Duży w Maluchu: Mariusz Kałamaga

Mariusz Kałamaga, znany polski kabareciarz i dawny członek grupy Łowcy.B za kierownicą białego Malucha! Śmiech, szczere wyznania i ostra jazda gwarantowane!

Filip Nowobilski: Czy można się śmiać ze wszystkiego?

Mariusz Kałamaga: Ze wszystkiego.

World Trade Center, śmierć Papieża, Smoleńsk, Syryjczycy - kiedyś to wszystko traktowano jak tematy tabu. Teraz pojawiają się na ten temat setki żartów.

- Można śmiać się ze wszystkiego, ale ze smakiem. Pewnych rzeczy nie da się cofnąć, ale podając je w przemyślany sposób, pokazując jednocześnie dany problem, można zaśmiać się ze wszystkiego.

A ile powinno minąć czasu zanim zaczniemy się z czegoś takiego śmiać?

- Ludzie są hipokrytami. Śmieją się z tych rzeczy przy rodzinnych stołach, a kiedy wychodzą na ulice, to udają zaskoczonych, oburzonych i dotkniętych. Każdy ma swoje sumienie. Moja granica jest przesunięta trochę dalej. Pamiętajmy też, że jest różnica między śmianiem się, a wyśmiewaniem. To wszystko ma wpływ na to czy żart jest smaczny, czy nie.

Ale zdarzyło ci się oberwać za takie żarty?

-  No parę razy tak, chociaż wielkich wpadek nie miałem.

A co najbardziej traumatycznego stało się w twoim życiu z czego się teraz śmiejesz?

- Tydzień lub dwa tygodnie temu przybiegła do mnie sąsiadka o 2 w nocy z pytaniem, czy nie mógłbym zadzwonić na karetkę i jej pomóc, gdyż jej konkubent leży i się nie rusza. Kiedy przybiegłem to on już był zimny. Kobieta była w szoku, dlatego to ja dzwoniłem po karetkę, lekarza i zakład pogrzebowy. W pewnym momencie - jakoś tak samo z siebie - palnąłem: "Też sąsiadka nie może przyjść normalnie jak po cukier!".

Ale mam jeszcze lepszą historię. Kiedyś jako Łowcy.B  graliśmy dla Amazonek, fundacji związanej z walką z rakiem piersi. Było rozdanie nagród i prowadząca galę kobieta powiedziała, że organizacja chce przyznać pośmiertnie ich wieloletniej działaczce nagrodę. Puszczono o niej film, bardzo ckliwy. Pół sali zaczęło płakać. Prowadząca wyszła na scenę i przez łzy powiedziała, że tę nagrodę odbierze córka zmarłej działaczki. Przyszła do niej ta dziewczyna. Miała chyba z 16 lat i była ubrana w białą suknię. Wyglądała jak anioł. Wtedy to już cala sala zalała się łzami. Po jej krótkim przemówieniu konferansjerka znów zabrała głos i zapowiedziała nasz występ. Wziąłem mikrofon do rąk i też palnąłem, że chyba nie wypada mi powiedzieć "idzie rak nieborak, jak uszczypnie będzie znak"...

Reklama

Czy w twojej sztuce jest jakieś tabu? Jak słyszę, to nie ma świętości.

- Świętości są. Nigdy nie chce nikogo urazić. Chociaż nie. Czasami chcę. Jak usłyszałem dzisiaj, że Ludwik Dorn będzie w PO to z miłą chęcią bym ich obraził.

To jak zmienić Real na Barcelonę.

- No bez przesady...

Tak naprawdę to wszystkich w głowie i serduszku głęboko szanuję. Słowa nieraz są narzędziem do gry i zabawy, ale nieraz te narzędzia są ostre. Od czego są jednak plastry.

A co ci daje takie wbijanie pazura w otwartą ranę?

- Ja tego nie robię. Nie należę do takich ludzi.

Przecież przed chwilą sam podałeś takie przykłady!

- Ale to wszystko wynikało z emocji. Ja naprawdę współczułem tej sąsiadce, po prostu nie potrafiłem tego wyrazić w jasny sposób.

Czego najbardziej zazdrościsz dzieciom?

- Prawdziwej szczerości. Im jesteśmy starsi, tym bardziej uczymy się dostosowywać do panujących sytuacji. Mam kochaną córkę i ona jest osobą, która po mnie pozostanie. To najpiękniejsze co może cię spotkać - zostawienie na świecie kawałka siebie.

A jak córce wytłumaczysz to, że po wejściu do internetu może ona znaleźć w nim twój tyłek?

- To wszystko zależy od tego w jakim będzie wieku. Ale na pewno wytłumaczę jej dlaczego to zrobiłem. Nie chciałem po prostu pokazać tyłka na wizji. To wszystko miało swój konkretny cel.

A komu lub czemu pokazałbyś teraz tyłek?

- Ludzkiej głupocie. Nie myślimy o tym, jaki świat zostawiamy dla naszych dzieci i wnuków. Na to wypiąłbym głęboką *upę, by pokazać ludziom, że trzeba wziąć się w garść.

Ciała Syryjczyków wyrzucane na plaże, rocznica ataków z 11 września - to chyba pokazuje w jak dużej jesteśmy *upie...

- Na szczęście są proktolodzy.

A czy ty wpuściłbyś Syryjczyków do Polski?

- Tak, ale w przemyślany sposób. Na pewno nie na zasadzie "właźcie do Polski i róbcie co chcecie". Mam duże pretensje do krajów, które wcześniej ich wyzyskiwały i wywołały to wszystko, a teraz się od tego odcinają.

A co myślisz jako ojciec, kiedy widzisz fotografię tego dziecka na plaży?

- Olejek, olejek... A co mam sobie myśleć? Przecież to jest kurde tragedia, tragedia współczesnego świata. Mamy nowe technologie, ale jesteśmy coraz głupsi. Wszystko idzie ze skrajności w skrajność. Nie może być tak, że ktoś ma 8 basenów w 19 willach i z żadnego z nich nie korzysta, a inny nie ma wody do picia. *upę pokazałbym też wszystkim tym, którzy mają rozwiązania, ale nie pozwalają ich wdrożyć w życie. Leki na nowotwory, niepsujące się samochody, a nawet drukarki, które nie przestaną działać po 5000 wydrukowanych stron. Wszyscy nas dymają.

A Maluch to jeszcze poprzednia generacja...

- Wtedy nie było jeszcze pomysłu na dymanie biednych ludzi. O Jezus, ale bym im *upę pokazał!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy