Wojna w sieci Era

Od dziesięciu lat trwa walka o udziały w Polskiej Telefonii Cyfrowej, operatorze komórkowych sieci Era i Heyah, i wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie nie będzie zażegnany. Wszystko przez ostatni wyrok polskiego sądu. Do spółki chce powrócić stary prezes Ery.

Walka toczy się o 48 proc. udziałów w Polskiej Telefonii Cyfrowej, które przez Elektrim zostały przekazane za 600 mln euro na rzecz Deutsche Telekom. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie Vivendi, które zaczęło się upominać o swoją część. Spółka twierdzi, że dzięki Elektrim Telekomunikacja (spółka zależna Vivendi stworzona wraz z Elektrimem) jest posiadaczem tego pakietu.

Na konflikt nowe światło rzuca ostatni wyrok warszawskiego Sądu Apelacyjnego. Jak podaje "Puls Biznesu", sąd odrzucił arbitraż wiedeński, który przyznaje 48 proc. akcji w PTC spółce Elektrim. Arbitraż ten pozwolił wcześniej m.in. na przeprowadzenie transakcji sprzedaży akcji przez Elektrim na rzecz Deutsche Telekom.

Reklama

Jednak każda ze stron wyrok sądowy interpretuje na swoją korzyść. Vivendi triumfuje i twierdzi, że konfliktowe 48 proc. akcji należy do jej spółki zależnej Elektrim Telekomunikacja. Innego zdania jest Deutsche Telekom. Niemiecki koncern twierdzi, że decyzja sądu jest błędna, a Polska nie ma prawa nie uznawać arbitrażu. Deutsche Telekom zapowiada dalszą walkę o PTC i zapowiada złożenie wniosku o kasację wyroku.

"Puls Biznesu" podaje, że Ryszard Pospieszyński, były wiceprezes Ery chce wrócić do PTC. Jak przypomina gazeta, wcześniej został zwolniony z PTC dyscyplinarnie i skreślony z KRS. Z kolei Pospieszyński twierdzi, że cały czas jest członkiem zarządu Polskiej Telefonii Cyfrowej, bo nigdy nie został z tej funkcji odwołany przez reprezentantów prawowitego udziałowca. Sprawę zapewne rozstrzygnie sąd rejestrowy.

Media2
Dowiedz się więcej na temat: vivendi | wyrok | deutsche telekom | wojna | T-Mobile
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy