Czy rzeczywiście nadchodzi ACTA 2.0?

​Komisja prawna Parlamentu Europejskiego przyjęła stanowisko w sprawie zaproponowanej przez Komisję Europejską reformy prawa autorskiego. Nowa dyrektywa ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Oficjalny cel zmian prawnych to walka z piractwem, ale nie brakuje osób, które dostrzegają w nowych regulacjach powtórkę z ACTA.

Sprawa wywołuje ogromne emocje. Przeciwnicy tych przepisów ostrzegają przed "cenzurą w internecie" i końcem wolności w sieci. Ich zwolennicy wskazują natomiast, że zmiana prawa jest konieczna, by chronić twórców i dostosować przepisy do rzeczywistości cyfrowej.

"Rosnące zjawisko naruszeń praw własności intelektualnej w internecie, czyli ujmując krótko >>piractwo<<, wymaga skutecznej reakcji, która pozwoli na uczciwe wynagradzanie twórców za ich dzieła" - oświadczył po głosowaniach zajmujący się tym tematem europoseł PO Tadeusz Zwiefka. 

Walka o prawa autorskie czy cenzura?

Eurodeputowani wsparli zarówno art. 11 proponowanej dyrektywy, który dotyczy praw wydawców publikacji prasowych, jak i art. 13, który mówi o odpowiedzialności platform internetowych za objętą prawami autorskimi treść. Za stanowiskiem przyjętym przez komisję prawną opowiedziało się 14 zasiadających w niej europosłów; 9 było przeciwko, a 2 wstrzymało się od głosu. "Walczyliśmy twardo, aby zapewnić, by wykonawcy i artyści byli uczciwie wynagradzani za swoją pracę" - podkreśliła bezpartyjna eurodeputowana z grupy socjalistów Lidia Geringer de Oedenberg.

Reklama

Projekt przepisów, który zyskał akceptację przewiduje m.in., że platformy takie jak Google, YouTube, czy Facebook będą musiały systematycznie skanować udostępniane przez swoich użytkowników treści, takie jak wideo czy muzykę pod kątem przestrzegania praw autorskich.

Obecnie serwisy internetowe nie mają obowiązku automatycznego kontrolowania treści zamieszczanych przez ich użytkowników, muszą natomiast bezzwłocznie usunąć lub zablokować materiał, jeśli podejrzewają, że jest on nielegalnego pochodzenia. KE zaproponowała zaostrzenie tych regulacji, by odgórnie zobligować administratorów serwisów do monitorowania aktywności klientów. Ma to chronić artystów, których utwory są powielane bez ich zgody, np. na YouTubie. Jak podkreślił PE, wiele z poprawek komisji ma na celu zapewnienie, że artyści, w szczególności muzycy i wydawcy informacji, nie będą pozbawieni godziwego wynagrodzenia za swoją pracę przez to, że jest ona udostępniania na platformach takich jak np. Facebook czy agregatorach wiadomości.

Co może być publikowane?

Projekt nowego prawa wskazuje m.in., jakie elementy artykułu dziennikarskiego mogą być publikowane przez agregatory treści bez konieczności wnoszenia opłat licencyjnych. Regulacje wymagają, by platformy (takie jak np. Facebook) płaciły posiadaczom praw autorskich za publikowane przez użytkowników treści albo kasowały takie materiały. 

Dziś bowiem użytkownicy wrzucają linki, które wyświetlają się innym w formie zdjęcia i kilku zdań informacji, generując w ten sposób ruch dla platform. Na osi czasu zamieszczane są reklamy, jednak nie zyskują na tym autorzy udostępnianych materiałów (rzadko kto wchodzi za pośrednictwem linka na pierwotną stronę), a same platformy. 

Artykuł 11 dyrektywy daje wydawcom prasy możliwości negocjowania licencji z platformami i agregatorami treści. "Nie jest on >>podatkiem od linków<<! Użytkownik będzie mógł nadal udostępniać w serwisach społecznościach artykuły prasowe, które uzna za interesujące. Chodzi tutaj o ochronę interesów z jednej strony wydawcy, który zainwestował w powstanie artykułu lub reportażu, a z drugiej dziennikarza, który go stworzył" - tłumaczył Zwiefka.

Komisja PE proponuje również wzmocnienie pozycji negocjacyjnej autorów i wykonawców. Europosłowie chcą im umożliwić dochodzenie dodatkowego wynagrodzenia od strony wykorzystującej ich prawa, gdy pierwotnie ustalone wynagrodzenie jest "nieproporcjonalnie" niskie w porównaniu do korzyści wynikających z eksploatacji utworu. Skąd zatem wzięły się skojarzenia z ACTA?

ACTA - dlaczego internauci protestowali?

ACTA (Anti-counterfeiting trade agreement) - tak określono układ między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA, do którego ma dołączyć UE. Porozumienie ACTA zostało zaakceptowane przez Komisję Europejską i Radę Unii, czeka obecnie na ratyfikację przez Parlament Europejski. Podpisanie umowy przez poszczególne kraje - w tym przez Polskę - oznaczałoby zgodę na zmianę niektórych przepisów karnych.  12 stycznia 2012 Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych oficjalnie zarekomendował niepodpisywanie traktatu, uznając ACTA za niebezpieczne dla praw i wolności określonych w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Kilka dni później, na znak protestu, zaatakowano ponad 20 rządowych witryn internetowych. Do koordynacji ataków przyznała się Grupa Anonymous. W kolejnych dniach przez całą Polskę przetoczyła się fala protestów przeciwko ACTA.

Jeden z materiałów przypominający tamte wydarzenia

Kontrowersje wzbudza możliwość szerokiej interpretacji potencjalnych przepisów. Przeciwnicy obawiają się, że z walki o prawa autorskie, projekt może przekształcić się w narzędzie uniemożliwiające dzielenie się treściami w sieci. 

Reprezentująca na forum UE interesy konsumentów organizacja BEUC skrytykowała po głosowaniu przepisy. "Dzisiejsze zasady są nieaktualne i niejednolite. Najwyższy czas, aby prawa autorskie uwzględniały fakt, że konsumenci codziennie udostępniają i tworzą filmy, muzykę i zdjęcia. Większość posłów do PE nie znalazła rozwiązania, które przyniosłoby korzyści konsumentom i twórcom" - oceniła dyrektor generalna Europejskiej Organizacji Konsumentów (BEUC) Monique Goyens. "Internet, jaki znamy, zmieni się, gdy platformy będą musiały systematycznie filtrować treści, które użytkownicy chcą zamieścić. Internet zmieni się z miejsca, gdzie konsumenci mogą dzielić się twórczością i ideami, w środowisko, które jest ograniczone i kontrolowane. Uczciwe wynagrodzenie dla twórców jest ważne, ale konsumenci nie powinni być na przegranej pozycji" - dodała szefowa BEUC. 

Eurodeputowani wprowadzili też kilka wyjątków, tak aby możliwa była eksploracja tekstów i danych, która pozwoli instytucjom badawczym i dziedzictwa kulturowego na zwielokrotnienie i pobieranie treści. Nowe prawo nie będzie też dotyczyć encyklopedii online (Wikipedia i Wikimedia), archiwów edukacyjnych i naukowych, a także chmur dla indywidualnych użytkowników.

Co dalej z regulacją?

Przyjęte przez komisję prawną stanowisko może być poddane pod głosowanie całego PE, jeśli zażąda tego grupa eurodeputowanych reprezentująca 10 proc. PE (mają na to czas do rozpoczęcia sesji 2 lipca). Później ruszą negocjacje nad ostatecznym tekstem przepisów z przedstawicielami państw członkowskich

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: ACTA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy