Aleksander Doba nie żyje. Podróżnik przed śmiercią zrealizował swoje marzenie
Aleksander Doba, podróżnik i jedyny człowiek, który samotnie przepłynął Ocean Atlantycki nie żyje. "Zmarł śmiercią podróżnika, zdobywając najwyższy szczyt Afryki" - powiadomiła jego rodzina w mediach społecznościowych. Zanim odszedł udało mu się spełnić jedno z jego największych marzeń.
Według informacji przekazanych przez organizatora wyprawy na Kilimandżaro, Łukasza Nowaka, 74-letni Doba zmarł w poniedziałek 22 lutego 2021 roku, chwilę po zdobyciu szczytu. Niestety, jego organizm nie pozwolił mu na zrobienie sobie ostatniego pamiątkowego zdjęcia.
- Chwilę później stracił przytomność, a zaraz później funkcje życiowe - dodaje Nowak. Reanimacja polskiego podróżnika niestety się nie powiodła.
Aleksander Doba dał się poznać nie tylko jako niestrudzony i niezwykle ambitny podróżnik, ale przede wszystkim ciepły i pogodny człowiek. W książce "Olo na Atlantyku. Kajakiem przez ocean", którą sam napisał, czytamy:
"Radość - to mało, po przepłynięciu równika towarzyszyła mi wielka radość. Inne radości? Cóż, jako optymista radowałem się często. Po ustaniu burzy - radość. Zobaczyłem inny gatunek ryb podpływających do mnie - radość. Rozmowa telefoniczna z żoną - radość. Chmury zasłoniły słońce na dłużej - to też radość; jak odmienna interpretacja niż u nas, gdy radością jest słońce w pełnej krasie. Radowały mnie zdarzenia małe i duże. Ptaki, ryby, chmury, gwiazdy, statki, ludzie, krajobrazy itd. Świat jest piękny i radości z jego przeżywania można mieć wiele"
W 2017 r. Aleksander Doba udzielił naszemu serwisowi wywiadu. W rozmowie z Łukaszem Piątkiem podróżnik bez ogródek powiedział:
- Czy ja wyglądam na wariata? Jak patrzę w lustro, to taki normalny, radosny człowiek... Ja zresztą nie wiem, jak wariat wygląda. Zawsze byłem radosny i wesoły. Być może niektórzy, kiedy widzą, co robię, mają mnie za wariata. A mnie się po prostu nie chcę tracić czasu na siedzenie w domu. Wolę wziąć kajak i popływać.
Cały wywiad można przeczytać pod tym adresem.