Czy patenty zniszczą sieć?

Wydawać by się mogło, że głównym zajęciem osób zatrudnionych w branży IT powinno być wymyślanie nowych, oryginalnych rozwiązań programowych i sprzętowych, które pchną technologię do przodu, a firmie zapewnią należne jej z tego tytułu pieniądze. Tak jednak nie jest. Coraz częściej bowiem firmy z branży IT usiłują zarobić pieniądze drogą przepychanek prawnych. Najprostszym sposobem jest opatentowanie jakiegoś popularnego rozwiązania, a następnie żądanie tzw. opłat licencyjnych. Byłoby to rozwiązanie słuszne, gdyby dotyczyło technologii opracowanych przez firmę ubiegającą się o patent,. Tak jednak nie jest. Analitycy biją na alarm, twierdząc, że jeśli tak dalej pójdzie, rozwój branży zostanie prawie całkowicie zablokowany.

Firmy, zwłaszcza w USA, wykorzystują to, że prawo patentowe powstało w czasach, gdy nikomu się o komputerach nie śniło, w związku z czym nie przewiduje ono sytuacji związanych z rozwojem techniki komputerowej. Zwłaszcza, że w branżach technicznych zazwyczaj pomysły wielu osób zazębiają się o siebie i czasem trudno jest dojść do tego, kto co naprawdę wymyślił.

Moja wynaleźć koło?

Microsoft przykładowo uważa się za "odkrywcę" okien. Jest to nieprawda. Podobnie jak nieprawdą jest twierdzenie przeciwników Billa Gatesa, że okna wymyślono w firmie Apple. Technologię "okienek obsługiwanych myszką" wymyślili bowiem jeszcze w latach siedemdziesiątych naukowcy z firmy Xerox.

Reklama

Niemniej, ponieważ tego nie opatentowali w sposób "właściwie chroniący ich interesy", na pomyśle tym pieniądze (i to duże) zrobili inni.

Podobnie jest z oprogramowaniem. Algorytmy dużych systemów wykorzystują mniejsze procedury, napisane przez kogoś innego (nie zawsze związanego z firmą, która patentuje taki system). Takie "patentowe podejście" do sprawy denerwuje wielu developerów i użytkowników programów. Ci pierwsi uważają, że patentowanie kodów (nie zawsze przecież będących pełną własnością właściciela patentu) hamuje rozwój oprogramowania.

Ostatni patent udzielony Microsoftowi na "procedury obsługujące kliknięcie myszką" wzbudził ożywioną dyskusję wśród internautów. Wielu z nich wiesza psy na firmie Billa Gatesa, jednak tu akurat Microsoft jest bez winy. Gigant z Redmond wykorzystał bowiem tylko luki w anachronicznym amerykańskim prawie patentowym.

Krok ten jest wyraźnie wymierzony w coraz bardziej zagrażający Windowsom system operacyjny Linux. Analitycy podejrzewają, że Microsoft (z oczywistych względów) będzie patrzył pobłażliwie na "naruszenie patentu" przez producentów oprogramowania dla Windows, przyczepi się natomiast do znienawidzonych przez siebie linuksowców.

Nie jest to pierwszy absurdalny patent dotyczący branży komputerowej. Kilka tygodni temu dość duże emocje wzbudziło opatentowanie przez Apple okienek. Ale to był tylko kontratak wymierzony przez firmę Steve Jobsa w inne firmy postępujące w podobny sam sposób.

Po raz pierwszy większa afera patentowa w branży została rozpętana cztery lata temu przez producenta pamięci komputerowych - firmę Rambus, która zażądała wysokich opłat licencyjnych od wszystkich producentów pamięci komputerowych. Nie wyszło jej to jednak na dobre. Procesy poprzegrywała, a niejako przy okazji wyrobiła sobie fatalną opinię pieniacza.

