Porno w natarciu
Internet
Szeryf Charlie Aycock z amerykańskiego miasteczka Osceola jak zwykle rano wszedł na stronę swojego urzędu i z przerażeniem zobaczył tam treści i obrazki "hard porno". Przeprowadzone śledztwo wykazało, że wcale nie nastąpiło włamanie na witrynę. Domena strony szeryfa została bowiem jak najbardziej normalnie (tyle, że bez wiedzy i zgody prawowitego jej właściciela) sprzedana kanadyjskiej firmie tworzącej erotyczne serwisy.