"Karoshi", czyli śmierć z przepracowania. Nawet Japończycy mają dość!
Żyjesz tylko pracą, bierzesz nadgodziny, praktycznie mieszkasz w firmie. Przychodzi potworne zmęczenie i stres, aż w końcu umierasz. Zjawisko "karoshi" czyli śmierci z przepracowania zostało po raz pierwszy opisane w Japonii, ale problem nadmiernego obciążenia pracą może dotyczyć każdego z nas.
Każdy z nas chce być osobą szczęśliwą. Odpowiadając na pytania ankieterów o elementy konieczne do osiągnięcia tego stanu wymieniamy na pierwszych miejscach zdrowie czy udaną rodzinę, ale zawsze na samym szczycie pojawia się hasło "osiągnięcie sukcesu w pracy". To właśnie spełnienie w życiu zawodowym daje nam poczucie własnej wartości i często decyduje o tym, jak postrzegają nas inni. Kiedy jednak zaczynamy pracować zbyt dużo możemy wpaść w pułapkę, którą jako pierwsi na świecie zauważyli i opisali Japończycy.
Japończycy słyną ze swojej pracowitości. W Kraju Kwitnącej Wiśni panuje powszechne przekonanie, że firma zapewniająca zatrudnienie jest równie ważna jak rodzina. Prawie 25 procent zatrudnionych w Japonii pracuje po godzinach (ponad 60 godzin tygodniowo). Powszechną praktyką jest rezygnowanie z przysługujących im dni wolnych, aby wykazać pracodawcy swoje zaangażowanie w firmę.
W 1982 roku w Japonii ukazała się głośna książka pod tytułem "Karoshi", w której po raz pierwszy zostało przedstawione zjawisko "śmierci z przepracowania". Była w niej opisana historia pewnego mężczyzny z 1969 roku, który pracował w jednej z największych japońskich gazet. 29-latek pracował tak intensywnie, że zmarł na skutek udaru.
Od ukazania się tej słynnej książki mianem "karoshi" (Karōshi) nazywa się przypadki zgonów (lub stanu silnego zaburzenia zdrowia), które są spowodowane przeciążeniem pracą. Śmierć następuje najczęściej na skutek zawału serca lub udaru mózgu i dotyka przeważnie pracowników umysłowych.
Naukowe badania przeprowadzone w Japonii wykazały, że najbardziej zagrożone "karoshi" są osoby bardzo ambitne, które dążą do perfekcji. To przeważnie ludzie pragnący za wszelką cenę osiągnąć sukces zawodowy, kosztem nawet własnego zdrowia. Wszystkie udokumentowane przypadki "karoshi" w Japonii w latach 1974-1990 miały cechy wspólne. Śmierć z przepracowania dotyczyła osób pracujących ponad 60 godzin w tygodniu, które zaliczyły pięćdziesiąt nadgodzin w miesiącu i nie wykorzystały połowy przysługujących im dni urlopowych.
Przerażająca okazała się skala zjawiska - rządowy raport z 2020 roku ujawnił, że co najmniej 400 osób rocznie umiera z powodu przepracowania, a ponad 2000 próbuje popełnić samobójstwo z tego samego powodu. Należy jednak pamiętać, że to tylko szczyt góry lodowej, a rzeczywista liczba przypadków może być znacznie wyższa. Przy okazji pojawił się zaskakujący problem wynikający z mentalności Japończyków. Śmierć z przepracowania była bowiem postrzegana jako powód do dumy dla rodziny ofiary karoshi.
W latach 90-tych w Japonii zaczęto głośno mówić o jeszcze jednym, przerażającym zjawisku związanym z nadmiernym obciążeniem pracą. Zostało nazwane karojisatsu, czyli samobójstwem z przepracowania. Decydowały się na tak desperacki krok osoby, które w ich mniemaniu nie były w stanie sprostać wymaganiom pracodawcy. Z czasem pojawiał się stres, zwątpienie we własne możliwości, aż wreszcie przychodziło załamanie nerwowe zakończone próbą samobójczą.