Całkiem niedawno "na drodze patentowej" chciała nieco zarobić maleńka firma Eolas. Opatentowawszy powszechnie stosowaną procedurę wyświetlania barw na ekranie przeglądarki (wymyśloną nota bene przez twórcę Netscape - Marka Andressena, tyle, że nie on pierwszy to opatentował), Eolas uderzył z samej góry, domagając się miliarda USD odszkodowania od Microsoftu. Sad najpierw przyznał Eolasowi 521 milionów USD, ale po odwołaniu Microsoftu karę tę (i słusznie) umorzył.

Internet jest nasz

Rok temu doszło do "wojny o Uniksa". Firma SCO Group (za którą, zdaniem większości analityków rynku, stał Microsoft) zażądała wysokich odszkodowań, za rzekomo należący do niej kod UNIXa wykorzystywany zarówno w Uniksie, jak i Linuksie. Oskarżenie, wymierzone głównie w Novella, HP, IBM i Linusa Torvaldsa, było tak absurdalne, że spowodowało kontrakcję wymienionych "oskarżonych". Ten proces (nie przynoszący chwały oskarżycielom) pociągnie się chyba równie długo, jak osławiony "proces monopolowy Microsoftu". Zapewne z takim samym skutkiem, ale w międzyczasie narobi kolejnego smrodu w branży.

I tu znów mamy dodatkowy smaczek. SCO odkupił część kodu UNIXa od poprzedniego właściciela, niemniej nie ma praw do całości systemu wymyślonego i rozpowszechnianego na zasadach wolnego oprogramowania przez Roberta Bryanta, a rozwiniętego przez setki tysięcy wolontariuszy z całego świata. W efekcie prawnicy głowią się nad tym, aby udowodnić, które z milionów linii kodu zostały "ukradzione".

Środowisko sprzętowców zbulwersował kolejny absurdalny patent na "przyspieszanie osiągów procesora drogą przetaktowania" uzyskany przez Intela. I tutaj patentobiorca nie wymyślił tej popularnej metody przyspieszania procesorów. Intel tłumaczył się, że chciał w ten sposób zapobiec eksperymentom niszczącym procesory, bo to rzutowało ponoć na opinię o firmie.

Jeszcze więcej emocji wzbudził patent "na internet", który chciał uzyskać British Telecom. Za twórcę internetu uważany jest Tim Berners-Lee, który... nie zarobił na tym grosza (dopiero niedawno uhonorowano go milionem USD dołączonym do przyznanej mu z Nagrody Millenium). Po kilku latach przepychanek prawnych wniosek BT został oddalony. Ale to zrobił sąd brytyjski. W USA sprawa wygląda zupełnie inaczej. Patent, nawet najgłupszy - to rzecz święta - uważają amerykańscy prawnicy.

Ślepa uliczka?

Liczne absurdalne patenty na pewno nie przyczyniają się do rozwoju branży. Przeciwnie - tłumią jej rozwój. Firmy, zamiast skierować wszystkie siły w dalszy rozwój sprzętu, oprogramowania i sieci, wikłają się w długotrwałe i kosztowne procesy sądowe (po obu stronach ławy oskarżonych). A na tym cierpimy wszyscy.

O wybranych niezbyt mądrych patentach z dziedziny technologii możesz przeczytać w innym miejscu naszego serwisu:

ISO Image, FAT, JPEG, edytor tekstu, wyszukiwarki, palmtop, interfejs przeglądarki, bęben drukarki laserowej, serwisy randkowe

Jeśli nie zostanie zmienione prawo patentowe, występowanie o bzdurne patenty znajdzie naśladowców. Już w tej chwili sprawa trafiła do Europy. Unia Europejska zamierza bowiem wprowadzić patenty na kody źródłowe oprogramowania, co zdaniem wielu specjalistów może prawie całkowicie zahamować rozwój oprogramowania poza największymi firmami.

Koszty procesów patentowych i sądowych firmy wliczają sobie w straty, odbijając je sobie na klientach, którzy muszą płacić coraz więcej za oprogramowanie, sprzęt czy usługi sieciowe. Gdzie zaprowadzi nas niewłaściwa polityka udzielania patentów? Co o tym sądzicie?

Dowiedz się więcej na temat: analitycy | USA | Microsoft | patent | firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy