Czy u operatorów trwa wielkie czyszczenie?

Od kilku dni pojawiają się pogłoski o tym, że w polskich sieciach komórkowych trwa wielkie czyszczenie serwerów, by zatrzeć ślady nielegalnych podsłuchów, sprawdzania billingów czy treści wiadomości SMS. Czy to tylko plotka, a może stan faktyczny?

Przez ostatnie miesiące telefoniczne podsłuchy odgrywały istotną rolę w działalności służb specjalnych, o czym wielokrotnie Polacy mogli przekonać się podczas konferencji prasowych, na których były odtwarzane telefoniczne rozmowy podejrzanych. Zaraz po wyborach pojawiła się informacja (plotka?), że obecna "stara" władza teraz może urządzać wielkie czyszczenie serwerów, na których mogły pozostać ślady "zapewne także tych nielegalnych" podsłuchów.

Sprawą, którą od kilku dni żyje Warszawa, postanowiła zainteresować się "Trybuna". Dziennik zapytał operatorów komórkowych czy coś wiedzą na temat akcji czyszczenia serwerów. Rzecznicy twierdzą, że im "nic nie wiadomo" na ten temat. Jednak pracownicy sieci komórkowych, w rozmowie z "Trybuną", anonimowo przyznają, że gdyby nawet akcja wymiany dysków na serwerach połączeń miała miejsce, to jest objęta taką tajemnicą, że wiedziałoby o tym zaledwie kilka wtajemniczonych osób z kierownictwa. Tak więc sprawdzenie tej informacji będzie bardzo trudne.

Reklama

Wiele wskazuje na to, że z serwerów jest co czyścić. Z informacji "Trybuny" wynika, że agenci ulokowani u operatorów komórkowych początkowo grzeczni (działający zgodnie z prawem, z nakazem prokuratora) z upływem czasu zaczęli pozwalać sobie na więcej - wykorzystywali przepis pozwalający im na działanie natychmiastowe i na legalizację podsłuchu w ciągu pięciu dni, a także wchodzono do siedzib telefonii, do tzw. czarnego pokoju, na "szmatę", czyli na legitymację.

Media2
Dowiedz się więcej na temat: plotka | ślady | czyszczenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy