Polityk w SMS-ie

Wpływ telefonii komórkowej na kształtowanie opinii publicznej zaczynają doceniać także politycy. Jak informuje serwis WAP.com, filipiński demokrata Ricardo Puno postanowił przenieść na łącza telefoniczne część swej kampanii wyborczej.

Puno sformował specjalną brygadę SMS, która rozsyła do młodych ludzi wiadomości tekstowe zachęcające do głosowania właśnie na tego polityka. Ten sposób prowadzenia kampanii wyborczej wydaje się niezwykle skuteczny - informacja trafia precyzyjnie do grupy docelowej, jej zaś adresat może łatwo i szybko przesłać "wyborczy" SMS do osób o podobnych poglądach politycznych.

Potęgę wiadomości tekstowych jako pierwszy wśród polityków odczuł na własnej skórze Bill Clinton w czasie "afery rozporkowej". Amerykanie w ciągu kilku dni wysłali wówczas kilka milionów SMS-ów z dowcipami i komentarzami do romansu prezydenta z 23-letnią wówczas stażystką Białego Domu. Jak donosi WAP.com, tamtejsi politycy pobrali nauki z bolesnej wpadki byłego prezydenta i przykładają coraz większą wagę do SMS-ów jako środka wymiany opinii.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: politycy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy