Rak piersi groźny także dla panów
Mężczyźni z rodzin, w których kobiety chorowały na raka piersi, mają czterokrotnie wyższe szanse na to, że zachorują na raka prostaty, mówią najnowsze badania.
Dzieje się tak dlatego, że zmutowany gen, który naukowcy wiążą z ryzykiem występienia raka piersi u kobiet, odziedziczony przez męskiego potomka, zwiększa u niego ryzyko raka prostaty.
Badania, które są pierwszym dowodem na istnienie takiego powiązania, przeprowadziła Australijska Narodowa Fundacja Raka Piersi we współpracy z kConFab, australijsko-nowozelandzkim konsorcjum zajmującym się badaniami nad sposobami leczenia nowotworów.
- Nasze konsorcjum przez 10 lat badało rodziny z licznymi przypadkami zachorowań na raka piersi i jajników. Zauważyliśmy, że w tych rodzinach częściej notuje się też przypadki zachorowania na raka prostaty - mówi Haether Thorne z kConFab.
U badanych przez kConFab rodzin występuje mutacja genu BRCA2. Australijscy naukowcy postanowili, że sprawdzą, czy ten gen jest też głównym winowajcą w przypadku raka prostaty. - Wyniki nie budza wątpliwości. U mężczyzn, którzy są nosicielami zmutowanego genu, nie tylko aż czterokrotnie wzrasta ryzyko zachorowania, ale też nowotwór jest zdecydowanie bardziej złośliwy - stwierdza Thorne.
Jej zdaniem to odkrycie może ułatwić profilaktykę wczesnego wykrywania choroby. - Jeśli mężczyzna wie, że w jego rodzinie były przypadki raka piersi lub jajników, musi mieć świadomość, że jest w grupie podwyższonego ryzyka - mówi australijska badaczka. Żeby mieć 100 proc. pewności, można też wykonać testy genetyczne.
Ci panowie, którzy wyleczyli raka prostaty i wiedzą, że są nosicielami zmutowanego genu, mogą z jeszcze większym prawdopodobieństwem przyjąć, że ich bracia i synowie również zaliczają się do grupy podwyższonego ryzyka.
Rezultaty badań opublikowano w "Clinical Cancer Research". Rak prostaty to najpowszechniejszy nowotwór atakujący mężczyzn w krajach rozwiniętych.