Motyl i Globus: Rosjanie i język rosyjski poza Rosją. Co powinniśmy wiedzieć o Łotwie, Estonii, Mołdawii, a nawet Finlandii?
Słuchamy, czytamy, oglądamy o rosyjskich willach, jachtach, domach poza Rosją, w wielu krajach Europy. Ale umówmy się - to chodzi głównie o oligarchów i ludzi związanych z władzą. A jakby spojrzeć na mapy to jakie rejony Europy poza Rosją są zamieszkiwane przez mniejszość rosyjską i dlaczego? W najnowszym odcinku “Motyla i Globusa" postanowiłem przyjrzeć się strukturze ludnościowej kilku krajów. Udamy się na Łotwę, do Mołdawii i Finlandii, będzie też gość i ciekawa rozmowa o Estonii.
W obliczu II wojny światowej Łotwa utraciła swoją wielowiekową unikatowość multikulturową, a także postępowy klimat i nastawione tolerancyjnie społeczeństwo. Straty ludności rdzennie bałtyckiej sięgały blisko 30%. Podobnie zaniknęła powszechna obecność niemieckojęzycznej czy polskiej. Łotwa zamieszkana jest dziś przez około 2 mln mieszkańców, z czego tylko 60% stanowią etniczni Łotysze. Na pozostałe grupy składają się przede wszystkim Rosjanie czy też osoby rosyjskojęzyczne (28%).
Ale dominują one oczywiście w dużych miastach. Na ulicach Rygi, Dyneburga czy Lipawy wciąż w większości słyszy się język rosyjski, nie łotewski, co spowodowane jest między innymi sukcesywnym spadkiem liczby ludności na terenie kraju od 1995 roku czy migracjami zarobkowymi Łotyszy do innych krajów Unii Europejskiej, Rosjan na Łotwę, ale także ogólnym trendem demograficznym: pojawieniem się ujemnego przyrostu naturalnego wśród mieszkańców republik nadbałtyckich. W tym przypadku prawie -1% rok do roku.
Powody rosyjskiej emigracji były różne. Od kupców z czasów Iwana Groźnego, represjonowanych uciekających przed carem, przesiedleńców na miejsce Niemców po emerytowanych wojskowych z czasów ZSRR jak i tych, którzy potrzebowali po prostu paszportu unii europejskiej, choć nawet aż 300 tys. szacuje się na bezpaństwowców. O tym będzie za chwilę.
Mniejszość rosyjskojęzyczna Łotwy stanowi połowę ludności na południowym wschodzie kraju w historycznej Łatgalii i wschodniej Semigalii - łotewskiej krainie wielkiej jezior. Widać to wyraźnie w wynikach spisu z 2011 roku. Zaskakujący procent dotyczy np. Dyneburga, miasta ze sporą Polonią, gdzie aż 53% osób deklaruje się jako etniczni Rosjanie. Drugie zbiorowisko to milionowa aglomeracja Rygi.
Jednakowoż im młodsi obywatele, tym bardziej i częściej się łotyszyzują, co daje im większą styczność z tzw. zachodem. Im starsi - tym na procesy asymilacyjne i łotyszyzujące - za późno. Polityka narodowa Łotwy stara się jednak asymilować jak największą część tych mieszkańców stosując model Estoński, który u sąsiada bardzo dobrze się sprawdził.
Estonia, kraj również bałtycki, aczkolwiek warto wspomnieć, że nie bałtyjski lecz ugrofiński. Posiada bardzo podobną strukturę narodowościową do Łotwy z dominującą na wschodzie tego kraju mniejszością rosyjską i rosyjskojęzyczną. Również tu w dużych miastach można usłyszeć język rosyjski, ale nie w tak powszechnym stosunku jak np. w Rydze czy Dyneburgu. W tym akapicie jednak postanowiłem porozmawiać osobą, która doskonale zna się na Estonii i często udziela się w temacie tego kraju. A prywatnie jest moim znajomym. Zapraszam do wersji WIDEO (wywiad z Jakubem Zygmuntem zaczyna się od 5:40).
Według spisu powszechnego z 2014 r. mianem Mołdawian określa się 75% mieszkańców. 7% zadeklarowało zaś narodowość rumuńską. Pozostała część ludności określa się często mianem "rosyjskojęzycznych" - co ciekawe są to: Ukraińcy (6,6%) (to oczywiście dane sprzed wojny, bo teraz przybyło tam dodatkowych 100 tys. uchodźców z Ukrainy) i dalej... Gagauzi (4,6%), Rosjanie (4,1%), Bułgarzy (1,9%).
Ludność ta zamieszkuje głównie duże miasta jak Kiszyniów (14%), Rybnica (27%), Bielce (19%) i południowe autonomiczne eksklawy Gagauzyjskie. Oczywiście inaczej sytuacja wygląda, gdy wyodrębniamy TYLKO nieuznawaną separatystyczną i prorosyjską republikę Naddniestrza, gdzie mniej więcej ⅓ stanowią Mołdawianie, ⅓ Ukraińcy a ⅓ Rosjan. Przy czym ludności rosyjskojęzycznej jest dużo więcej. Ten język jest też językiem urzędowym, a ten region uznawany jest za jeden z największych skansenów postkomunizmu na świecie. O jego specyfice i całej Mołdawii niebawem opublikuję osobny odcinek na kanale.
Jak widzimy liczby te nie są dominujące, jednakże bardzo trudno oszacować tak niepoliczalną warstwę jak ideologiczny i kulturowy łącznik z kręgiem cywilizacji rosyjskiej czy też radzieckiej. Z pewnością najmocniejszym jest prawosławie czy antyrumuńskość. Z drugiej strony ostatnie wybory wygrywali w tym kraju politycy o orientacji prozachodniej.
Zarówno Mołdawia, jak i Łotwa i Estonia są jednak krajami, w których temat i specyfika rosyjskiej czy też rosyjskojęzycznej mniejszości ostatnimi miesiącami są jeszcze bardziej istotne i ważne niż np. kilka lat temu. Nie trzeba być ekspertem od geopolityki, by przyglądać się tej sytuacji baczniej.
A jak w innych miejscach? Tu można by wymieniać sporo:
- Litwę, gdzie ludność rosyjskojęzyczną określa się na 6 %, a jedyny region gdzie dominują, to okolice Wisaginia i elektrowni w Ignalinie
- można wspomnieć o Niemczech, gdzie wg statystyk mieszka aż 1,2 mln, przy czym związane jest to głównie z czasami NRD, a liczba ta systematycznie maleje
- we Włoszech i Francji są to liczby od 100 do 250 tys. - głównie w bogatych, wypoczynkowych rejonach tych krajów. Wiadomo kto i wiadomo gdzie szukać jachtów
- co ciekawe dane statystyczne na Wikipedii i nie tylko mówią o zaledwie 35 tys. Rosjan w Wielkiej Brytanii i 13 tys. w Polsce. Jak widać medialna i złośliwa nazwa Londongrad w porównaniu z krajami południa Europy nie ma pokrycia w rzeczywistości
Ale chciałbym jeszcze poruszyć wątek Finlandii. Też sąsiada WIADOMO-KOGO. I to z bardzo długą granicą. Zrobiłem to na koniec, dodając do scenariusza dane, zainspirowany artykułem o Rosjanach uciekających ostatnimi dniami z Rosji. Właśnie do Finlandii.
Z dniem rozpoczęcia wojny z Ukrainą wielokrotnie zwiększyła się liczba Rosjan przekraczających granicę z Finlandią. Kraj ten, przez wieki stanowiący domenę Szwecji, a w XIX w de facto zależny od Rosji, często pełnił rolę drugiego domu, letniska dla elit rosyjskich. Przykładem jest kurort Hanko, późniejsza baza morska ZSRR. Po niej Rosjanie dzierżawili półwysep Porkala.
Ciekawe jest, że po Rewolucji Rosyjskiej aż 35 tys. Rosjan uciekło jako uchodźcy wojenni do Finlandii. Kolejne fale to uciekinierzy z Kronsztadu, zasymilowani jeńcy wojenni z II wojny światowej czy Ingrowie - przetrzebiony przez bolszewików lud fiński zamieszkujący Karelię i okolice Leningradu.
Dziś szacuje się, że Finlandię zamieszkuje od 50 do 75 tys. Rosjan, jak widać na mapach demograficznych największy ich odsetek (ponad 5%) znaleźć można w fińskiej części Karelii, aczkolwiek jak zaznacza Jakub Zygmunt, należy uwzględnić i dodać do nich liczbę osób z Estonii, Łotwy i Litwy, mówiących po prostu rosyjsku i emigrujących do bogatszej Finlandii. Oraz właśnie wspomnianą najnowszą falę uciekinierów, niezgadzających się z wojenną polityką Rosji. Jak podają szacunki w mediach po napaści Rosji na Ukrainę, liczba osób podróżujących pociągami między Petersburgiem a Helsinkami wzrosła blisko dziesięciokrotnie i prawie 3500 dziennie Rosjan ucieka do Finlandii. W tym tempie w dwa-trzy tygodnie podwoją dawną liczbę obywateli tego kraju w Finlandii. Choć oczywiście trudno, żeby taki strumień ludzki się utrzymał i sobie to wyobrazić
Marcin Nowak jest geografem, dziennikarzem i autorem filmów dokumentalnych o architekturze. Prowadził zajęcia ze studentami na Wydziale Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Śląskiego.
Bibliografia i zasoby: Piotr Oleksy, ZNAK “Mołdawianie. Naród (de)konstruowany" 2018
Wikipedia, Statista, Storyblocks