczęśliwy.
69 odsłona Turnieju Czterech Skoczni przynosi serię szczęśliwych niespodzianek i radosnych nowin. Czy konkursy w Finlandii znowu będą dla nas powodem do dumy?
Sportowe emocje związane ze skokami narciarskimi sięgnęły zenitu. Z racji trwających obostrzeń wszyscy kibicujemy przed telewizorami i nadal gorąco dopingujemy naszych. Cytując sponsora kadry A - Milkę - wszyscy JESTEŚMY SERCEM Z NASZYMI.
Miejsce weekendowych zawodów (konkurs indywidulany oraz konkurs grupowy w Lahti) to mówiąc językiem znanym nam z kina - piękne okoliczności przyrody. 55 tysięcy jezior otoczonych lasami składa się na fińskie pojezierze, w którym zlokalizowane jest Lahti. A w nim kompleks skoczni, na którego nazwie możemy połamać sobie język - Salpausselkä.
To miejsce przyniosło nam w całej naszej erze skoków narciarskich (bo umówmy się - dla większości z nas skoki narciarskie dzielą się na dwie epoki - przed Małyszem i po Małyszu) kilka wielkich sukcesów. Pierwsze to właśnie zasługa Orła z Wisły. W 2001, w trakcie rodzącej się małyszomanii, Polak zdobył srebrny medal. Następnie dwukrotnie triumfował dwa sezony później, a następnie w 2007 roku. Miniona dekada to z kolei sukces Kamila Stocha i jego zwycięstwo w 2014 roku.
W tym sezonie najgorętsze emocje wywołały dwa nazwiska - przede wszystkim wspomniany Kamil Stoch oraz Dawid Kubacki. Pierwszy z nich poza pozycją lidera może pochwalić się także szeregiem komplementów ze strony innych sportowców (m.in. Martina Schmitta, który jeszcze w grudniu obstawiał Markusa Eisenbichlera jako "pewniaka" w kolejce po zwycięstwo). Drugi oprócz pozycji wicelidera ma powody do radości i dumy także na gruncie prywatnym - nie tak dawno został świeżo upieczonym tatą.
Rywalizacja między poszczególnymi zawodnikami i drużynami to jedno. Specyfika kompleksu Salpausselkä ma w sobie wpisany także silny element walki z naturą. Do historii już dawno przeszły wyjątkowo "złośliwe" boczne wiatry na skoczni. Narzekał na nie już Maciej Kot 4 lata temu. Ten element nierównej walki człowieka i przyrody z jednej strony może okazać się języczkiem uwagi przy każdym skoku, a z drugiej - nadaje zawodom nieco losowego charakteru i... nie da się ukryć - emocji!
Ambicje zarówno sportowców, jak i kibiców są dość wygórowane. Z resztą - chłopcy nie pozostawiają nam złudzeń w kwestii tego, że zwyczajnie zasługują na pierwsze miejsce i są gotowi sięgnąć po nie. A my, chociaż nie będziemy mieli okazji kibicować polskim skoczkom na żywo w Lahti, a jedynie przed odbiornikami telewizorów, i tak będziemy trzymać kciuki i pokazywać, że SERCEM JESTEŚMY Z NASZYMI! Bo kryształowa kula jest w naszym zasięgu.