Motyl i Globus: Zmiany klimatu a sprawa Polska. Jak nieprzyjemne mogą być zimy przyszłości? Fakty i mity

Za oknem wieje niemiłosiernie, o śniegu na ferie możemy pomarzyć a brakiem mrozu martwią się nie tylko rolnicy. Ostatnie kilkanaście lat pokazuje nam, że zimy w Polsce nie należą do przyjemnych pór roku. I bynajmniej, nie chodzi tylko o niedobór witaminy D. Dlaczego tak się dzieje?

Czy są jakieś plusy zmian klimatu w kontekście zim w Polsce? Raport Klimada 2.0. przygotowany przez Instytut Ochrony Środowiska, Państwowy Instytut Badawczy przybliża nam nieco konkretów. Zwłaszcza dla tych, którzy lubią liczby i statystyki. Wiadomo, że w nauce matematyka jest dziedziną wymierną i zawsze wygrywa z “wydajemisizmem" czyli domniemywania. Więc na wynikach tego raportu a nie na złudnej ludzkiej pamięci (również swojej) oprę ten wywód. Choć zupełnie szczerze wydaje mi się, że w latach mojej młodości zima częściej była... zimą.

Ważne, by uwzględnić, że w przytoczonym badaniu istnieją dwa scenariusze, związane z projekcjami klimatycznymi. Jeden to scenariusz RCP 4.5 - zakłada on, że technologia jeszcze bardziej pomoże nam zredukować emisje gazów cieplarnianych. Oraz scenariusz RCP 8.5,  który zakłada, że nic nie robimy. W jednym  i drugim przypadku perspektywy wydają się... paskudne. Po prostu czarne. Lub szare.

Reklama

Katastrofalne wichury i orkany

“Ale pięknie wieje" - mogą powiedzieć właściciele i operatorzy farm wiatrowych. Faktycznie ostatnimi dniami padły rekordy w tym aspekcie. Zarówno w ten czwartek (17.02) jak i 29 stycznia farmy wiatrowe wyprodukowały w ciągu godziny ponad 6600 Megawatogodzin energii elektrycznej. Z uwagi na korzystne warunki atmosferyczne, farmy wiatrowe wytworzyły ponad 2,5 TWh prądu, co jest historycznym wynikiem.

Ale... Przy zbyt silnym wietrze, porywach przekraczających np. przy 25-30 m/s mechanizmy wyłączają wiatraki, by uchronić je przed rozregulowaniem. Po drugie nie wszystkie regiony w Polsce wykazują tak samo dobry potencjał dla rozwoju energetyki wiatrowej (która i tak znacznie się rozwija z roku na rok w Polsce). Jednym z trendów jest przesuwanie tego typu inwestycji na wybrzeża i szelfy morskie i tu polskie wybrzeże Bałtyku jak najbardziej wykazuje spore predyspozycje do tego. Wciąż jednak nie wykorzystujemy swojego potencjału w tym segmencie energii odnawialnej. Jak choćby Litwa, Łotwa i Estonia, które swoje środki z handlu emisjami przeznaczyły m.in. na wiatraki a nie handel nimi na rynku. Sama Litwa planuje stworzenie farm wiatrowych na Morzu Bałtyckim w dwóch etapach do 2040 r., o łącznych mocach 1400 MW.

Nasilenie się ekstremalnych zjawisk pogodowych jak huraganowe wiatry w okresie zimowej będzie skutkować widocznymi uszczerbkami w gospodarce. Zerwane dachy, uszkodzenia linii przesyłowych, wypadki śmiertelne, to straty szacowane rocznie na kilka do kilku miliardów złotych. Nasz kraj ma niestety spore predyspozycje by przejmować coraz więcej linii szkwałowych i orkanów, dotychczas bardziej charakterystycznych dla okolic Morza Północnego niż Bałtyckiego. Wynika to z łagodniejącego klimatu zimą (nie mylić z ociepleniem) i tego, że granice między chłodnymi wyżami a ciepłymi wyżami przesuwają się z roku na rok z Renu i Łaby nad Odrę i Wisłę. Takie kontrasty termiczne i baryczne przyczyniają się do powstawania zjawiska typu LEWP, który sprzyja z kolei narodzinom trąb powietrznych. Kilka dni temu zanotowano takie w okolicach Pleszewa. Nie dość, że historia źle się obchodziła z naszym położeniem w Europie to i klimat.

Występowanie trąb powietrznych i zimowych burz to temat na osobny odcinek “Motyla i Globusa". Ale zaspoileruję: Tak, obserwowana jest zwiększona liczba występowania tego typu zjawisk a coraz poważnie przebąkuje się po zarysowaniu się europejskiej alei tornad z uwzględnieniem wg jednych opracowań linii Śląska, Wielkopolski, Kujaw i Kaszub. Wg innych bardziej obszarowej: Środkowej Polski z uwzględnieniem Małopolski. Spodziewane skutki: Więcej nakładów na remonty poszyć dachowych, droższe składki na ubezpieczenie domu od wichury, więcej powalonych drzew w lasach i tak dalej i tak dalej.

Ciepłe zimy, brak mrozu

Choć mieszkańcy Szczecina, Słubic i tak z rzadka pamiętają mroźne, śnieżne zimy, gdyż klimat tej części Polski jest najłagodniejszy i najbardziej pod wpływem wilgotnych morskich mas atlantyckich (no, może z małym wyjątkiem na zimę 2010, kiedy powstał słynny filmik ALE URWAŁ) to stawiam perły przed wieprze, że amatorzy narciarstwa czy południe Polski zimy bez śniegu sobie nie wyobraża. Duża część gospodarki opiera się jednak na turystyce i infrastrukturze narciarskiej i zanikanie zim to zła wiadomość. A taki jest fakt.

Patrząc na wykres anomalii temperaturowych - choć na przestrzeni lat bywało różnie, raz cieplej raz zimniej, to przez tylko okres mojego życia prawie dwukrotnie więcej odstępstw było rejestrowanych w stronę anomalii zbyt ciepłego, niż za zimnego grudnia. Przez ostatnie 7 lat każdy grudzień pod rząd był cieplejszy od średniej. Co pokrywa się też z coraz rzadszym zjawiskiem opadów śniegu na święta Bożego Narodzenia.

Część osób myśli, że “Super, nienawidzę zimy i dobrze, że będzie w zimie cieplej, mniej zapłacę za ogrzewanie". Z tym drugim - to możliwe, choć nie ma pewności. A z tym pierwszym. Proszę wybaczyć, ale NIE przekonuje mnie to.. To ja już wolę mróz i biało za oknem niż 4 stopnie na plusie i szaro. Bo o takiej zimie mówimy a z pewnością nie śródziemnomorskiej.

Szybszy okres wegetacyjny

Niektórym marzy się powrót do czasów klimatu łagodnego dla uprawy winorośli w Polsce - zwłaszcza w okolicach Zielonej Góry, potęgą winiarską chcą być Niemcy. No cóż. Trzeba trochę zainteresować się winiarstwem - a ja akurat interesuję się prywatnie - by zrozumieć, że średnia temperatura to w tej branży nie wszystko. Równie ważna jest gleba, poziom wód gruntowych czy nasłonecznienie.

Czy ucieszą się rolnicy, bo szybciej będą mogli rozpoczynać orkę i zasiew? Nie do końca. Zacznijmy od tego, że zróżnicowanie w długości okresu wegetacyjnego w Polsce było od zawsze. Zachód szybciej, wschód później. A nagłe wydłużenie okresu wegetacyjnego ma swoje pułapki. Im szybsze działania rolne na polu, tym większe prawdopodobieństwo zniszczenia upraw przez przygruntowe przymrozki. To samo tyczy się sadowników, którzy często wieszają psy na zbyt wczesnym zawiązywaniu się pąków na jabłoniach i wiśniach - a potem z zawałem serca obserwują prognozy temperaturowe. Choć sam śnieg dla młodych roślin (nowalijek) i drzew jest najmniejszym problemem to wg przytoczonego raportu “Climada" musimy wiedzieć, że maksymalna pokrywa śnieżna ma się zmniejszyć do 2050 roku o 15 a nawet 20 procent. To dużo.

I to będzie mieć katastrofalne skutki dla rolnictwa, bo to właśnie śnieg a dokładniej jego marcowe roztopy jest rezerwuarem wody dla rolniczych terenów na niżu Polskim wiosną. A nie opady deszczu. Rozlewiska Warty, Noteci, Bugu, Narwi to punkt obowiązkowy w procesie budzenia się do życia przyrody w przedwiośniu, regulowania poziomu wód gruntowych, torfowisk czy powrotu niektórych gatunków ptaków do Polski. Także reasumując - śnieg zimą jest ważniejszy niż nam się wydaje. Tak, dużo ważniejszy niż “Ulepimy dziś bałwana?", bo odbije się na naszych portfelach. Choćby w postaci horrendalnie drogich ziemniaków, ogórków czy wiśni.

Tekst jest transkrypcją odcinka na kanale “Motyl i Globus".
Marcin Nowak jest geografem, dziennikarzem i autorem filmów dokumentalnych o architekturze. Prowadził zajęcia ze studentami na Wydziale Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Śląskiego.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy