Dakar leży w Chile
Pojawiają się różne koncepcje przyszłości Rajdu Dakar.
Chilijski rząd oficjalnie zaproponował organizatorom Rajdu Dakar przeniesienie tej imprezy w przyszłym roku do Ameryki Południowej. Rajd miałyby przygotować rządowe agencje sportowe i turystyczne, przy pełnym poparciu prezydent Michelle Bachelet. Minister sportu Jaime Pizarro udał się do Paryża z listem prezydent Chile do organizatora Rajdu Dakar, francuskiego stowarzyszenia ASO, i z plenipotencjami do prowadzenia negocjacji.
Według hiszpańskich mediów Ameryka Południowa jest poważną alternatywą dla Dakaru, a rajd miałby prowadzić przez trzy kraje - Brazylię, Argentynę i Chile. W Chile zawodnicy rywalizowaliby na najbardziej suchej pustyni na świecie - Atacamie, a w Argentynie m.in. w Patagonii. Na tych terenach jest organizowany tradycyjny rajd Atacama-Patagonia.
Organizatorzy twierdzą jednak, że nie chcą opuścić afrykańskich tras. - Zrobimy wszystko co możliwe, aby w przyszłym roku najtrudniejsza impreza w sporcie motorowym jaką jest Rajd Dakar została przeprowadzona - poinformował w wywiadzie udzielonym stacji radiowej RMC-Info minister sportu Francji Bernard Laporte.
Jak dodał, francuskie władze chcą, aby impreza odbyła się w Afryce, choć jej trasa i meta w Dakarze mogą być generalnie zmodyfikowane.
Więcej szczegółów dotyczących rajdu w przyszłym roku zdradził szef komitetu organizacyjnego Patrice Clerc w wywiadzie udzielonym dziennikowi sportowemu "L'Equipe". - Nie zamierzamy wycofać się z afrykańskich tras. W najbliższych dniach ekipa organizacyjna pojedzie do Afryki by rozmawiać na temat trasy. Zakładamy, że będzie ona miała od 8 do 10 tysięcy kilometrów i w większości prowadziła po piaskach. Rajd ma trwać od 15 do maksymalnie 20 dni - stwierdził Clerc.
Tegoroczny 30. Rajd Dakar został 4 stycznia, w przeddzień startu w Lizbonie odwołany przez organizatorów z powodu zagrożenia atakami terrorystycznymi wobec zawodników na etapach w Mauretanii.