Kradną uczniom komórki
Jak walczyć ze złodziejami uczniowskich telefonów komórkowych? Najprościej... zakazać przynoszenia aparatów do szkoły. Dyrektorzy, którzy próbowali w ten sposób ograniczyć kradzieże i wymuszenia, napotkali jednak sprzeciw rodziców - pisze "Dziennik Polski".
W Szkole Podstawowej nr 11 w Krakowie zaprotestowały matki uczniów. - Twierdzą, że z powodu zakazu nie mogą kontaktować się z córką czy synem - opowiada Barbara Czepiel, dyrektorka placówki.
Podobny problem miała Alicja Kostecka, dyrektorka krakowskiego Gimnazjum nr 9. "Zabroniliśmy przynoszenia telefonów, by ustrzec uczniów przed kradzieżami i wprowadzić nieco spokoju. Zdarzało się bowiem, że dzieci dzwoniły do siebie w czasie lekcji, w ogóle nie zwracając uwagi na to, co się dzieje w klasie" - opowiada dyrektorka. Rodzice jej podopiecznych zaczęli się jednak buntować, a uczniowie skrzętnie chować przed nauczycielami aparaty. Gimnazjum po pół roku akcji wycofało się więc z pomysłu.
Marian Krampus, dyrektor XXIX LO w Krakowie, chce zaradzić kradzieżom inaczej. "Zamierzam wynająć ochronę. Zwłaszcza po tym, jak kilka dni temu moi uczniowie po wyjściu ze szkoły zostali napadnięci i ograbieni" - mówi. Na taką ochronę potrzeba jednak dodatkowych pieniędzy. Nie każdy dyrektor może sobie na to pozwolić. Co im pozostaje?
Piotr Igar-Makowski, dyrektor krakowskiego XXXI LO, podpowiada, że na złodziei odstraszająco działa współpraca z policją i pojawianie się funkcjonariuszy na korytarzu po każdej kradzieży.